Jose Torres: Święta z rodziną i tylko po polsku

Święta to okazja do spotkań ze swoją rodziną, a także czas na odpoczynek od codziennych problemów. Te dwie rzeczy odgrywają ważną rolę także w życiu artystów. Jednym z tych, którzy najbardziej cenią sobie Boże Narodzenie spędzone w rodzinnym gronie, jest Jose Torres, urodzony na Kubie wirtuoz instrumentów perkusyjnych. Niedawno uraczył on swych fanów płytą z latynoskimi wersjami słynnych polskich przebojów, z "O mnie się nie martw" i "Czarnym Alibabą" na czele.

article cover
 

Jose bardzo cieszy się z tych kilku dni, które spędzi z rodziną, ponieważ ostatnio nie miał zbyt wiele czasu dla swoich najbliższych.

- W tym roku święta będę spędzał z rodziną, ale wyjątkowo poza domem. Zawsze spędzaliśmy je w domu, sami - w gronie własnej rodziny lub z rodzicami żony, albo ze znajomymi. Dwa lata temu spędziliśmy je z Kubańczykami, którzy grają w naszym zespole. Natomiast w tym roku, z powodu obciążenia pracą, postanowiliśmy się wyrwać na maksa. Mieszkamy na Śląsku, a jedziemy aż do Mikołajek na Mazurach. Spędzimy tam pięć dni. Zostawiamy wszystkie telefony komórkowe w domu. Zabieramy: dzieci, psa, kota, węża i chomika (śmiech). Po prostu wszyscy jedziemy tam spędzić święta, co mnie bardzo cieszy, bo będziemy mieli kilka dni, żeby się dziećmi bezpośrednio zajmować. A ostatnio rzadko widujemy się z dziećmi" - powiedział w Torres rozmowie z INTERIA.PL.

Muzyk martwi się jednak, że nie będzie miał jednak tyle spokoju, ile by chciał. Jest bowiem znany z programu "Wieczór z Jagielskim" i dlatego ludzie bardzo często rozpoznają go na ulicy.

-Martwię się trochę o to, że nie będziemy mieli spokoju, z powodu wiadomego - pokazujemy się wszędzie. Często więc słyszę: "O, tu pan jest!". Ale mamy osobne miejsce i cichą nadzieję, że przejdziemy niezauważalni - dodał Torres.

Pomimo że pochodzi z Kuby, swoją wigilijną wieczerzę odbywa w typowo polski sposób.

- Wigilia będzie tradycyjnie polska, bo o kubańskich tradycjach ja nawet nie ośmielam się mówić, bo ich nie pamiętam. Nie kojarzę w ogóle takiej wieczerzy z lat dzieciństwa. Wiadomo - ateizacja i system na Kubie nie pozwalały w tamtych czasach, kiedy ja tam mieszkałem, na tego typu praktyki. Natomiast w tym roku na pewno będzie to po polsku.

Muzyk nie ukrywa, że przywiązuje do świąt Bożego Narodzenia dużą uwagę. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że może przebywać ze swoimi bliskimi, ale również z innego powodu - jest to czas, kiedy wszyscy możemy trochę odpocząć, zastanowić się nad naszym życiem i opracować plan działania na przyszłość, tak, aby poprawić to, co nie wychodziło nam dotychczas.

- Dla mnie święta to chwila prawdziwego spokoju, chwila zwolnienia i jak gdyby zastanawiania się - może to tak pompatycznie zabrzmi - nad sensem życia. W ogóle spotykasz najbliższych, będziesz miał okazję pogadać o takich sprawach, na które nie ma czasu w życiu codziennym. Wiadomo, że narodzenie Chrystusa, ta część - że tak powiem - metafizyczna tych świąt, jest obecna. Natomiast jest to wymuszone zwolnienie, chwila opamiętania się: "Poczekaj,

teraz jest chwila, zastanów się, co chcesz robić, postanowienia, życzenia, które zawsze w takim wzruszającym momencie wychodzą z głębi serca". Naprawdę trudno jest oszukać w takim momencie. Nawet bez żadnej presji jest to moment, kiedy - jak się mówi - nawet zwierzęta ludzkim głosem się odzywają. Jest to piękny moment.

- Parę lat temu spędziłem święta za granicą, grałem. I wszystko było dobrze, nie dopuszczałem do siebie świadomości Bożego Narodzenia, dopóki nie zabrzmiała jazzowo zagrana "Cicha noc". Wtedy się rozkleiłem, miałem z głowy noc. Po prostu jest coś takiego, czego chyba nie tylko ja nie mogę wyrazić słowami, co człowiek czuje przeżywając te święta. Jest to w sumie chwila. Bo są to raptem: Wigilia, pierwszy dzień świąt, drugi dzień świąt... I już się kończy, każdy powraca do pędu codziennego życia, bo zbliża się Nowy Rok itd... Jest to bardzo zastanawiające - ten moment zatrzymania się, zwolnienia.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas