"Jestem patriotą"
O.S.T.R. pierwsze próby z hip hopem rozpoczął w 1993 roku - wtedy jeszcze przy pomocy domowego radiomagnetofonu "Kasprzak". Nie był to jednak jego pierwszy kontakt z muzyką - od dziecka jego hobby to gra na skrzypcach. Aktualnie jest studentem II roku Akademii Muzycznej w Łodzi i laureatem kilku renomowanych konkursów. Poważniejsze nagrania rozpoczął w 1995 roku w ramach grupy BDC, która w 1998 roku przeformowała się w LWC (O.S.T.R., Ahmed, Mussi, Celo, Kasina), by rok później zawiesić działalność w wyniku działania tak zwanych sił wyższych. O.S.T.R. działał dalej solo, a także ze swymi kolegami w ramach projektu Obóz TA. W lutym 2001 roku podpisał umowę z Asfalt Records na wydanie solowej, przez siebie wyprodukowanej płyty. Debiut, "Masz to jak w banku", ukazał się w październiku tego samego roku, poprzedzony singlem i teledyskiem "Ile jestem w stanie dać". Pod koniec czerwca 2002 roku do sklepów trafił drugi studyjny album, "Tabasko". Wydarzeniem na płycie jest doskonały duet O.S.T.R. i Tedego w utworze "Ziom za ziomem". W lutym 2003 roku album "Tabasko" zdobywa nominację do "Fryderyka 2002" w kategorii "Album roku - hip hop". W grudniu 2003 ukazał się jego trzeci, tym razem podwójny album "Jazz w wolnych chwilach". Na obie płyty wybrano 42 utwory z niemalże 100 nagranych w ciągu minionego roku.
Z O.S.T.R. rozmawiał Tomek Walkiewicz.
Co cię skusiło, by prowadzić program w MTV?
Niby to była decyzja do końca przemyślana, jednak ... słuchaj, trzeba żyć w tym kraju. Skusiło mnie to, że mogę w pewnej chwili napisać za parę lat, jak będę potrzebował pracy w jakiejś firmie reklamującej lakiery do ścian, że kiedyś byłem pracownikiem MTV i prowadziłem jakiś tam program. O to chodzi stary. Ja nie potrafię nic robić poza hip hopem i chciałem zobaczyć, czy może to potrafię robić. Ten, kto nie spróbuje, ten tylko traci. Tu nie chodzi o gigantyczny hajs. Chodzi o własne ja, sprawdzenie się.
Miałeś chwile wahania czy od razu podjąłeś tę decyzje? Jakie miałeś za i przeciw?
No pewnie, że rozważyłem za i przeciw. Musiałem postawić swoje warunki. Ja bym się nie zgodził na to, gdybym nie miał wglądu w ten program. Jeżeli ten program się komuś nie podoba, no to znaczy, że nie lubi programu, który ja sobie wymyśliłem gdzieś tam po drodze. To jest program, do którego trzeba mieć dystans. Taki sam dystans, jak ja pamiętam, że trzeba było mieć, kiedy był Yo MTV Raps w Stanach. Słuchaj, o programie to ciężko mówić, bo to jest telewizja. Telewizja rządzi się swoimi prawami, ja tam nikogo nie znam, nie chcę nikogo poznawać za bardzo. Ja tam tylko jeżdżę raz na dwa tygodnie, pracuję i jest OK.
Nie jest to trochę dziwne, że krytykujesz telewizję w swoich utworach, a sam w niej pracujesz?
Słuchaj, logicznie mówiąc, gdybym tylko najeżdżał na telewizję i nie usiłowałbym nic zrobić, to chyba byłbym gorszy niż ktoś, kto najeżdża na telewizję i nie chce nic zrobić, by ją zmienić. Nadal twierdzę, że TV jest dnem intelektualnym, ale chociaż ja mogę to dno pokazywać w dowcipny sposób. Ludzie mają w Polsce taką jazdę, że bardzo szybko oceniają ludzi po tym, jaką robią muzykę. Ludzie widzą wszystko, co nie dotyczy ich samych. Ja się staram od tego odciąć, jak chcę coś powiedzieć, wolę najpierw spojrzeć na siebie, czy przypadkiem nie jestem hipokrytą. Myślę, że każdy powinien jak najbardziej zająć się własnym życiem, zamiast wpier***ać się w nie swoje sprawy.
