Aaron Carter zgłosił się na odwyk

"Tylko ja mogę zmienić swoje życie" - napisał na Twitterze wokalista ​Aaron Carter, który zgłosił się do kliniki odwykowej. Upadły gwiazdor lat 90. od dłuższego czasu boryka się uzależnieniem od narkotyków, leków przeciwbólowych oraz operacji chirurgicznych.

Aaron Carter zgłosił się do kliniki odwykowej
Aaron Carter zgłosił się do kliniki odwykowejFrazer HarrisonGetty Images

W wyemitowanym 13 września popularnym amerykańskim talk-show "The Doctors" Aaron Carter opowiedział o swoich problemach zdrowotnych.

"Nie byłem świadomy tego, że ważę tylko 115 funtów (52 kilogramy - przyp. red.). To jest przerażające" - stwierdził. "Nie patrzyłem w lustro już od dłuższego czasu, bo nie podobało mi się to, jak wyglądam".

W czasie trwania programu Carter poddał się testowi wykrywającemu w organizmie narkotyki. Wynik był negatywny dla kokainy i metaamfetaminy. Okazał się jednak pozytywny dla marihuany.

Doktor Travis Stork stwierdził, że kombinacja leków, którą przyjmuje Carter jest "naprawdę straszna" i może zakończyć się tragicznie. W wywiadzie przypomniano postać siostry wokalisty - Leslie Carter, która zmarła w 2012 roku w wieku 25 lat. Choć oficjalne przyczyny śmierci kobiety nie są znane, to raport policji wspominał o możliwym przedawkowaniu leków na receptę.

"Nie chcę tego brać. Moja siostra przez to odeszła. To nie jest w porządku. Nie zażywam tego codziennie" - mówił Carter. "Mówiąc szczerze - rzucenie nie będzie łatwe. To jest okropnie męcząca droga".

W ostatnim czasie o niespełna 30-letnim wokaliście zrobiło się głośno w mediach, gdy trafił do aresztu za prowadzenie auta pod wpływem używek. Potem rozstał się z dziewczyną, ujawniając, że jest biseksualny. W końcu spowodował wypadek samochodowy, w którym złamał sobie nos.

W ostatni czwartek (21 września) jego dom odwiedziła policja, po anonimowym donosie, że Carter może chcieć popełnić samobójstwo. Funkcjonariusze na miejscu stwierdzili, że nic złego się nie dzieje.

Dzień później młodszy brat Nicka Cartera z Backstreet Boys napisał na Twitterze, że to odpowiedni czas na zmianę swojego życia.

"Tylko ja mogę zmienić swoje życie. Nikt inny nie może tego dla mnie zrobić" - podkreślił Aaron Carter.

Jak się okazało, wokalista uznał, że potrzebuje profesjonalnej pomocy i postanowił zgłosić się do kliniki odwykowej.

"Aaron chce popracować nad swoim zdrowiem i ogólną równowagą ciała i umysłu" - przekazał jego przedstawiciel Steve Honig w E! News.

"Chce skupić całą swoją uwagę na tym, by stać się jak najlepszą osobą i artystą. Dziękuje za okazane wsparcie i wyrazy miłość od fanów i liczy na powrót jeszcze silniejszy, niż był kiedykolwiek wcześniej" - dodał Honig.

Sam Carter wypuścił jeszcze serię tweetów, z których dowiadujemy się, że robi sobie przerwę od "g**nianych" mediów społecznościowych i zapowiada powrót na trasę w 2018 r. Dodał, że jego rodzina nie ma nic wspólnego z jego decyzją o udaniu się na odwyk (wcześniej oburzał się na swojego brata Nicka, za to, że ten oferował mu swoją pomoc za pośrednictwem Twittera).

27 października ma się ukazać "specjalny prezent" od Aarona Cartera - nowa wersja jego przeboju "I Want Candy". Cztery tygodnie później zaprezentuje pierwszy singel z nowej płyty "LøVë". W lutym tego roku ukazała się zawierająca pięć piosenek EP-ka pod tym samym tytułem.

Przypomnijmy, że wokalista największe sukcesy święcił na przełomie XX i XXI wieku. Na całym świecie sprzedał ponad 10 milionów egzemplarzy swoich płyt, w tym cztery miliony w samych Stanach Zjednoczonych.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas