Reklama

Estończycy źli na Stinga

Obywatele i władze Estonii mają za złe Stingowi, że swój jedyny koncert w tym kraju, w ramach trwającej już prawie dwa lata trasy koncertowej "Brand New Day Tour", zaplanował 16 czerwca, czyli w dniu 60. rocznicy przeprowadzenia przez Związek Radziecki masowego wywozu Estończyków do obozów na Syberii. Władze kraju mają do byłego członka The Police pretensje, iż nie uwzględnił tego faktu podczas planowania terminów swych koncertów.

Obywatele i władze Estonii mają za złe Stingowi, że swój jedyny koncert w tym kraju, w ramach trwającej już prawie dwa lata trasy koncertowej "Brand New Day Tour", zaplanował 16 czerwca, czyli w dniu 60. rocznicy przeprowadzenia przez Związek Radziecki masowego wywozu Estończyków do obozów na Syberii. Władze kraju mają do byłego członka The Police pretensje, iż nie uwzględnił tego faktu podczas planowania terminów swych koncertów.

16 czerwca 1941 roku do gułagów trafiło ponad 10 tysięcy Estończyków i ku ich czci dzień ten ustanowiono dniem ogólnonarodowej żałoby. Sporo osób podpisało nawet petycję z wnioskiem o odwołanie występu Stinga, ale niczego nie dało się już zrobić.

"Nasi obywatele zazwyczaj świętują ten dzień zapalając znicze na centralnym placu w Tallinie. To przecież moment pamięci o tych, których zesłano na Syberię - a większość z nich tam przecież zmarła. To była dość niefortunna decyzja ze zorganizowaniem tego koncertu w tym dniu" - powiedział przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych Estonii.

Reklama

Jednak zdaniem estońskiego promotora koncertu nie było szans na zorganizowanie go w innym terminie. Ponadto doszedł on do wniosku, że Sting to nie na przykład Marilyn Manson, i jego występ nie powinien oburzyć zbyt wielu osób, co zresztą potwierdziło się.

We wtorek, 19 czerwca, były członek The Police wystąpi w Warszawie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sting | The Police | Police | obywatelstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy