Reklama

"Bardzo dojrzałam"

Amerykańska wokalistka rodem z Teksasu swą pierwszą płytę „Sweet Kisses”, wydaną w 1999 roku, nagrywała mając zaledwie 17 lat. Mimo że znalazło się na niej kilka przebojów nie zdobyła jednak popularności na miarę Britney Spears czy Christiny Aguilery. Dlatego kolejny album przygotowywała aż dwa lata, i to przy współpracy najlepszych światowych producentów i kompozytorów - Waltera Afanasieffa (Celine Dion) i Cory’ego Roodneya (Jennifer Lopez). Album "Irresistible" ukazał się latem 2001 roku, a przy okzaji jego premiery młoda wokalistka opowiadziała o piosenkach, które się na niej znalazły, internetowym pamiętniku i duecie z Markiem Anthonym.

Wydaje się, że praca nad twoim drugim albumem „Irresistible” wyglądała zupełnie inaczej niż w przypadku pierwszej płyty.

Poprzednią płytę nagrywaliśmy przez ponad dwa lata. W chwili, kiedy podpisałam kontrakt miałam 17 lat, a płyta ukazała się dopiero gdy miałam 18, prawie 19 lat. Przy nagrywaniu nowego albumu pracowaliśmy w zupełnie inny sposób - wtedy tak naprawdę zdałam sobie sprawę, że na nagranie jej kilka lat temu nie byłabym jeszcze wystarczająco gotowa. W ciągu paru lat spędzonych w tym biznesie miałam czas na przyjrzenie się temu, co wcześniej robiłam i na decyzję, kiedy ruszyć do przodu i nagrać coś nowego. Teraz staram się piąć coraz wyżej i wyżej, przechodzić przez kolejne drzwi, które kiedyś doprowadzą mnie tam, gdzie chcę się znaleźć. Mam nadzieję, że nowa płyta mi w tym pomoże.

Reklama

Czym konkretnie różnią się te dwa albumy? Co takiego możemy usłyszeć na nowej płycie, a czego nie było na „Sweet Kisses”?

„Sweet Kisses” to był początek. Pierwszy krok na początku kariery, który faktycznie znaczył dla mnie ‘być albo nie być’. Z perspektywy czasu nie zmieniłabym jednak na nim ani jednej nuty, tak jestem z niego dumna. Choć kiedy słucham tej płyty, słyszę, że śpiewa na niej 17-latka. Podczas nagrywania „Irresistible” zarówno ja, jak i wszyscy w studio, przekonaliśmy się jak bardzo dojrzałam przez te 2 lata, jak razem ze mną zmieniła się moja muzyka. To usłyszy każdy, kto zetknie się z tą płytą: dorosłam. Choć wcale nie czuję się osobą dorosłą!

Na płycie jest utwór „A Little Bit”. Opowiedz o nim.

„A Little Bit” to piosenka, którą nagrałam chyba najszybciej ze wszystkich dotychczasowych. Wyrobiliśmy się z nią raptem w 4 godziny, co jest dosyć dziwne, bo w studio jestem straszliwą perfekcjonistką i zwykle godzinami coś poprawiam, szlifuję. A tym razem po prostu weszłam, zaśpiewałam i wyszło to tak dobrze, że nawet nie miałam się do czego przyczepić.

Na płycie śpiewasz też w duecie z Markiem Anthonym. Jak wspominasz tą współpracę?

To było niesamowite doświadczenie. Pamiętam, jak wszedł, kazał mi usiąść na sofie i powiedział „Jessico, przez najbliższe 6 godzin będę w tobie zakochany. Będę cię kochał na zabój!”. I natychmiast wytworzyła się atmosfera idealna do nagrywania piosenki o miłości. Normalnie nie jesteśmy parą, ale przez ten krótki czas chyba nią byliśmy! Jestem mu wdzięczna, bo nauczył mnie też interpretacji piosenek w taki sposób, żeby jak najbardziej odnosiły się do naszego życia. Utwór z Markiem to „There You Were”.

Odnieśliście tekst tej piosenki do samych siebie?

Dokładnie tak! Opowiadaliśmy o naszej wyimaginowanej miłości.

O miłości jest także inna piosenka - „When You Told me You Loved Me”.

To jedna z dwóch piosenek napisanych na moją płytę przez słynnego producenta - Waltera Afanasieffa. Obydwie są balladami i to nagranymi przez 60-osobowa orkiestrę! To co w nich cenię, to nie ich siła, ale emocjonalny nastrój jaki stwarzają. Kiedy się ich słucha, można się rozpłakać, dlatego kiedy wykonuje je na żywo, muszę się bardzo kontrolować. Poza tym cieszę się, że to ja - nie ktoś inny - mogę je wykonywać.

