Reklama

Abradab: Hip hop stał się uniwersalny

- W Polsce tendencji zwyżkowej, jeśli chodzi o jakość muzyki, nie zauważyłem. Nie kupiłem jednak zbyt wielu płyt hiphopowych. Wydaje mi się, że poziom, niestety, się zaniża. Polski hip hop nie jest rzeczą, która mnie w jakikolwiek sposób zainspirowała w mijającym roku - w takich słowach Abradab skomentował dla portalu INTERIA.PL mijający 2005 rok na polskiej scenie rapowej.

- Polskie płyty, które nabyłem, to były pozycje starsze. Takie, których jeszcze nie miałem. Na przykład Łonę, poprzednią płytę Ostrego... - powiedział nam raper.

- Nie słuchałem natomiast jeszcze ostatniego WWO, który to album - z tego, co czytałem - jest wysoko oceniany z tych ostatnich produkcji.

- Wydaje mi się, że poziom, niestety, się zaniża. Ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Niestety, nie mogę powiedzieć zbyt wielu dobrych słów. Przyznam szczerze, że polski hip hop nie jest rzeczą, która mnie w jakikolwiek sposób zainspirowała w mijającym roku.

Reklama

- To, co było w tym roku charakterystyczne dla krajowej sceny, to "beefy". Na przykład ten Piha z Dużym Pe. Ponoć podczas kilkunastu pierwszych godzin po udostępnieniu ściągnięto go 10 tysięcy razy. A to pokazuje w pewnym sensie charakter polskiego rynku.

- Sprzedaż płyt, niestety, nie jest wysoka. Ale jeżeli ludzie obserwują jakieś zjawisko, interesują się nim, jak to było w przypadku wspomnianego "beefu", to reakcja może być ogromna. Fakt, że można było to ściągnąć za darmo, ale zainteresowanie było naprawdę spore. Czyli wychodzi na to, że rynek potrafi wydać 10 tysięcy w przeciągu pół dnia.

A jaki był hip hop w 2005 roku na świecie?

- Musiałbym się tutaj naprawdę skupić, żeby to podsumować. Wydarzyło się bardzo wiele rzeczy, które zazwyczaj poznaje na bieżąco. Ale ostatnio byłem skupiony na robieniu własnego materiału i nie kupowałem wielu płyt. Bo mam już coś takiego, że nagrywając własny album, staram się nie słuchać innych rzeczy.

- Z tego, co mi teraz przychodzi do głowy, to nie podobała mi się gigantyczna ekspansja 50 Centa. Pokrycie rynku tak olbrzymie, że prawie już nic nie zostało. A mnie do końca jego produkcje nie przypadły do gustu.

- Podobnie z Black Eyed Peas, który powiedzmy, że można nazwać hip hopem. Zrobili kilka fajnych teledysków, nagrali kilka fajnych piosenek, ale otrzymali nagrody zazwyczaj w kategorii "muzyka pop". Dla mnie to jest trochę dziwne.

- Hip hop stał się przez to tak bardzo uniwersalny, że trzeba chyba wszystkim wokół mówić, iż jest się raperem, żeby twoja muzyka została zaliczona do hip hopu.

A jak Abradab ocenia Kanye Westa, którego ostatni album "Late Registration" w wielu rocznych podsumowaniach znalazł się na czołowych miejscach?

- Co do Kanye Westa, to mam mieszane uczucia. Nie do końca podobają mi się jego patenty na muzykę. Na przykład koleś śpiewający w podkładzie, a on rapujący. To dla mnie połączenie dosyć drastyczne. Nie wiadomo, na czym się skupić.

- Oczywiście nie można temu odmówić jakiejś nuty oryginalności, co w ostatnich czasach jest cenione i łatwo zauważalne. Bo jest tyle powtórek, że jeżeli ktoś doda coś oryginalnego od siebie, to jest naprawdę nieźle.

- Dodam jeszcze, że słuchając jego rapowania i tekstów stwierdzam, że jest niezły. Słychać w tym nutę złotych lat hip hopu z 1996 czy 1997 roku. Tekstowo naprawdę mi się podoba.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Black Eyed Peas | WWO | Kanye West | 50 Cent | muzyka | Abradab | Marcin Marten | hip hop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy