"Naturalny język muzyczny"
Grający na instrumentach klawiszowych Hans Lundin i gitarzysta/wokalista Roine Stolt to zasłużeni muzycy dla szwedzkiej sceny progresywnej. Ten drugi dziś kojarzony jest przede wszystkim z grupą Flower Kings i supergrupą Transatlantic, a także uczestnictwem w kilku innych projektach. Jako Kaipa obaj muzycy nagrywali już w pierwszej połowie lat 70., ale później kilka razy ich drogi rozchodziły się. Zawsze jednak po pewnym czasie znajdowali wspólny język i przygotowywali nowy materiał. Tak też się stało w przypadku albumu "Keyholder", który ukazał się pod koniec września 2003 roku, rok po wydaniu bardzo dobrze przyjętej płyty "Notes From The Past", zawierającej materiał wybrany z aż 160 minut napisanego materiału. Z okazji premiery albumu "Keyholder", z Hansem Lundinem rozmawiał Lesław Dutkowski.
Po raz pierwszy usłyszałem o powrocie Kaipy w 2001 roku. Od tamtej pory napisaliście z Roine masę piosenek, nagraliście dwa albumy. Ale interesuje mnie, jak to się stało, że w ogóle zdecydowaliście się reaktywować ten zespół? Wiem, że wcześniej kilkanaście razy próbowałeś namówić Roine do nagrania kolejnego albumu Kaipa.
Próbowaliśmy reaktywować zespół w oryginalnym składzie jeszcze w latach 90. Nagraliśmy nawet kilka piosenek. Jednak uznaliśmy, że to nie to, o co nam chodziło i porzuciliśmy pomysł o reaktywacji. Jednak kilka z tych piosenek zostało później nagranych. Jedna z nich znalazła się na płycie "Notes From The Past", inne Roine nagrał na swoją płytę "The Flower Kings".
Później powiedzieliśmy sobie, że jednak trzeba coś razem zrobić. Pomysł na wspólne nagrania miałem już w 2000 roku. Nie wiedziałem jeszcze, czy ma to być płyta Kaipy. Chodziło o wspólną sesję. Oczywiście najpierw najważniejsze było zapytanie Roine, czy w ogóle ma ochotę razem popracować. W końcu on był w tym zespole niemal od samego początku. Gdy już nagraliśmy piosenki, wszyscy, którzy ich słuchali, powiedzieli, że tak właśnie powinna brzmieć współcześnie Kaipa. Dlatego postanowiliśmy ponownie nagrać coś pod tym szyldem. Uważam, że była to właściwa decyzja.
Hans, piosenki na płytę "Notes From The Past" wybraliście ze 160 minut napisanego materiału. W przypadku "Keyholder" było to około 150 minut. Wasza kreatywność jest naprawdę imponująca, ale powiedz mi, co w takim razie stanie się z resztą materiału? To przecież ponad 100 minut muzyki!
Na "Keyholder" jest jedna piosenka, która napisana została na "Notes From The Past". Chodzi o "Sonic Pearls". Nie wiem szczerze mówiąc, co stanie się z resztą. Być może nie wykorzystamy wszystkiego, co napisaliśmy, tylko melodie albo jakieś fragmenty. Może też się zdarzyć, że skorzystamy z pełnych utworów. Moim zdaniem, lepiej mieć za dużo piosenek do wyboru niż za mało.
Ale chyba ciężko jest dokonać wyboru utworów na płytę z takiej masy przygotowanego materiału?
Ja i Roine słuchaliśmy wszystkiego razem i wybraliśmy te 50 minut z kawałkiem, które są na płycie. Kiedy uważnie się wsłuchasz, zauważysz że nie wszystkie piosenki są w tym samym klimacie. Są tutaj takie bardziej relaksacyjne momenty i są też takie bardziej rockowe. Wybieraliśmy po prostu najlepsze naszym zdaniem piosenki. Jeżeli słuchasz jakiegoś utworu, on przykuwa twoją uwagę od samego początku, a w szczególności te najlepsze jego fragmenty. Kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy z Roine, mieliśmy napisane jakieś 120 minut muzyki. Potem pisaliśmy dalej i słuchaliśmy. Sporo fragmentów napisanych przez nas później doskonale pasowało do tego, co już było gotowe. Roine dopisał parę fragmentów i był w zasadzie kompozytorem trzech kompozycji.
O ile się nie mylę, "Keyholder" został nagrany przez ten sam zestaw muzyków. Czy byłeś aż tak bardzo zadowolony z tego, jak wyszła płyta "Notes From The Past", że postanowiłeś jeszcze raz skorzystać z usług tych samych muzyków?
To był mój podstawowy pomysł, by nagrać to z tymi samymi ludźmi. Uważam, iż w takim zestawieniu osiągnęliśmy coś magicznego i coś, co odniosło sukces. Nie było więc powodu, aby z tego rezygnować. Zapytałem wszystkich muzyków, już na początkowym etapie prac, czy nie chcieliby wziąć udziału w nagraniach i wszyscy z ochotą powiedzieli, że chcą. Bardzo się cieszę, iż tak się stało.
Możesz mi powiedzieć kilka słów o Aleenie, która śpiewa te piękne melodie na "Keyholder"? Czy ona jest sesyjną artystką, czy też śpiewa może w jakimś zespole?
Tak naprawdę jest artystką solową, lecz przede wszystkim jest kompozytorem. Pisze piosenki dla innych muzyków. W tej chwili pracuje nad swoim pierwszym solowym albumem. Jej własne piosenki nie są tak progresywne. Mimo tego uznała za bardzo interesujące doświadczenie pracę z Kaipa. Uważała, że dzięki temu wiele się nauczy. Bardzo jej się podobała praca z nami.
Muzyka progresywna do najłatwiejszych nie należy. Jak więc to się dzieje, że piszesz tak dużo piosenek? Masz jakąś metodę, czy po prostu utwory same jakoś z ciebie wypływają?
Przede wszystkim staram się znaleźć dobrą, interesującą melodię. Od tego się zaczyna komponowanie.
A szukasz jej na przykład poprzez słuchanie innej muzyki, czy po prostu siedzisz sobie w fotelu i szukasz jej w głowie?
Czasami jest tak, że czuję się atakowany przez niesamowitą ilość nut. Muszę w takiej sytuacji coś z tym zrobić. To dobry start do napisania piosenki. Nie wiem natomiast, skąd te wszystkie nuty pojawiają się w takiej ilości w mojej głowie. Potem staram się część z tego nagrać, aby nie zapomnieć. Czasami dzięki takiemu sposobowi pracy otrzymuję wiele inspiracji. Czasami powstaje dzięki temu cała piosenka. Jestem bardzo otwarty na wpływy. Często jedna część prowadzi do powstania drugiej i tak powoli rodzi się piosenka.
Wiem, że dużym źródłem inspiracji jest dla ciebie szwedzki folk. Myślałeś może o nagraniu płyty całkowicie folkowej?
Jeszcze nie nagrałem takiej płyty. Wydaje mi się, iż cały czas piszę takie piosenki, w których można zauważyć wpływy muzyki folkowej ze Szwecji. Tak było już nawet na pierwszej płycie Kaipa. Myśl o nagraniu takiego albumu towarzyszy mi cały czas. Zagrałem kiedyś na płycie zespołu Hagen. To była mieszanka ciężkiego rocka i muzyki folkowej. Były tam też skrzypce, na których grał muzyk bardzo znany na szwedzkiej scenie folkowej. To było dla mnie naprawdę duże wyzwanie. W jakimś stopniu to doświadczenie zainspirowało mnie do napisania piosenek na płytę "Notes From The Past". Kiedy słuchasz tych melodii, wydają ci się one bardzo proste, ale czasami nie jest wcale łatwo je zagrać.
Hans, w świecie muzyki progresywnej dość powszechne jest nagrywanie albumów koncepcyjnych. Okładka "Keyholder" może kojarzyć się z jakąś bajką. Czy jest tu jakaś historia?
Nie, nie ma jakiejś myśli przewodniej. Najpierw nagraliśmy wszystkie piosenki, a okładka została wybrana dużo później. Uważam, że ona stylistycznie doskonale pasuje do muzyki.
Wiem, że napisałeś teksty do piosenek, a potem dałeś je do sprawdzenia Roine. Dlaczego? Nie czujesz się zbyt pewnie jako autor tekstów?
Moim zdaniem on robi to tak długo, mam na myśli zarówno nagrywanie, jak i pisanie tekstów i śpiewanie, że dobrym pomysłem było, by się z nimi wcześniej zapoznał i ewentualnie dokonał jakichś poprawek.
Grasz na organach Hammonda, bardzo ważnym instrumencie w muzyce rockowej. Powiedz mi, kto inspirował cię na samym początku kariery, czyli jeszcze w latach 60.?
Zacząłem grać w zespole w roku 1964. W tamtych czasach grało się głównie przeróbki. Niemal wszystkie zespoły to robiły. Oczywiście byłem pod wpływem tych wszystkich zespołów z lat 60., ponieważ musiałem kopiować ich zagrywki. Duże wrażenie robiły na mnie Steppenwolf, Spencer Davis Group. Najważniejszy moim zdaniem był okres między 1967 a 1977 rokiem, ponieważ wówczas zdarzyło się w muzyce wiele tego, co miało dla mnie bardzo duży wpływ. Miało również wpływ na to, co dzieje się w dzisiejszej muzyce. Powstało tak wiele stylów muzycznych - na przykład fusion, które reprezentowały między innymi Weather Report, Mahavishnu Orchestra czy Billy Cobham. W latach 70. powstało coś, co nazwano progresywnym rockiem.
Było wielu artystów miało na mnie wpływ, zarówno tacy jak Burt Bacharach, jak również różni szwedzcy muzycy, także folkowi. Każdy z nich miał jakiś wpływ na to, jak gram. Kiedy w 1973 roku powstawała Kaipa staraliśmy się stworzyć coś oryginalnego.
Jeśli już wspomniałeś lata 70., to nie tylko brzmienie twoich organów o nich przypomina, lecz również gitara Roine. Wykorzystał on tu między innymi pedał wah-wah, grał też bar slide. Czy to połączenie elementów z lat 70. ze współczesnymi było zamierzone?
Wydaje mi się, że my po prostu tak gramy. To mój naturalny język muzyczny. Wydaje mi się, że jest to także naturalny język muzyczny Roine. Gramy razem od lat 70. Nawet jeśli mamy świadomość tego, że potrafimy obaj dobrze sprawdzić się we współczesnej stylistyce, używamy tego języka, który jest nam najbliższy. Używamy brzmień, które lubimy. Ja wcale nie staram się, aby coś brzmiało tak, jak w latach 70., lecz dzieje się tak, iż takie brzmienie się po prostu naturalnie pojawia.
Hans, sądzę, że nie ma szans na to, aby Kaipa wyruszyła na trasę koncertową, z uwagi na zobowiązania Roine i reszty muzyków. Co więc będziesz porabiał po zakończeniu promocji "Keyholder"? Robisz coś w innych projektach, czy może już weźmiesz się za pisanie materiału na kolejny album Kaipa?
Już zacząłem pisać nowe piosenki. Ich powstawanie to długi proces. Być może znowu powstanie tak dużo materiału. Tak naprawdę to nie wiem jeszcze, co będę robił. Koncentruję się na promocji tej płyty. Po prostu piszę piosenki i nie wiem jeszcze do końca co się z nimi stanie. Być może trafią na płytę jakiegoś innego projektu, a może na płytę Kaipa. Musisz poczekać.
No to poczekam. Dziękuję ci bardzo za rozmowę.