Można powiedzieć, że jesteś patriotą?
Tak.
Czym to u ciebie się objawia?
Pierwszym singlem z drugiej płyty ["Kochana Polsko" - przyp. red.]. Oprócz tego objawia się to tym, że podkreślam, że to co robię, robię dla Łodzi i chcę to robić dla Łodzi. Podkreślam to, że kocham ten kraj, jestem dumny, jak wyjeżdżam gdziekolwiek, że jestem Polakiem. Zawsze tutaj wrócę. Nawet jak wyjadę na rok czy dwa, to wrócę tutaj, bo tu jest mój dom i to jest moje miejsce. Kocham to miejsce. Refren z "Kochanej Polski" nie jest przypadkowy. Kocham to miejsce, bo ono jest najpiękniejsze. Tu nie chodzi o ludzi, a raczej o symbol. Stary, ludzie są wszędzie ch***mi, skur*****ami i aniołami. To są takie dwie grupy: diabły i anioły. Jedni są dla ciebie aniołami, a drudzy są jednocześnie diabłami, a w tym samym czasie ci, którzy są dla ciebie diabłami, są dla kogoś innego aniołami, a ci którzy dla ciebie są aniołami, są dla kogoś innego diabłami. Mówiąc krótko - życie. Więc chodzi tutaj tylko o to, że ja kocham polski rap, kocham polskie drzewa, kocham polskie powietrze, kocham polskie morze, kocham polskie góry i ziemię, czyli to, co piękne.
To powiedz mi, dlaczego krytykujesz polskich sportowców za to, że występują w reklamach, skoro reprezentują godnie nasz kraj?
To nie jest krytyka Małysza. Wiadomo, że Małysz dzięki zupkom dalej latać nie może, wiadomo, że "gorące kubki" to zestaw samych chemikaliów. A Hołowczyc z chipsami... Różnica między Hołowczycem, a Małyszem jest taka, że Małysz reklamując zupki zdobył jeszcze dwa puchary świata, a Hołowczyc reklamując chipsy nie osiągnął nawet w Polsce niczego.
Można powiedzieć, że O.S.T.R. przez ostatni rok miał swoje "5 minut" w życiu? Zagrałeś wiele koncertów, nagrałeś dwie bardzo dobre płyty, prowadzisz program w telewizji...
Ja nie uznaję takiego czegoś jak "5 minut". Jeżeli ktoś uważa, że w życiu ma się tylko swoje "5 minut" to ja uważam, że powinien w ogóle w 5 minut po wyjściu z łożyska z powrotem się tam schować. Nie ma czegoś takiego jak "5 minut". Albo masz słomiany zapał, albo jesteś kimś. Ja nie patrzę zupełnie na to z punktu widzenia popularności. Ja to robię dla swoich bliskich i dla siebie. Ja robię to po to, żeby mieć swoją satysfakcję, żeby zaspokoić swoje ambicje. To jest chyba dobry motyw na robienie hip hopu, żeby zaspokoić swoje ambicje, pokazać, że ja też mam umiejętności i też potrafię to robić. A może nawet lepiej niż ci, co robią to dotychczas? To wszystko jest w tobie, sam to musisz wiedzieć, musisz być sobą w tym co robisz. Chodzi o to, że nie możesz czekać na swoje "5 minut", tylko ty decydujesz, kiedy jest to "5 minut" tak naprawdę. Trzeba pracować nad sobą i nad talentem, jeśli się go ma, jeśli nie - trzeba pracować 3 razy więcej.
Nie masz czasem tak, że chcesz od tego wszystkiego odpocząć?
