Tomek Waśko o Spring Break 2016: To tu jest szansa usłyszeć zespoły, o których wkrótce będzie głośno
Justyna Grochal
Enea Spring Break 2016 odbędzie się w tym roku w dniach 21-23 kwietnia. Ta poznańska impreza showcase'owa, mimo iż młoda stażem, zdążyła podbić serca polskiej branży muzycznej i jako pozycja obowiązkowa zapisać się na festiwalowej mapie wielu słuchaczy. Organizator wydarzenia, Tomek Waśko, zdradził nam kilka szczegółów ze swojej pracy nad festiwalem oraz opowiedział o tym, co wraz ze swoją ekipą przygotował tym razem.
Justyna Grochal, Interia: - W jaki sposób dobieracie artystów, którzy prezentują się podczas Spring Break’a? Jaki jest klucz i wymagania wobec nich?
- To bardzo długi proces - selekcja na kolejny festiwal zaczyna się w zasadzie zaraz po zakończeniu aktualnej edycji. Staramy się być na bieżąco z planami zarówno tych większych, jak i mniejszych wytwórni, dowiadujemy się o jakich debiutantach labele myślą pod kątem wydania im materiału, rozmawiamy z osobami odpowiedzialnymi za booking innych festiwali i dzięki temu tworzymy bardzo dużą bazę zespołów, które warto pokazać na imprezie. Najtrudniejszy etap to chyba wybór tych stu kilku, jakie pokażemy w Poznaniu. W tym roku wybieraliśmy z grupy ponad 300 zespołów.
W kierunku których artystów z tegorocznego line-upu szczególnie warto nachylić ucho?
- To chyba najtrudniejsze pytanie, jakie można zadać organizatorowi jakiegokolwiek festiwalu. Tak naprawdę najciekawsze w Enea Spring Break jest to, że każdy może z tej imprezy wyjechać przeżywszy zupełnie inny festiwal niż druga osoba - każdy może ułożyć własną ścieżkę koncertów i zdecydować się na ten, a nie inny występ. Trudno więc cokolwiek sugerować, ale na pewno duże oczekiwania osobiście wiążę choćby z pierwszym polskim koncertem Brodki z nowym materiałem. Bardzo jestem ciekaw scenicznego debiutu połowy duetu Twilite czyli projektu Pasts. Elektryzująco zapowiada się powrót Reni Jusis. Tak naprawdę można by jeszcze długo wymieniać, bo jest przecież jeszcze projekt JAAA!, który świetnie wypada na płycie i ciekawe jak przełoży ten niełatwy materiał na występ live. Mamy także Starą Rzekę czy Rebekę, promującą "Davos".
A jakich punktów imprezy zdecydowanie nie należy pominąć?
- Koncerty to jedno, ale na pewno chciałbym zwrócić uwagę na program paneli - w tym roku część konferencyjna dzięki współpracy ze ZPAV-em zapowiada się bardzo interesująco. Myślę, że w Bibliotece Raczyńskich czekają nas bardzo ciekawe dyskusje, począwszy od warsztatów Gazety Magnetofonowej poprzez rozmowy o organizacji trasy koncertowej czy eksporcie muzyki islandzkiej, a na spotkaniu z Moniką Brodką kończąc.
Tak jak wspomniałeś, twoja praca nad kolejną edycją Spring Break’a zaczyna się już z momentem zakończenia bieżącej. Gdzie szukasz inspiracji do budowania programu i jak wygląda ten proces poszukiwawczy? Masz swoich doradców?
- Tak naprawdę pierwsze typy artystów na edycję 2017 mamy już teraz. Nie każdego uda się pokazać na Enea Spring Break 2016, dlatego o części wykonawców ze wspomnianej wcześniej dużej bazy myślimy pod kątem roku przyszłego. Proces poszukiwania wykonawców to oczywiście wysiłek kilku osób. Praca, która polega głównie na słuchaniu muzyki. Co ciekawe jednak nie zawsze mamy tę muzykę do dyspozycji, tak było przy okazji kilku wykonawców z tegorocznego line-upu - bookowaliśmy ich występy w momencie, w którym nie mieli na swoim koncie nawet jednego nagrania, lecz mimo to z pewnych względów czuliśmy w nich potencjał.
Jak zachęciłbyś kogoś, kto nigdy nie brał udziału w Spring Breaku’u, by w końcu to zrobił?
- Jest kilka głównych powodów, dla których warto przyjechać do Poznania na te trzy wiosenne dni. To tu jest szansa usłyszeć zespoły, o których wkrótce będzie głośno i które niedługo grać będą w dużych salach koncertowych kraju i na największych polskich festiwalach. Na pewno jest to też impreza, dzięki której można - nieco mimochodem, przemieszczając się między klubami - świetnie poznać Poznań, który jest pięknym miastem, co samo w sobie powinno stanowić zachętę do uczestnictwa w Enea Spring Break. Dodajmy do tego jeszcze bardzo ciekawy program paneli dyskusyjnych, wydarzenia towarzyszące festiwalu (np. wystawa najładniejszych okładek polskich płyt 2015 roku organizowana przez Galerię Arsenał czy Records Market w Centrum Amarant).
Spring Break to wciąż świeża pozycja na festiwalowej mapie Polski, a mimo to już cieszy się dużym prestiżem i dobrą opinią zarówno wśród przeciętnych miłośników muzyki, jak i w branży muzycznej. Spodziewałeś się takiego sukcesu rozpoczynając przygodę pt. Spring Break?
- Kiedy ruszaliśmy z tym festiwalem w 2014 roku czuliśmy jego potencjał, mieliśmy bowiem pewność, że polska młoda scena muzyczna się rozwija i że brakuje jej miejsca, w którym ten rozkwit można byłoby dobrze pokazać i zaprezentować, zarówno publiczności, jak i osobom z branży muzycznej. Oczywiście było to pewne ryzyko, tego typu showcase'owe festiwale nie są w Polsce dobrze znane i do dzisiaj część publiczności uczy się tej formuły, ale ważne jest to, że z roku na rok jest coraz więcej chętnych do tego, by chodzić na koncerty polskich wykonawców w ramach Spring Break - to pokazuje, że ta impreza ma sens.
Wasza impreza, na której w tym roku wystąpi ponad 100 artystów pokazuje, że polska scena muzyczna kwitnie i ma się coraz lepiej. Jak postrzegasz nasz muzyczny rynek? Jakie są według ciebie jego mankamenty, a jakie mocne strony?
- To pytanie, na które najlepiej odpowiedzą nasze panele dyskusyjne, a zwłaszcza jeden z nich "Obraz rynku fonograficznego w Polsce i na świecie" - zapraszam serdecznie w piątek do Biblioteki Raczyńskich.