Justin Carter nie żyje. 35-letni wokalista country zginął na planie teledysku
Wschodząca gwiazda muzyki country, Justin Carter, zmarł w sobotę 16 marca wyniku ran postrzałowych. Do tragicznego postrzału doszło na planie jego teledysku.
Mimo że Justin Carter zmarł 16 marca, informacja o jego śmierci pojawiła się w mediach dopiero kilka dni później. Na oficjalnej stronie muzyka komunikat o jego śmierci zamieszczono 20 marca.
"Justin zawsze chciał trafić na szczyt. Jak na złość, jego nazwisko trafiło do mediów właśnie teraz" - czytamy.
35-letni muzyk, która w tym miesiącu podpisał umowę z menedżer i wypuścił singel "Love Affair", zginął w wyniku przypadkowego postrzału. Do tragicznego wypadku doszło na planie teledysku, który kręcono w jego domu.
Menedżer artysty, Mark Artherton, w rozmowie z mediami, przyznał, że nie zna szczegółów śledztwa, wie jednak, że Carter zginął w wyniku wypadku.
"Justin miał ogromny potencjał. Wiele osób widziało w nim nowego Gartha Brooksa" - stwierdził menedżer.
Na temat śmierci muzyka wypowiedziała się jego matka, Cindy McClellan. Według jej relacji, Carter często nosił przy sobie broń. Dodała również, że mężczyzna był weteranem wojennym.