Reklama

Shania Twain: Wybór był oczywisty

Najnowszy album Shanii Twain zatytułowanu "Up!" pojawił się na półkach sklepowych 18 listopada 2002 r. Na pierwszy singel wybrano piosenkę "I'm Gonna Getcha Good". Artystka tłumaczy dlaczego właśnie ten utwór jako pierwszy promuje następcę "Come On Over".

Album "Up!" powstał przy współpracy cenionego producenta Roberta Johna "Mutt" Lange'a, prywatnie męża wokalistki. Przygotowując go, oboje sporo podróżowali, czerpiąc z wpływów muzycznych wielu części świata. W nagraniach pojawiają się więc Hindusi z Mumbai w Indiach, amerykańscy muzycy z Wysp Karaibskich, 40-osobowa orkiestra z Irlandii, a także muzycy z Włoch. Nic dziwnego, że na płycie znalazła się bogata mieszanka różnych wpływów, z odrobiną country, rocka, soulu i world-music. W sumie aż 19 nagrań, spośród których na pierwszym singlu ukazała się kompozycja "I'm Gonna Getcha Good".

Reklama

- Utwór "I'm Gonna Getcha Good" to był oczywisty wybór na singiel. Ma on w sobie coś z charakterystycznego stylu Shanii - znowu jest tutaj odwrócenie ról. My, dziewczyny, spotykamy wielu chłopaków, obdarzonych niezachwianą pewnością siebie. Są absolutnie pewni, że mogą cię zdobyć. Nie zawsze tak jest, ale... Myślę, że dla kobiet jest nowością to, że mogą być równie pewne siebie, jak niektórzy mężczyźni, że mogą powiedzieć: "Wiem, na co mnie stać. Zdobędę tego faceta!" - opowiada kanadyjska wokalistka.

- To dość zabawne. Myślenie w ten sposób jest bardzo w moim stylu. Chciałam, aby ludzie, słysząc mnie znowu, mogli skojarzyć to sobie z tą osobą, którą poznali już wcześniej. Potrzebna więc była piosenka, nie różniąca się aż tak bardzo od tego, co Shania śpiewała kilka lat temu, żeby ludzie nie mogli tego skojarzyć. Z drugiej strony brzmienie tej piosenki, sposób, w jaki ją śpiewam i tak dalej, czynią ją czymś nowym i świeżym. Więc pod tym względem był to oczywisty wybór, choć nie był on łatwy, bo na tej płycie jest tak dużo piosenek - tłumaczy Shania.

- Trudno jest zawęzić swój wybór, kiedy patrzy się na cały obraz. Myślę, że sprawa stała się dość jasna w momencie, gdy nagrałam wokale - wtedy dodałam do tego swój styl. Moim zdaniem piosenka nie jest gotowa, dopóki się jej nie nagra. Zresztą nawet wtedy są jakieś rzeczy, które chciałoby się zmienić. Ale tak naprawdę wszystko zaczyna się na etapie pisania, a ostateczną pieczęć kładzie się wraz z nagraniem wokali. Ta płyta jest odbiciem Shanii, jaką wszyscy znają, ale brzmi bardziej świeżo i odzwierciedla kierunek, w którym zmierzam - dodaje piosenkarka.



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Shania Twain
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy