Sara Brylewska "Skąd przyszłaś": Siła współdziałania (recenzja)

Mika Aleksander

Nie reggae, nie elektronika. Debiutancki album Sary Brylewskiej to płyta popowa, choć złożona z różnych brzmień. Stanowi przemyślaną i świadomą kobiecą wypowiedź.

Sara Brylewska na okładce albumu "Skąd przyszłaś"
Sara Brylewska na okładce albumu "Skąd przyszłaś" 

Na swojej pierwszej solowej płycie Sara nie podąża już śladami ojca (Roberta Brylewskiego - założyciela m.in. zespołu Izrael), co w pewnym sensie robiła z reggae'ową formacją Enchantia. Odchodząc od jamajskich klimatów, nie ruszyła jednak pełną parą w stronę elektroniki - czego z kolei można było spodziewać się, biorąc pod uwagę jej kolaboracje z Hatti Vatti.

Album "Skąd przyszłaś", którego producentem i kompozytorem jest Jacek Chrzanowski (Hey, Dezerter), zawiera 11 stonowanych kompozycji, głównie popowych, choć sklejonych z całej gamy efektów charakterystycznych dla innych muzycznych stylistyk. Postrockowe tło nadaje tempa "Arytmii", stonowana elektronika to podstawa m.in. "Bajki", zaś mocną stroną kilku kompozycji są dęciaki. Całość rozpięta jest gdzieś między Anią Dąbrowską (depresyjny "Dalej ty" dobrze pasowałby do repertuaru autorki "W spodniach czy w sukience?") a Brodką.

Sara nie tylko porzuciła uprawianą wcześniej muzyczną stylistykę; na "Skąd przyszłaś" po raz pierwszy zaśpiewała po polsku. W większości teksty własne, choć kilka napisali dla niej też inni: Kasia Nosowska ("Arytmia", "Stutonowo"), Krzysztof Grabowski ("Chmura Wilsona"), Jacek "Budyń" Szymkiewicz ("Kastety i nóż") i Olga Tuszewska ("Wojny gwiezdne") - czasem mówią wprost, czasem metaforycznie, żaden z nich nie drażni kontrowersjami, za to w wielu czai się melancholia.

Całość artystka wyraźnie filtruje przez swoją kobiecą wrażliwość i pewnego rodzaju łagodne usposobienie, co sprawia, że album, mimo sporej grupy współtwórców, jest spójną muzyczną wypowiedzią z wyraźnym motywem przewodnim: relacje międzyludzkie to skomplikowana sprawa.

Dojrzałość wokalistki przejawia się więc tak w doborze odpowiedniego dla siebie materiału, jak i w umiejętnej kooperacji z odpowiedzialnym za aranżacje muzykiem.

Tym sposobem "Skąd przyszłaś" to dowód, że warto otaczać się doświadczonymi i twórczymi ludźmi. Oraz że wcale nie trzeba odkrywać nowych muzycznych horyzontów ani silić się na produkcyjne wygibasy, by przygotować atrakcyjny, popowy, fonograficzny debiut. Debiut, który powinien z powodzeniem powalczyć o uwagę publiczności.

Sara Brylewska "Skąd przyszłaś", Kayax

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas