"Inspiracją jest życie"
Stworzony w 1986 roku przez belgijskiego muzyka Johana van Roya zespół Suicide Commando, od lat stanowi o brzmieniu europejskiej sceny industrialnej. Surowe i ciężkie elektroniczne brzmienia, depresyjne teksty utworów obrazujące mroczne strony życia współczesnego człowieka, to kwintesencja muzyki, która ewoluowała od początku lat 80., przyciągając słuchaczy bezkompromisowych dźwięków. Obok Front 242, Klinik, czy Dive, to najważniejszy projekt belgijskiej sceny elektronicznej, kraju, który jest kolebką owego gatunku. Podczas tegorocznego festiwalu "Wave-Gotik-Treffen" z Johanem van Royem rozmawiał Piotr Wanat.
Suicide Commando obchodziło niedawno 15-lecie swojego istnienia. Pomimo, że pierwsza płyta CD ujrzała światło dzienne dopiero w 1994, już w 1986 roku wydałeś swoje pierwsze taśmy demo?
W tamtych czasach było to zupełnie normalne, bo płyty CD nie były jeszcze tak popularne, zaś na wydanie winylu nie każdy mógł sobie pozwolić. Mimo wszystko ten nośnik pozwalał dotrzeć do dużej liczby słuchaczy na całym świecie, stąd nigdy nie miałem problemu ze znalezieniem odpowiedniej wytwórni dla swoich nagrań. Pierwszą płytę Suicide Commando "Critical Stage" wydał Off Beat, właśnie w roku 1994.
Jak bardzo zmienił się twój projekt od czasów pierwszych wydanych taśm? Czy nadal masz takie same inspiracje, idee?
W zasadzie niewiele zmieniło się jeśli chodzi o proces tworzenia, nie ulegam też trendom ani muzycznym modom. Wciąż jestem wierny swoim korzeniom, czyli starej dobrej muzyce EBM (Electronic Body Music) lat osiemdziesiątych. Zmienia się technologia, co wiąże się z wykorzystaniem nowocześniejszego i bardziej zaawansowanego sprzętu muzycznego.
Czy Suicide Commando zawsze było jednoosobowym zespołem twojego autorstwa? Na koncertach często towarzyszą ci gościnni muzycy...
Owszem, to mój prywatny projekt muzyczny. Podczas występów na żywo zazwyczaj dwie osoby zajmują się cała tą elektroniką - klawisze, samplery, efekty, etc.
Z ostatniej długogrającej płyty "Mindstrip" pochodzi kilka bardzo znanych utworów, jak "Hellraiser", czy "Love Breeds Suicide". Wydaje mi się, że popularnością przebiły najbardziej znany hit Suicide Commando "See You In Hell"?
Reakcja na "Mindstrip" była niesamowita. Nigdy nie wyobrażałem sobie takiego sukcesu na scenie elektro-industrialnej. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu i traktuję to jako nagrodę za 15 lat pracy.
Dlaczego nie zobaczyliśmy was podczas tegorocznego festiwalu Castle Party w Bolkowie?
Niestety, nie miałem możliwości znalezienia zastępstwa w swojej pracy na czas koncertu. To czas, gdy wszyscy wyjeżdżają na wakacje. Zaoferowaliśmy swój udział w przyszłorocznym Castle Party. Być może pojawimy się wcześniej, aby zagrać pojedynczy koncert w Polsce.
Kilka tygodni temu ukazał się wasz podwójny singel "Face Of Death". Czy brzmienie tytułowego utworu oznacza odejście od surowych industrialnych brzmień, w kierunku bardziej technicznych, czy może nawet tanecznych rytmów, zwłaszcza
w kontekście nowego albumu?
Trudno mi mówić o odbiorze swojej własnej muzyki... "Axis Of Evil" będzie bardzo zróżnicowaną płytą. Jej brzmienie nie będzie tak bardzo industrialne jak to miało miejsce w ubiegłych latach. Można powiedzieć, że będzie to niejako kontynuacja "Mindstrip", oczywiście dużo bardziej rozwinięta muzycznie.
Co jest główną inspiracją dla tekstów twoich utworów? Czy to filmy gatunku gore/horror, a może literatura tego rodzaju?
Tak naprawdę inspiracją jest życie, a zwłaszcza jego ciemniejsze strony, pokazywane w mediach. Wystarczy włączyć telewizję - wojny, morderstwa, jest tego całe mnóstwo. Nie musisz sięgać daleko. Tworząc muzykę Suicide Commando przetwarzam swoją agresję, depresję, uczucia towarzyszące spojrzeniu na współczesny świat. To swego rodzaju terapia a także refleksja.
Czy oprócz muzyki wykonywanej przez swoich kolegów z szeroko pojętych kręgów muzyki industrial/electro słuchasz także innych dźwięków, które stanowiłyby inspirację w warstwie muzycznej? Może np. jazzu?
Jazz? Nie, nie w moim przypadku. (śmiech) Słucham niemal wszelkiego rodzaju muzyki elektronicznej, od industrialu poprzez electronic body music aż po techno. Moje korzenie tkwią w starych belgijskich zespołach, takich jak Klinik czy Dive, lecz to czego obecnie słucham sięga od takich kapel, jak Velvet Acid Christ aż po Astral Projection.
Wasz nowy singel zawiera głównie zremiksowane wersje "Face Of Death".
Czy na nadchodzącym albumie "Axis Of Evil", który ukaże się jesienią, również możemy spodziewać się obecności innych wykonawców jako autorów remiksów twoich utworów?
Nie sądzę, aby wersje zremiksowane pojawiły się na tej płycie. Powinien za to ukazać się jeszcze jeden singel, do którego współtworzenia chcemy poprosić również znanych wykonawców ze sceny elektro-industrialnej. Najlepsze wersje pojawią się na płycie poprzedzającej "Axis Of Evil", stanowiąc uzupełnienie "Face Of Death".
Dziękuję bardzo za rozmowę.