Tomasz "Kowal" Kowalski znów w szpitalu. Jak się czuje zwycięzca "Must Be The Music"?
"Cały czas walczę i wciąż wierzę, że scena jeszcze mnie przyjmie" - napisał na Facebooku zwycięzca czwartej edycji "Must Be The Music" Tomasz "Kowal" Kowalski. Sparaliżowany po wypadku na motocyklu wokalista w ostatnim czasie znów wylądował w szpitalu.
Tomasz "Kowal" Kowalski opublikował selfie ze szpitalnego łóżka. Z obszernego wpisu dowiadujemy się, że jest już po operacji.
"Patrzę przez okno, a po błękitnym niebie leci klucz dzikich gęsi. Wracają, zawsze wracają, bo mają po co. Ja już nie mogę wrócić tam, gdzie bym chciał, ale idąc do przodu, zawsze otwierają się nowe drzwi. Żeby tylko mieć po co żyć..." - informuje wokalista.
"Przez chwilą leciał w tle 'List do M'. Odżywały różne wspomnienia. Jestem szczęśliwy, bo nie jestem sam. To takie ważne, nie być skazanym na samotność. Operacja była wczoraj.... Trochę tu teraz poleżę... Tylko ja, telefon i naprawdę cudna opieka. Mimo, że z dala od najbliższych, bo Covid prdlony, to może nie zwariuję" - dodaje.
Wspomniany utwór "List do M." to przejmująca ballada grupy Dżem, którą Kowalski wielokrotnie wykonywał na scenie.
Wokalista do tragicznego w skutkach wypadku motocyklowego wcielał się w rolę Ryśka Riedla (legendarnego frontmana śląskiego zespołu) w spektaklu "Skazany na bluesa" w reżyserii Arkadiusza Jakubika.
Przypomnijmy, że laureat czwartej edycji "Must Be The Music" 8 czerwca 2014 roku uległ ciężkiemu wypadkowi motocyklowemu (zderzył się czołowo z VW Golfem). "Jechałem motorem zgodnie z przepisami, ale ktoś mnie nie zauważył i zajechał mi drogę" - wspominał rok później w programie "Dzień Dobry Wakacje".
Ciężko ranny wokalista natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie przeszedł operację. Kowalski został wybudzony ze śpiączki pod koniec czerwca 2014 r. Okazało się jednak, że w wyniku uszkodzenia rdzenia kręgowego jest on sparaliżowany od pasa w dół. Od tego czasu długowłosy wokalista dzięki żmudnej rehabilitacji walczy o powrót do zdrowia. Udało mu się stanąć na nogi dzięki specjalnemu egzoszkieletowi, występował w nim m.in. podczas pokazywanego przez Polsat Earth Festival Uniejów 2018 czy na Przystanku Woodstock 2015.
"Nie chcę Was dołować, ale musicie wiedzieć, że cały czas walczę i wciąż wierzę, że scena jeszcze mnie przyjmie. Chciałbym móc wrócić do mojego lasu. Usiąść w wąwozie, posłuchać, jak szumi strumyk, popatrzeć, jak wiosna budzi się do życia, a ja razem z nią. Czasem jestem już taki zmęczony... Dziękuję Wam Wszystkim za pomoc. Cały czas mnie ratujecie, a mi jest tak głupio, że nie mogę się odwdzięczyć" - podsumowuje Tomasz Kowalski, który przez ostatnie dwa lata zebrał ponad 45 tys. zł na swoją rehabilitację i leczenie.