W cieniu jesiennych zmagań Behemotha i Vadera, metalowych potęg wagi ciężkiej, materiał szlifowali weterani heavy metalu z grupy Turbo. Weterani, choć po ostatniej zmianie w składzie - o której za chwilę - przewagę liczebną zyskali w grupie juniorzy. Jedynym muzykiem z oryginalnego składu gitarzysta Wojciech Hoffmann (rocznik 1955), choć statusem seniora może pochwalić się też młodszy o 10 lat basista Bogusz Rutkiewicz, grający w zespole od 1983 roku. Pozostali panowie w momencie zakładania zespołu (1980) nosili jeszcze pieluchy.
Ostatniej dekady Turbo nie może zaliczyć do udanych. Eksperymentalny "Awatar" mocno rozjechał się z oczekiwaniami fanów, a będąca powrotem do klasycznych brzmień "Tożsamość" pokazywała zmęczenie materiału w zespole. W rezultacie wokalista Grzegorz Kupczyk, stojący w rozkroku między Turbo a własnym CETI, ostatecznie postawił na tę drugą nogę. W 2007 roku na miejscu Kupczyka pojawił się znany z łódzkiego Pathology Tomek Struszczyk, obdarzony mocnym, nieco niższym niż poprzednik głosem.*
Struszczyk zadanie miał niełatwe. Przypomnijcie sobie, zachowując wszelkie proporcje, co przechodzili następcy Bruce'a Dickinsona w Iron Maiden (Blaze Bayley), Roba Halforda w Judas Priest (Tim "Ripper" Owens) czy - pozostając na polskim poletku - Henry Beck w Kacie (zastąpił Romana Kostrzewskiego). W najlepszym przypadku spotykała ich przychylna obojętność, a i tak ortodoksi kręcili nosami, mówiąc "bez Bruce'a (Roba, Romana...) to popelina". Tymczasem Turbo wykręciło niedowiarkom niezły numer. "Strażnik światła" to materiał, który bez wstydu można postawić obok klasycznej "Kawalerii Szatana". Zmiana za mikrofonem przebiegła na tyle udanie, że bardzo za Kupczykiem tęsknić nie będę, szczególnie, że CETI również rozwija skrzydła.
Mamy tu dobrze znane składniki (metalowe galopady, kąśliwe solówki, zgrabną balladę "Na skrzydłach nut" i obowiązkowy instrumental "Tunel"), podane jednak w nowoczesnej oprawie. Świetną robotę wykonał Bogusz Rutkiewicz - partie jego basu stanowią szkielet znakomitego otwarcia ("Na progu życia" - szykuje się pewniak koncertowy) czy niemal thrashującego "Niebezpiecznego tańca". Posłuchajcie też ponad ośmiominutowego, mocno inspirowanego Iron Maiden utworu "Noc już woła". Nie ma sensu wymieniać poszczególnych numerów - co rzadkie w ostatnim czasie, płyta sprawdza się jako całość, choć brakuje fragmentów przykuwających uwagę od pierwszego przesłuchania.
Pamiętam transparent, przygotowany przez niezbyt licznie zgromadzonych fanów Turbo na jeden z ich koncertów w Krakowie, w pierwszej połowie tej dekady: "Jeszcze Turbo nie umarło". Wówczas brzmiało to jak pobożne życzenia. Za sprawą tej płyty okładkowy "Strażnik światła" wygląda jak Feniks odradzający się z popiołów.
8/10
* Już 19 grudnia fani będą mogli doświadczyć scenicznej konfrontacji byłego i obecnego głosu heavymetalowej legendy - na Rock Metal Fest w Warszawie zagrają m.in. Turbo i CETI.