Co z kawałkiem „Hot Like Fire”?

To chyba mój faworyt jeżeli chodzi o szybkie utwory na tej płycie. Lubię ją, mimo że tekst tej piosenki zupełnie nie odnosi się do tego, co czuję - opowiada o tym, jak pewna dziewczyna strrrasznie nie znosi swojego byłego chłopaka. A często słyszę jak moje przyjaciółki opowiadają o jakichś wstrętnych gościach, którzy właśnie je porzucili, wykorzystali itp. Tak więc kiedy stoję na scenie i śpiewam „Hot Like Fire”, to czuję, ze występuję w obronie tych dziewczyn. A utwór bardzo mi się podoba.

„Forever In Your Eyes”?

Wspaniały numer. Na mój głos w tym kawałku nałożonych jest wiele efektów specjalnych i to sprawia, że słyszę się jakbym to nie śpiewała ja, ale ktoś inny. Jest też bardzo sexy, a jednocześnie całkiem romantyczny.

„My Imagination”?

Opowiadając o tej piosence nie mogę pominąć też „I Never” - bardzo do niej podobnej. To dwa utwory na płycie, które utrzymane są w klasycznym brzmieniu R&B. Wprawdzie mój głos wprowadza tu elementy pop, ale to cały czas R&B. Pracowałam nad nim chyba najdłużej...

Czy jest na albumie jakiś kawałek szczególnie bliski twojemu sercu, znaczy więcej niż inne?

Najlepiej bawiłam się nagrywając chyba „His Eyes On The Sparrow”. Czułam się jakbym zaczynała wszystko od początku, bo kiedyś śpiewałam w chórze gospel, który występuje w tym numerze. Ze studia zrobiliśmy nawet mały kościół! Dzięki temu mogę śmiało powiedzieć, że ta płyta pokazuje co tak naprawdę we mnie drzemie. Uwielbiam nagrywać takie kawałki.

Jak sądzisz, jak przez te lata zmienili się twoi fani? I jakie to uczucie wiedzieć, że ciągle są ludzie, którzy z niecierpliwością czekają na każdy twój kolejny krok, twoje nowe nagrania?

Chcę, żeby moi fani byli moimi przyjaciółmi. To oni motywują mnie do robienia tego, co robię, bez nich nie byłoby dzisiaj „Irresistable”. Wiem o tym i chcę, żeby zdawali sobie z tego sprawę.

Twoja strona internetowa jest w pewnym sensie niezwykła.

Tak, prowadzę na niej swój pamiętnik. Opowiadam fanom co robię, rozmawiam z nimi. Nie chcę być niedostępna, zachowywać się jak wystraszona sławą Gwiazda. Cały czas jestem sobą.

Wiem, że kiedyś bardzo dużo tańczyłaś. Może niektórzy nie mieli okazji zobaczyć cię w roli tancerki, ale po obejrzeniu nowego klipu będzie już jasne, że masz za sobą spore doświadczenie w tej dziedzinie.

Wierz mi albo nie, ale z natury jestem bardzo nieśmiała, a taniec daje mi możliwość uwolnienia swoich emocji, powiedzenia także i tego, czego pewnie bym się wstydziła. Dzięki niemu też moje występy będą na pewno ciekawsze.

Czy z wydaniem tej płyty czujesz ciśnienie i ciężar jakie spoczywają na tobie po sukcesie poprzedniego krążka?

Na początku bardzo odczuwałam ten stres, ale później okazało się, że prędzej mnie to wykończy, niż nastroi pozytywnie do dalszej pracy. Od czasu pierwszej płyty tak wiele się nauczyłam, tak bardzo dojrzałam, że odporność przyszła sama. Stałam się nową osobą, kimś, kto najlepiej wie jaka powinna być Jessica Simpson i jakie cele ma sobie postawić w życiu.

Słuchając piosenek z nowej płyty można dojść do wniosku, że nareszcie odkryłaś swoją prawdziwą osobowość.

Stałam się taką artystką, jaką od zawsze pragnęłam być. To ja stawiam sobie w życiu wyzwania. I choć każdy następny krok jest pewnym ryzykiem, nie ma wspanialszego uczucia nad to, że dobrze wykonałaś swoje zadanie. A tak wspaniale czuje się właśnie teraz.

Na podstawie materiałów Sony Music Polska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy