Reklama

Afera w opolskiej szkole muzycznej. Chodzi o ogromne kwoty

Afera rozgrywa się o dwa fagoty - po jednym został tylko futerał, drugi zniknął bez śladu. Wcześniej wartość jednego wyceniono na 1 zł 25 gr. Instrumenty ostatecznie odnalazły się... wystawione na sprzedaż za kilkadziesiąt tysięcy euro. Sprawa trafiła do prokuratury.

Afera rozgrywa się o dwa fagoty - po jednym został tylko futerał, drugi zniknął bez śladu. Wcześniej wartość jednego wyceniono na 1 zł 25 gr. Instrumenty ostatecznie odnalazły się... wystawione na sprzedaż za kilkadziesiąt tysięcy euro. Sprawa trafiła do prokuratury.
Fagot - zdjęcie ilustracyjne /Pixabay /materiał zewnętrzny

Sytuacja wydarzyła się w opolskiej Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia, a o wszystkim doniósł portal opolska360.pl. Sprawa dotyczy dwóch fagotów firmy Heckel, porównywanych klasą do skrzypiec Stradivariusa.

Według doniesień sprawa wyszła na jaw, gdy naukę w placówce zakończył syn dyrektorki. "Instrument najzwyczajniej miał powędrować do następnego ucznia. Ten drugi fagot wisiał na ścianie, wymagał korekty. To instrumenty sprzed wojny, ale nadal przedstawiające ogromną wartość" - komentują nauczyciele. Okazało się jednak, że ten instrument wymagający korekty zniknął. 

Reklama

Afera w opolskiej szkole. Instrumenty miały iść do kasacji

Początkowo przyjęto, że wiąże się to z zamieszaniem wywołanym odejściem jednej z pracownic, która "trzymała wszystko w ryzach". Jednak rozwiązanie okazało się zupełnie inne. "Koledzy fagociści na takiej międzynarodowej stronie dla muzyków zauważyli, że na sprzedaż wystawiono superinstrument firmy Heckel. A na zdjęciu syn pani dyrektor z odnowionym fagotem. Widać dwie pierwsze cyfry numeru instrumentu, pozostałe wygwiazdkowane, za sumę blisko 38,5 tys. euro!" - opowiadają pracownicy szkoły. 

W ogłoszeniu zaznaczono, że instrument przeszedł renowację. Firma, po tym, jak dowiedziała się, że instrument został skradziony ze szkoły, przesłała pracownikom pełny numer instrumentu i zasugerowała, by ci skontaktowali się z policją.  

W toku okazało się, że według dokumentacji przygotowanej w 2020 roku oba instrumenty miały zostać przekazane do kasacji, a wartość jednego wyceniono na... 1,25zł. W tym momencie jeden z fagotów był już u zagranicznej firmy, która zajęła się naprawą. Dyrektorka placówki nie odniosła się do sytuacji, powołując się na zwolnienie lekarskie, na którym przebywa od jesieni ubiegłego roku. 

Jak podaje wspomniany portal, sprawa "sprzeniewierzenia instrumentów o wartości ponad 350 tys. zł." trafiła do prokuratury. "Prokuratura Rejonowa w Opolu wszczęła śledztwo w sprawie przywłaszczenia powierzonych ruchomości o znacznej wartości w postaci fagotów marki Heckel na szkodę Państwowej Szkoły Muzycznej w Opolu" - czytamy. Za taki czyn grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy