Z dużej chmury spory deszcz
Mateusz Natali
B.o.B "Strange Clouds", Warner
Rapuje, śpiewa, gra na gitarze i klawiszach. Po wejściu do mainstreamu w wielkim stylu za pomocą "Adventures Of Bobby Ray" i hitów pokroju "Nothin On You" czy "Airplanes" multitalent z Atlanty wraca z drugim albumem. Z jakim skutkiem?
Jak najbardziej pozytywnym. Przede wszystkim - widać, że tym razem dostał od wytwórni swobodniejszą rękę. Więcej tu charakterystycznych jazd, które pamiętamy z jego podziemnych darmowych wydawnictw a mniej numerów nastawionych stricte na radiową rotację. Dla tych, którzy nie pamiętają lub nie śledzili jeszcze wtedy działalności 24-latka - mieszał on nagrania jako B.o.B (raper) i Bobby Ray (wokalista), czemu poświęcił choćby mixtape "B.o.B vs. Bobby Ray". Na debiucie więcej było Bobby'ego, tym razem więcej pola do popisu dostał surowy, ostrzejszy B.o.B, co słyszymy w takich numerach jak "MJ" czy tytułowe "Strange Clouds" z Lil Wayne'em.
Więcej też osobistych, bardziej ekshibicjonistycznych numerów, które nawet gdy pozostają hitowe to wychodzą poza prosty i powierzchowny szablon. Jak chociażby ukazujące gorzką stronę sukcesu "So Hard To Breathe" czy zamykające album i komentujące docinki zawistników "Where Are You" (ze stopniowaniem emocji nasuwającym na myśl Eminema czy Nasa). Nie brak też jednak wakacyjnego, imprezowego luzu i flirciarskich hymnów - weźmy świetny singel "So Good" czy "Ray Bands". W porównaniu do debiutu jest bardziej różnorodnie a sam Bobby postanowił ukazać większy przekrój swoich umiejętności i muzycznych zainteresowań, udowadniając, że jest artystą a nie produktem i mniej celując w listy przebojów. Ale te i tak zostaną osiągnięte za sprawą "So Good" czy "Both Of Us" z Taylor Swift.
"Strange Clouds" to uderzenie może nie tak mocne jak "Adventures Of Bobby Ray", ale bardziej osobiste i bardziej "swoje" niż debiut. Poznajemy tu Bobby'ego dokładniej, on sam trzyma się bliżej pierwszych nagrań, a zarazem zaciekawia i sprawia, że zapowiedziany w najbliższej kolejności rockowy album powinien ponownie skupić uwagę fanów przeróżnych gatunków.
7/10