Debbie Harry (Blondie) i autobiografia "Face It"
O tym, że Debbie Harry miała w życiu mnóstwo zakrętów, wiedzą nie tylko fani zespołu Blondie. Ale w wydanej właśnie autobiografii "Face it" wokalistka opowiedziała o nieznanych faktach ze swej burzliwej przeszłości.
Największe triumfy Debbie Harry święciła na przełomie lat 70. i 80., gdy występowała z zespołem Blondie. Założyła tę formację wspólnie z Chrisem Steinem, z którym przez wiele lat dzieliła również życie prywatne. Ona pisała teksty, on tworzył muzykę. Ich styl balansował między rockiem, punkiem, disco, a nawet rapem i reggae.
"Heart of Glass", "One Way or Another" (posłuchaj!) i "Call Me" (sprawdź!) to zaledwie kilka z wielu z przebojów, które wylansowali. O sukcesie zespołu decydował nie tylko aspekt muzyczny, ale również prowokacyjny, pełen seksapilu wizerunek Harry.
Mająca dziś 74 lata wokalistka właśnie dokonała spowiedzi w książce "Face it", którą stworzyła wspólnie z dziennikarką muzyczną Sylvie Simmons. Nim na półki księgarni trafi polski przekład, poznajmy kilka ciekawostek, jakie znajdziemy w tej autobiografii.
Przyszła gwiazda muzyki urodziła się jako Angela Tremble. W wieku trzech miesięcy została adoptowana przez Richarda i Catherine Harry z New Jersey.
Debbie Harry kończy 70 lat
"Zawsze byłam ciekawa, kim są moi biologiczni rodzice. Kiedy w wieku czterech lat dowiedziałam się, że jestem adoptowana, zaskoczyło mnie to, ale nie poświęcałam temu więcej uwagi. Prawo i tak zabraniało kontaktu z biologicznymi rodzicami. Niedawno to się zmieniło, więc pomyślałam: 'Jestem coraz starsza i jeżeli teraz nie spróbuję się dowiedzieć, nie dowiem się nigdy'. Okazało się, że byłam dzieckiem nieślubnym. Dzieckiem pożądania. Kiedy się o tym dowiedziałam, poczułam gniew. Ale potem się z tym pogodziłam. To łatwiejsze".
Już w wieku 15 lat zafarbowała włosy na platynowy kolor, co stało się jej znakiem rozpoznawczym. "Fascynowałam się wtedy Marylin Monroe. Miała magnetyzujący wpływ na kobiety. Musiała dawać sobie radę w epoce wszechobecnego mizoginizmu. Czułam, że była niezrozumiana i niedoceniona. Dla mnie to było ważne, mimo że nie wszystko jeszcze rozumiałam. Przemiana w Blondie pomogła mi podczas występów pozbyć się słabości i stać kobietą, jaką chciałam być".
Młodość Harry spędziła w Nowym Jorku. Tam kwitła awangardowa sztuka, a w życiu artystów królowały narkotyki. Uzależniła się od nich także Debbie.
"W latach 70. na Lower East Side heroina była elementem życia społecznego. Nikt się z tym nie krył. Heroiną częstowało się po domach. Sięganie po nią było jak odruch. Potem stało się koniecznością. Miałam dosyć konsekwencji, ciągłego szukania towaru. Heroiny zawsze jest za mało. Miałam dość i po prostu powiedziałam sobie 'wystarczy'" - wspomina piosenkarka.
Przed rozpoczęciem muzycznej kariery Debbie Harry próbowała swoich sił jako sekretarka, tancerka go-go i kelnerka. Była również króliczkiem "Playboya".
11. płyta Blondie - "Pollinator" - ukazała się w maju 2017 roku, a to nie ostatnie słowo formacji. Harry zapowiedziała powrót z nowym albumem, wyprodukowanym przez Johna Congletona.