Gary Wright nie żyje. Od lat walczył z chorobą
Oprac.: Oliwia Kopcik
Gary Wright zasłynął dzięki takim przebojom, jak "Dream Weaver" i "Love Is Alive". Jak informuje jego syn, muzyk od lat zmagał się z parkinsonem i demencją.
O śmierci Gary'ego Wrighta jako pierwszy doniósł serwis TMZ, a później informacje potwierdził również syn muzyka, Justin Wright. Artysta zmarł w swoim domu w Palos Verdes Estates w Kalifornii.
Justin Wright poinformował również, że kilka lat temu u jego ojca zdiagnozowano parkinsona, a później demencję. Według jego słów choroba postępowała bardzo szybko, aż doprowadziła do tego, że muzyk nie mógł ani się poruszać, ani mówić. Do ostatniej chwili opiekowały się nim pielęgniarki, a bliscy byli obok w chwili śmierci. Wright miał 80 lat.
Muzyka pożegnała jego przedstawicielka, Elizabeth Freund. "Po raz pierwszy spotkałam go w 2008 roku, kiedy dołączył do Ringo Starr's All Starr Band i w kolejnych latach współpracowałam z nim przy wielu projektach. Był fenomenalnym muzykiem i prawdziwie spokojnym, kochającym człowiekiem. (...) Bardzo uprzejmy i uduchowiony. Zawsze uderzała mnie jego głęboka i trwała miłość do ukochanej żony Rose, o której teraz myślę (...) Przesyłam jego rodzinie spokój i miłość" - opowiedziała w oświadczeniu przekazanym magazynowi "People".
Gary Wright nie żyje. Kim był?
Gary Wright był amerykańskim muzykiem i kompozytorem, który już jako dziecko występował w reklamach telewizyjnych i radiowych. W latach szkolnych grał w różnych zespołach, a następnie wyjechał do Europy, by studiować medycynę. Szybko jednak rzucił naukę i wrócił do muzyki. Występował z bluesrockowym zespołem Spooky Tooth.
Zajmował się również tworzeniem muzyki do filmów. Jednym z jego największych przebojów był "Dream Weaver" nagrany do komedii "Wayne's World". W 1970 roku Wright zagrał na albumie "All Things Must Pass" George'a Harrisona. Jako artysta solowy nagrał 12 albumów, a ostatni z nich to wydany w 2010 roku "Connected". Fani współczesnej muzyki rozrywkowej mogą odnaleźć sample z utworów Wrighta u Eminama czy Jay-Z.