Mam czasem ochotę odpocząć od ludzi. Bardzo szanuję tych ludzi, którzy okazują przyjaźń, odwdzięczam się im tym samym. Ale niestety ludzie nie znają czasem umiaru i są różne dziwne sytuacje, ale chyba nie dorosłem, by to pojąć jeszcze. Ja się uważam za takiego samego ziomka, jak każdy i chciałbym, żeby mnie każdy w sposób normalny rozliczał. To mniej więcej opiera się też na tym, że jak, powiedzmy, nie mam ochoty z kimś gadać, to żeby wtedy nie mówił: "Ale to gwiazda jest, nie ma ochoty ze mną gadać", tylko żeby pomyślał sobie, że też jestem człowiekiem i po prostu najzwyczajniej w świecie mogę nie mieć czasu lub ochoty z kimś pogadać. Tym bardziej zaznaczam, że gadam naprawdę z dużą ilością nieznajomych osób. Całe życie poświęciłem muzyce, chce dawać najlepszą muzykę, jaką jestem w stanie i muszę się temu poświęcić do reszty, co powoduje, że często się odcinam od rzeczywistości, żyjąc w krainie melodii - to dosyć abstrakcyjne. Nie chciałbym, żeby ludzie mnie oceniali jako człowieka przez pryzmat płyty. Prawda jest taka, że jak się zaczęła cała ta jazda z rapem, przypomniało sobie o mnie mnóstwo znajomych, którzy dotychczas nie dzwonili. Oczywiście tematem ich telefonów były prośby, żebym pomagał im w różnych sprawach. Nieraz dzwoniły osoby, które same w przeszłości mi nie pomogły, a wiedziały, że są w stanie. Dodając do tego telefony od dzieciaków, bo jak ktoś głupi dorwie numer, to gwarantuje ci, bez wyłączenia telefonu noc masz z glowy. Czasem trzeba odpocząć od pracy, od natłoku. Powiem ci szczerze: Ja kocham robić muzykę, ale żeby robić muzykę musze być sam. Jeżeli chcę być sam i chcę się skupić, muszę uciec od ludzi, jestem indywidualistą. Mam swoich ziomów, mam swoją rodzinę. To jest Tabasco. Tabasco to są moi bracia, najlepsi przyjaciele, to jest coś, co nie jest łączone z muzyką i jeżeli ktoś patrzy na to wszystko przez pryzmat muzyki, to w tym momencie się myli. Ja chciałbym spokoju, tak jak każdy inny człowiek. Cieszę się, że póki co, jeszcze nie jesteśmy żadnymi Marylami Rodowicz i mam jeszcze ten czas, żeby odpocząć. Co prawda ostatni tydzień miałem fatalny...
Zrobiłeś coś w życiu, czego żałujesz?
Łooooo! Człowieku. Jest tyle rzeczy, nad którymi mógłbym się zastanawiać i żałować, że wolę o tym nie myśleć i iść do przodu.
A jest coś, czego jesteś pewien, że nie zrobisz?
Jest wiele takich rzeczy... Zacznijmy od tego, że nigdy nie będę psem ani konfidentem ani pedałem, prędzej mnie zamordują. Trzeba żyć mądrze, według zasad.
Wiem, że studiujesz na Akademii Muzycznej, zatrzymałeś się na drugim roku, zamierzasz ukończyć studia muzyczne?
Nie wiem, na razie nie myślę o graniu muzyki klasycznej, bo jak dla mnie ona już umarła przez brak świeżości w głowach większości współczesnych kompozytorów. Zresztą większości utworów współczesnych nie da się wysłuchać w całości, ba, po sekundzie masz dość.
Miałeś może już występ jako skrzypek?
Pierwszy koncert zagrałem jak miałem 5 lat, ostatni jak miałem 21. Było tych koncertów, oj było. Może przemilczmy temat.
Dobra, poruszmy temat rzekę. Problem łódzkiej sceny. Jak myślisz, co jest powodem, że w 2003 roku wyszła jedna, tak naprawdę dobra produkcja? Brak wytwórni, czy może brak potencjału?
Widzisz, nie trzeba być dobrym, by sprzedać 10 000 płyt. Tym samym wydaje mi się, że wydanie płyty jest kwestią cwaniactwa i zaradności. Jeżeli masz z tym problem, to jest to problem mentalności, bo poziom niektórych kapel jest naprawdę bardzo wysoki. Powiem ci szczerze, jest parę zespołów w Łodzi, które trzymają poziom, ale tutaj jest zupełnie inny klimat niż w całej Polsce. Tutaj całe życie był underground, gdybym nie wydał płyty, też robiłbym to, co oni. Pewnie bym studiował, sprzedawał kwiaty, kradł, może co innego. Jest tysiące sposobów na to, żeby zarobić kabonę. Ja robię hip hop z miłości, to że zarabiam przy okazji jest zaje***te, bo zarabiam na tym, co kocham. Nie mówię, że to mi się należy czy coś takiego, ciężko na to pracuję i chciałbym, żeby ktoś kiedyś to docenił. I tylko tyle. Na razie ciężko jest z tym, bo dzieciaki wolą spędzić 4 godziny ściągając sobie album z Internetu, nie kumają tego, że to doprowadzi do tego, że nie będzie następnego albumu. Jest tyle zespołów w Polsce, ale jest kilka zespołów, które trzymają poziom. Nie twierdzę, że ja trzymam poziom, bo mam swoich faworytów, ale jeżeli ktoś uważa, że ja trzymam poziom, to niech nie ściąga tej płyty z Internetu. Jeżeli chcemy, by polski hip hop się rozwijał i był coraz lepszy, to powinniśmy wiedzieć, którą płytę kupić, którą nie. Jest tyle fanów hip hopu, każdy podaje się za hiphopowca, ale łatwo się utożsamiać z czymś, a gorzej to coś wspierać. To jest nic innego jak pamiątka dla mnie na całe życie. Zapisanie karty w historii. Tego nie można ściągać z Internetu. To jest tak, jakbym wczoraj podszedł z przegraną płytą do Gangstarra po autograf. A do mnie takie osoby podchodziły. Stary, z płytą Dysana, podpisz mi. Nie apeluję o to, żeby ci ludzie ściągali akurat moją płytę. Jeśli jest płytą, która naprawdę jest dobra, to nie trzeba się rozwodzić nad tą płytą, tylko trzeba ją kupić na pamiątkę. Hip hop to przecież muzyka, a Internet ją niszczy.
Ale i tak wiadomo, że pieniądze są z koncertów.
Tak, ale jeżeli grasz dwa koncerty w tygodniu i jeździsz co tydzień, non stop jesteś w trasie. Fizycznie powiem ci, że jest to strasznie ciężkie, poza tym zdarzają się tygodnie, jak dochodzi ci jeszcze promocja nowego albumu, jeszcze musisz przy okazji nagrać płytę, to wtedy pracujesz po 19 godzin dziennie. I w tym momencie jestem po takim tygodniu, że miałem dwa teledyski do nagrania, koncert do zagrania w piątek, w sobotę z Krakowa przez Łódź do Warszawy, musieliśmy jechać jeszcze sprawę w Łodzi załatwiać. I prosto na 8:00 rano do Warszawy, kręcenie wideo w niedzielę, MTV w poniedziałek. Wyszedłem z domu w poniedziałek, a wróciłem we wtorek, tylko że tydzień później. Cieszę się, że kocham to z całego serca, bo jak bym musiał tyle spędzić za kasą w markecie, to bym zwariował i popadł w depresję, a tak to jest gitara, płyty się kręcą, po prostu hip hop, to co kocham.
Na koniec chciałbym abyś jako dziennikarz, nie muzyk, podsumował rok 2003 w polskim hip hopie.
Cieszę się, że Eldo wrócił. Myślę, że idziemy do przodu, ale był to troszeczkę niższy krok niż w zeszłym roku. Przede wszystkim nie podoba mi się to, że to już jest biznes. W tym momencie najważniejsza jest promocja, a dawniej było tak, że najważniejsze były skilsy. To jest smutne.
Dzięki za rozmowę.