Kuba Molęda o "Twoja Twarz Brzmi Znajomo": Lubię wyzwania
Raz jest Conchitą Wurst, kiedy indziej Jonem Bon Jovi. W programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" Kuba Molęda co rusz zaskakuje. Gdyby przygotowania do programu nie pochłaniały go tak bardzo, chętnie pomajsterkowałby przy swoim motocyklu, albo pograł w tenisa stołowego.
PAP Life: Spotykamy się na jednej z show-biznesowych imprez. Dookoła nas tłum gwiazd, co chwilę błyskają flesze. Czy nie onieśmiela cię trochę to otoczenie?
Kuba Molęda: - Trudno, żebym był teraz onieśmielony, skoro już jako 13-latek chodziłem na takie imprezy. Czasami byłem w tej branży bardziej widoczny, czasami mniej, ale wiem, na czym mniej więcej to wszystko polega. Teraz jestem raczej zaciekawiony. Na takim wydarzeniu zawsze można poznać kogoś nowego, odkryć nieznane miejsce. A ja jestem osobą ciekawą świata.
Największe sukcesy święciłeś pod koniec lat 90. Później informacje na twój temat nie przebijały się tak bardzo do mediów. Nie oznacza to, że leniuchowałeś. Pochwal się co robiłeś po sukcesie albumu "Mogę wszystko"?
- Po pierwszej płycie L.O.27 szybko nagrałem z zespołem drugą. Później zacząłem tworzyć wspólnie z moim bratem, Maćkiem album "2xM." Ten projekt zajął nam dużo czasu, bo dysk twardy, na którym znajdował się materiał, uległ zniszczeniu. Oprócz tego wydałem z bratem dwie płyty z kolędami i prowadziłem w Dwójce swój program telewizyjny. Potem zagrałem jedną z głównych ról w musicalu "Taniec wampirów". Od lat dubbinguję też bajki i śpiewam do nich piosenki. Sprawia mi to dużą frajdę. Poza tym cały czas koncertuję.
Czemu przyjąłeś propozycję udziału w programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"?
- Lubię wyzwania. Jak wspominałem, w swoim życiu artystycznym zajmowałem się różnymi tematami. Skusiło mnie to, że ten program jest nowym formatem. W Polsce emitowana jest dopiero II edycja. Udział w show daje mi wiele frajdy. Szczególnie cieszę się, że mogłem poznać tak sympatycznych ludzi. Razem tworzymy niesamowitą drużynę. Każdy odcinek łączy się z dreszczem emocji - w tym programie jest tak wiele czynników, które decydują, czy występ będzie udany.
Zapewne musisz wkładać wiele pracy w to, żeby dobrze przygotować się do występu?
- Pracy przy tym programie jest co niemiara. Przygotowania do odcinka to pot, krew i łzy. Każda postać, w którą się wcielamy, wymaga od nas innego treningu, innych umiejętności. Raz ważniejszy jest śpiew, kiedy indziej taniec. Jeśli ktoś nie jest wystarczająco wszechstronny, musi wziąć bardzo dużo lekcji.
Jakie są twoje największe pasje poza muzyką?
- Uwielbiam sport i motoryzację. Gram w tenisa ziemnego, stołowego, jeżdżę na rolkach, na nartach, pływam, bardzo dużo jeżdżę na rowerze. Gdy wybieram się na spotkanie, czy na zakupy, często siadam na rower. Nie jestem maniakiem jednego sportu. Po intensywnej przygodzie z jedną dyscypliną, przerzucam się na drugą. Teraz chętnie gram w tenisa stołowego.
A jak wygląda sprawa z motoryzacją?
- Uwielbiam dłubać przy moim motocyklu. Mam też kilka samochodów. Byłoby cudownie, gdyby kiedyś w mojej kolekcji znalazło się Porsche. Generalnie, lubię szybką jazdę, ale nie jestem piratem drogowym.
Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life)