Reklama

Stu Sutcliffe: piąty Beatles

Paul McCartney był zazdrosny o jego przyjaźń z Johnem Lennonem, jego narzeczonej słynna grupa z Liverpoolu zawdzięcza wizerunek (charakterystyczne fryzury), a George Harrison nazywał go "dyrektorem artystycznym The Beatles". 50 lat temu, 10 kwietnia 1962 roku, zmarł Stuart Sutcliffe, pierwszy basista The Beatles.

Choć w dyskografii The Beatles Sutcliffe się prawie nie zapisał (na składance "Anthology 1" znalazły się trzy utwory z jego udziałem: "Hallelujah, I Love Her So", "You'll Be Mine" i "Cayenne"), przez wielu fanów najsłynniejszego zespołu w historii uznawany jest za niezwykle ważne ogniwo. "Piąty" czy "Zaginiony Beatles" uczestniczył we wczesnym wcieleniu grupy, początkowo pod nazwą The Quarry Men, później The Silver Beetles czy wreszcie pod szyldem, który pokochał świat - The Beatles. Według wielu źródeł to właśnie Stu wraz ze swoim przyjacielem Johnem Lennonem byli odpowiedzialni za nazwę z błędem.

Reklama

Znajomość Stu z Johnem rozpoczęła się pod koniec lat 50. w Liverpool Art College, choć Lennon niespecjalnie przykładał się do nauki, a Sutcliffe uznawany był za jednego z najlepszych uczniów. W czasach szkolnych Stu pomagał Lennonowi do tego stopnia, że zażyłości zazdrościł mu Paul McCartney. Na początku 1960 roku Lennon wprowadził się do mieszkania wynajmowanego przez Sutcliffe'a. Po latach pojawiły się sugestie, że mogło łączyć ich coś więcej niż przyjaźń. "Mogło coś być" - twierdziła ponoć Pauline, siostra Sutcliffe'a.

Wkrótce działający już razem w The Quarry Men Lennon i McCartney namówili Stuarta, by kupił elektryczną gitarę basową. Pieniądze na instrument Hofner President 500/5 Sutcliffe wysupłał z nagrody za sprzedaż jednego ze swoich obrazów pokazanych na wystawie.

Posłuchaj The Beatles w "Hallelujah, I Love Her So":


Po kilku miesiącach Stu oficjalnie dołączył do The Quarry Men. Próby zespołu często odbywały się w mieszkaniu wynajmowanym przez basistę, który także zajął się kontraktowaniem koncertów grupy, już pod szyldem The Silver Beatles (w składzie Lennon, McCartney, Harrison, Sutcliffe). Większość specjalistów od historii The Beatles twierdzi, że Sutcliffe umiejętnościami muzycznymi znacznie odbiegał od pozostałych członków zespołu (na zachowanych taśmach z prób z lat 60. trudno jest jednak ocenić partie basu). Richie Unterberger, biograf The Beatles, określił jego grę na basie jako "prostolinijne łomotanie". Znacznie korzystniej ("w tym czasie był lepszy niż Paul [McCartney]") ocenił go niemiecki muzyk i producent Klaus Voorman, ówczesny chłopak Astrid Kirchherr, późniejszej narzeczonej Sutcliffe'a i fotografki The Beatles.

"Stuart nie był najlepszym basistą, ale nie tak słaby, jak został przedstawiony w mitologii The Beatles" - komentował Pete Best, ówczesny perkusista zespołu.

Słynna grupa z Liverpoolu zasłynęła również wokalnymi popisami (w najsłynniejszym składzie główne partie śpiewał także perkusista Ringo Starr), jednak Stu Sutcliffe bardzo rzadko podchodził do mikrofonu podczas występów. Za główne wokale odpowiadał w balladach z repertuaru Elvisa Presleya - "Love Me Tender" i "Loving You". Szczególnie ta pierwsza piosenka podobała się fanom, na co krzywo patrzyli pozostali muzycy, przede wszystkim McCartney.

Stuart Sutcliffe śpiewa "Love Me Tender":


Podczas wizyty z The Beatles w Hamburgu (sierpień-listopad 1960 r.) Sutcliffe poznał wspomnianą Astrid Kirchherr, która zajęła się sesją zdjęciową zespołu. Wkrótce pochodzący ze Szkocji basista i niemiecka artystka zostali parą, a w listopadzie doszło do zaręczyn. "Ich związek był jak z bajki" - wspominał później Pete Best. Zakochany Sutcliffe coraz mniej interesował się działalnością zespołu, a w Hamburgu sprawdzał możliwość kontynuowania edukacji w zakresie sztuki (dostał się do Hamburg College of Art). Z The Beatles oficjalnie odszedł w lipcu 1961 roku, już po kolejnej wizycie zespołu w Niemczech. Wcześniej zdążył jeszcze pożyczyć swoją gitarę basową leworęcznemu Paulowi McCartneyowi, jednak poprosił go, by nie przekładał strun (Macca grał na odwróconym instrumencie).

Zobacz fragment dokumentalnego filmu "Stuart Sutcliffe: The Lost Beatle":


Pod koniec 1961 roku Sutcliffe zaczął cierpieć na silne bóle głowy i brak wrażliwości na światło, jednak niemieccy lekarze nie zdiagnozowali wówczas przyczyn tej choroby. Sam Stuart twierdził, że nic mu nie jest. 10 kwietnia 1962 roku doznał ataku i zmarł, zanim karetka z nim dotarła do szpitala. Oficjalną przyczyną śmierci był tętniak, który spowodował wylew krwi do mózgu.

Dzień później, 11 kwietnia, do Hamburga przylecieli muzycy The Beatles (12 kwietnia dołączył spóźniony George Harrison), by zagrać serię koncertów w the Star-Club. O śmierci swojego kolegi dowiedzieli się dopiero 13 kwietnia, podczas spotkania z Astrid Kirchherr na lotnisku w Hamburgu. Po ciało Stu Sutcliffe'a przyleciała jego matka wraz z Brianem Epsteinem, menedżerem The Beatles.

Pięć lat po śmierci Stu muzycy The Beatles uhonorowali go, umieszczając wśród wielu postaci na okładce słynnej płyty "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band". "Zaginionego Beatlesa" przypomniał po latach film "Backbeat" (1994 r.), opowiadający o początkach grupy w Hamburgu, oparty na książce "The Real Life Story Behind Backbeat - Stuart Sutcliffe: The Lost Beatle" autorstwa Alana Claysona i Pauline Sutcliffe, siostry Stu. Rolę Sutcliffe'a zagrał wówczas Stephen Dorff.

Zobacz fragment filmu "Backbeat" z słynną sesją autorstwa Astrid Kirchherr:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: beatles | john lennon | Paul McCartney | George Harrison
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy