Reklama

"Bez dalekosiężnych planów"

Mylą się ci, którzy sądzą, że projekt pod nazwą Passenger narodził się niedawno. Szwedzi po raz pierwszy zaczęli rozmawiać o nagraniu takiej muzyki, jak na debiutanckim albumie, zatytułowanym po prostu "Passenger", już na przełomie 1995 i 1996 roku. Jednak z różnych przyczyn Anders Friden (śpiew; na co dzień In Flames), Niclas Engelin (gitary; Gardenian), Patrik J. Sten (perkusja; eks-Transport League) i Hakan Skoger (gitara basowa; Headplate) mogą chwalić się debiutem Passenger od kwietnia 2003 roku. Muzyka na albumie "Passenger" miała w założeniu być połączeniem melodyjnego grania, z muzyką a la Tool i elementami popu. O samym projekcie, jego debiutanckim albumie oraz planach In Flames, Lesławowi Dutkowskiemu opowiedział Anders Friden.

Anders, przeczytałem, że żywot Passenger rozpoczął się na przełomie 1995 i 1996 roku. Dlaczego więc musieliśmy czekać tyle czasu na debiutancką płytę?

Wtedy to była po prostu zabawa. Miło spędzaliśmy razem czas i nie myśleliśmy o tym, żeby kiedyś wydać płytę. Czterech facetów, którzy lubią przebywać w swoim towarzystwie i wymieniać się poglądami na muzykę - tak to wyglądało. Mam własne studio, które nazywa się Flat Planet. Tam postanowiliśmy nagrać naszą muzykę. Powstało kilka demówek na nasz własny użytek. Potem skontaktowaliśmy się z menedżmentem i zapytaliśmy, czy nie byłoby dobrym pomysłem nagranie kilku z tych piosenek na album. Dopisaliśmy jeszcze parę kawałków i doszliśmy do wniosku, że to wszystko jest zbyt dobre, aby trzymać w tajemnicy. Skontaktowaliśmy się z kilkoma wytwórniami i oto jesteśmy.

Reklama

Jak mamy traktować Passenger? Czy jest to projekt uboczny?

Nie. To zespół z prawdziwego zdarzenia i zamierzam go traktować tak miło, jak to tylko jest możliwe. (śmiech) Będę do niego podchodził bardzo profesjonalnie.

A co się stanie, jeśli Passenger osiągnie wielki sukces?

Jeżeli tak się stanie, na pewno będziemy ciągnąć to dalej. Sukces będzie czymś bardzo miłym. Planuję mój czas bardzo dokładnie i jestem w stanie poświęcać go i dla In Flames, i dla Passenger. To nie będzie żadnym problemem. Mamy ten sam menedżment, a on dokładnie i właściwie planuje nasz czas.

Zobaczymy, co się stanie. To w końcu nasza pierwsza płyta. Chyba jeszcze jest za wcześnie, żeby mówić o jakimś sukcesie.(śmiech) Kiedy jestem z In Flames, poświęcam się całkowicie temu zespołowi, a kiedy jestem z Passenger, oddaję się tej grupie. Staram się żyć z dnia na dzień, bez jakichś dalekosiężnych planów.

Debiut Passenger opisałbym ogólnie jako rock alternatywny z bardzo chwytliwymi melodiami. Czy od samego początku istnienia chcieliście grać taką właśnie muzykę, a może do takiego momentu dotarliście po czasie?

Od początku tak nie było. Wpływ na to, jaka ta muzyka jest dziś, miały wszystkie zespoły, których słuchaliśmy. Z czasem dotarliśmy do takiego stylu dochodząc do niego drobnymi kroczkami. Do niczego się nie zbliżaliśmy, do niczego się nie zmuszaliśmy. Pracowaliśmy wszyscy nad tymi piosenkami przez bardzo długi czas. No i tak brzmimy. (śmiech)

Jaki jest do tej pory odzew na debiut Passenger? Czy ludzie są bardzo zaskoczeni?

Wielu ludzi jest bardzo zaskoczonych. Nie spodziewali się po mnie czegoś takiego. Reakcja jest w sumie całkiem dobra. Wiesz, płyta jest świeża, nowa i tak naprawdę nie miałem zbyt wielu okazji, aby usłyszeć, co o niej mówią inni. Generalnie większość osób, którym udzielam wywiadów, mówi, że im się podoba.

Zaangażowaliście w nagranie tej płyty kilku przyjaciół. Niklas Sundin, na co dzień członek Dark Tranquillity, zaprojektował okładkę, a zdjęcia na płytę wykonał Snowy Shaw, znany z gry w Memento Mori, Notre Dame czy Dream Evil? Na płycie słychać też klawisze, kto na nich gra?

To brat Patrika, naszego perkusisty. Jest bardziej znany z grania innych rodzajów muzyki, a także remiksowania. Płytę wyprodukowaliśmy sami, a Fredrik Nordström zmiksował ją w swoim studiu Fredman razem z nami. Poza tym nikt więcej nie był zaangażowany w powstanie tej płyty. (śmiech)

Na płycie znajduje się 11 kawałków i w sumie każdy z nich mógłby być wydany na singlu. Na który utwór zdecydowała się wytwórnia Century Media?

Pierwszy, "In Reverse". Singel właśnie się ukazał i niebawem nakręcimy do niego teledysk. Nie wiem, czy macie w Polsce jakieś programy muzyczne, w których będzie można go pokazać, ale mam nadzieję, iż również u was będzie można go obejrzeć. Zresztą i tak sądzę, że zamieścimy go na naszej stronie internetowej.

Czy jest możliwe, że Passenger zagra jakąś trasę koncertową albo przynajmniej kilka koncertów promujących?

Jak najbardziej. Latem zagramy trasę koncertową.

Tylko w Skandynawii, czy również w pozostałej części Europy?

Nie, nie tylko w Skandywnawii. Ja na przykład nigdy nie byłem w Polsce i chętnie bym u was zagrał.

No to zabierz ze sobą również kolegów z In Flames.

(śmiech) Chciałbym do was przyjechać z In Flames, ale nie chciałbym, aby obydwa zespoły pojawiły się w tym samym czasie. Wolę, aby działały osobno.

Anders, jak sądzę ty jesteś autorem wszystkich tekstów na płycie. Jak decydujesz, czy dany tekst ma być dla In Flames, czy dla Passenger? Sądzę, że tematycznie teksty dla obu grup są podobne.

Rzeczywiście tematyka jest podobna, może czasami używam trochę innych słów. W przypadku Passenger są one chyba bardziej bezpośrednie. To nie jest tak, że piszę teksty lepsze dla jednego zespołu i gorsze dla drugiego. Jeżeli jest czas na napisanie tekstów dla Passenger, piszę tylko dla tego zespołu. Kiedy nadchodzi czas na napisanie tekstów dla In Flames, piszę dla In Flames.

Teksty dla Passenger są chyba jednak trochę łatwiejsze, bardziej bezpośrednie i bardziej osobiste. Chyba ludziom łatwiej jest je interpretować. W tekstach dla Passenger piszę w pierwszej, drugiej lub trzeciej osobie, więc dość łatwo jest się w te teksty zagłębić i poczuć się jednym z bohaterów opowieści.

Czy coś pozostało wam z sesji nagraniowej albumu "Passenger"?

Tak. Jest kilka kawałków.

Czy trafią może na jakąś limitowaną edycję?

Tego nie wiem, ale jest możliwe, że umieścimy je na naszej stronie internetowej.

Oczywiście muszę cię zapytać o In Falmes, bo podobno w maju wchodzicie do studia.

Wtedy zaczynamy przedprodukcję. Zaszyjemy się w tym domu w Danii, weźmiemy ze sobą sprzęt do nagrywania i będziemy pisać materiał na nową płytę.

Macie już coś skomponowane?

Tak, jest kilka kawałków.

Jest jakaś różnica w porównaniu do zawartości albumu "Reroute To Remain"?

Trochę jest, ale ciężko jest uciec od brzmienia In Flames, bo to my w końcu jesteśmy In Flames. (śmiech) Jest tu trochę nowych rzeczy, starych rzeczy.

A jakieś niespodzianki?

Tego jeszcze nie wiem. Za wcześnie jest na odpowiedzi na takie pytania. Zawsze staramy się zamieszczać jakieś niespodzianki. Tak, aby ludzie troszkę się o nas niepokoili. (śmiech)

Potrafisz orientacyjnie powiedzieć, kiedy ukaże się nowa płyta In Flames?

W 2004 roku. Dokładnie nie wiem jednak kiedy.

In Flames koncertował w USA ze Slayer i Soulfly. Jak było?

Wspaniale. Dla nas koncertowanie ze Slayer było spełnieniem marzenia. To są nasi idole, zespół, który miał wpływ na całą scenę metalową. Mieliśmy okazję poznać ich i zaprzyjaźnić się.

Björn Gelotte, twój partner z In Flames, powiedział nam, że podczas tej trasy będziecie rejestrować koncerty i być może ukaże się wasze DVD. Jest szansa, że rzeczywiście się ukaże?

O tak. Cały czas nagrywamy nasze koncerty, Mamy swoją kamerę. To jest coś, co można potem wykorzystać. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Nie zamierzamy niczego przyspieszać, ale na pewno pewnego dnia ukaże się nasze DVD.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: Po prostu | muzyka | teksty | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy