Reklama

W kółko ten clubbing

Płyny "Vacatunes", Thin Man Records

Świetni muzycy, charyzmatyczny wokalista, różnorodna stylistyka, błyskotliwe teksty i przebojowe piosenki, w klimatach, które polska publika nadprogramowo ceni - pop, reggae czy miejski folk. Od czasu debiutanckiej płyty, wydanej w 2007 roku, Płyny wydawały się zespołem skazanym na sukces. Faktycznie jednak nigdy nie wyszły poza lokalną, warszawską niszę. Nie sądzę, żeby trzeci album, "Vacatunes", miał zmienić ten stan rzeczy. Dobrze, że w ogóle się ukazał, ale jeśli ktoś liczył na radykalne zmiany w brzmieniu grupy, to mocno się rozczaruje.

Reklama

Długo oczekiwany trzeci album Płynów rozpoczyna się kawałkiem "Life on Wars". Igor Spolski imituje w nim typowe dla rodowitych warszawiaków zmiękczanie słów i z czułością opowiada o żulerskiej specyfice warszawskiej Pragi. Przy piosence numer sześć na "Vacatunes" Płyny mają już "odhaczone" tak różne style jak te bliskie ukraińskiej 5'nizzy, psychodelicznemu popowi, Manu Chao, muzyce kubańskiej czy warszawskiemu folkowi.

Parytet odwołań do innych stylów muzycznych został wypełniony. Z eklektyzmem nie zawsze idzie jednak jakość piosenek. Kawałki takie jak "Camping de Europa" czy "Wojna polsko-ruska w PKiN" są w porównaniu do pastiszowych numerów z poprzednich albumów odrobinę słabsze. Brakuje też niespodzianek. Tematyka nowych piosenek znana jest z poprzednich albumów Płynów. Warszawa, podróże, małe ojczyzny, clubbing. Jakość gier słownych, kolejnego znaku firmowego Płynów, również nie zawsze rzuca na kolana ("jeszcze nigdy cię nie znałem / jeszcze cię nie poznawałem" - z "Małej soboty").

Płyny prezentują na szczęście swoje drugie, zdecydowanie ciekawsze oblicze, znane z wcześniejszych piosenek, takich jak "Limassol", "Indie" czy "Warszawska plaża". W tej wersji najbliżej im chyba do zespołu Kobiety. Gdy biorą się za pop-rock z domieszką psychodelii, funku, popierają to nieoczywistymi akordami i błogą atmosferą, są przebojowi jak mało kto. Coraz większą rolę odgrywa w Płynach wokalistka Ola Bilińska. Na "Vacatunes" zaśpiewała ona w najlepszych utworach: beatlesowskim "Lucy's Dreams", tytułowym oraz "NRF FM".

Bardzo przyjemnym zaskoczeniem jest też kawałek "Pogoda jest sexy" zaśpiewany przez Igora Spolskiego, chyba najbliższy radosnemu klimatowi z debiutu grupy, "Warszawskiej plaży" czy "Limassol". Mimo że poziom tekstów na "Vacatunes" jest mocno nierówny, to Płyny nie zatraciły zmysłu obserwacji, błyskotliwości i absurdalnego poczucia humoru. "W kółko ten krzyżyk" to w warstwie tekstowej jedna z najbardziej bezpretensjonalnych i lekkich piosenek komentujących bieżącą politykę i jej medialne odbicia, a muzycznie zbliżona jest klimatem do Lecha Janerki.

"Vacatunes" to album, któremu na pewno trzeba dać kilka szans. Większość najlepszych piosenek ("Lucy's Dreams", "W kółko ten krzyżyk", "Vacatunes") ukryta jest w jego drugiej części. Singlowa "Mała sobota" to chyba najmniej radiowy utwór z całego albumu (postawiłbym raczej na "Pogoda jest sexy"). Bilans zysków i strat jest w przypadku "Vacatunes" mimo wszystko dodatni. Wielkiego rynkowego sukcesu tej płycie nie wróżę, ale mimo wszystko było warto. Oby nie było to ich ostatnie słowo.

6/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: clubbing | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy