Reklama

Recenzja Dream Theater "The Astonishing": Co za dużo, to niezdrowo

Na pewno znacie takie albumy, które są dobrze zrealizowane, zagrane z dbałością o technikę, niby przepełnione emocjami, a jednak w żaden sposób was nie ruszają. Po przesłuchaniu zaś odczuwacie jedynie przesyt. Cóż, wygląda na to, że „The Astonishing” od Dream Theater ma spore szanse dołączyć do tego grona.

Na pewno znacie takie albumy, które są dobrze zrealizowane, zagrane z dbałością o technikę, niby przepełnione emocjami, a jednak w żaden sposób was nie ruszają. Po przesłuchaniu zaś odczuwacie jedynie przesyt. Cóż, wygląda na to, że „The Astonishing” od Dream Theater ma spore szanse dołączyć do tego grona.
Okładka płyty Dream Theater "The Astonishing" /

Kojarzycie może Steve’a Vaia? Jeżeli nie, to przypomnę, że to jeden z najwybitniejszych gitarzystów w historii muzyki. Nie chodzi nawet o to, że grał w zespole legendarnego Franka Zappy. Vai potrafi ze swoją gitarą zrobić absolutnie wszystko i to prawdopodobnie jeden z niewielu przypadków muzyków, przy których tego typu stwierdzenie nie jest w żaden sposób przesadą. Chociaż każdy przyzna, że mamy do czynienia z wirtuozem, ze Steve’em istnieje jeden problem: oglądanie jego gry to doświadczenie, ale w swojej karierze solowej nie nagrał ani jednego albumu na miarę możliwości.

Reklama

Słuchając "The Astonishing" od Dream Theater można pomyśleć co by było, gdyby Steve Vai miał znacznie gorszy okres w życiu, zatrudnił instrumentalistów zapatrzonych w power metal i postanowił nagrać swoją wariację na temat "The Wall" od Pink Floyd. Koncept album? Mamy! Techniczne wyczyny dla matematyków, czekających na kolejną przewrotną zmianę progresji akordów czy struktury kompozycji? Są! Ambientowe lub fortepianowe mostki? No przecież! Niestety, jest też mnóstwo teatralnego patosu, który próbuje usprawiedliwiać się zaangażowaniem czy klimatem kompozycji. Orkiestralne aranżacje z kolei mają za zadanie wzmocnić wrażenie, że mamy do czynienia ze sztuką wyższą. A tak dobrze przecież nie jest.

Ktoś powie, że taki był zamiar - w końcu to album o toczącej się w dystopijnym świecie szlachetnej chęci odzyskania muzyki z rąk maszyn. Ba, sama fabuła na papierze nie prezentuje się najgorzej. Na dodatek jeżeli dla kogoś jest mało czytelna to zespół na swojej stronie internetowej całkiem zgrabnie tłumaczy wszystkie elementy opowieści. Tylko wiecie - tu istnieje również muzyka. A mamy do czynienia z utworami pełnymi nadmuchania i sztuczności, cierpiącymi na defekt prawdziwych emocji. To sprawia, że poszczególne utwory pozostawiają słuchacza obojętnym lub wręcz zirytowanym.

Co jednak najgorsze,"The Astonishing" to wydawnictwo dwupłytowe, przez co dawka patetyzmu staje się zwyczajnie nieznośna. A przecież jest tu kilka kompozycji lub nawet ich fragmentów, które naprawdę dają radę - chociażby chórki wchodzące w połowie "Dystopian Overture" i to nawet jeżeli rozbijają się w pewnym momencie totalnie wybijający z klimatu... celtycki folk? "A Better Life" byłoby całkiem niezłym numerem heavy metalowym utrzymanym w tradycyjnym stylu - gdyby tylko tak pozbawić kompozycję partii fortepianu na zwrotkach i refrenie... Zaskakująco dobrze słucha się niemal musicalowego "Lorda Nafayusa". W miarę ciekawie prezentuje się także "A Life Left Behind", które skacze od intra, brzmiącego jak wyjęte wprost z 16-bitowych konsol, do zgrabnej ballady. Problem w tym, że po pewnym czasie z krążka znikają te techniczne wyczyny, które mogły jakoś urzekać na początku albumu. Wszak na ballady w stylu drugiej części "A Life Left Behind" trafimy jeszcze co najmniej kilkukrotnie, a przez to po pewnym czasie poszczególne utwory zaczynają się zlewać ze sobą.

Elektroniczne "Machine Chatter", mające przecież reprezentować kakofoniczną, bezduszną muzykę tworzoną przez maszyny, okazuje się potrzebnym wytchnieniem. Szczególnie, że po tej krótkiej kompozycji wita nas irytująco płaczliwa - choć w założeniu dramatyczna - partia wokalna w "The Walking Shadow". A później znowu ballada, i kolejna, i kolejna, i kolejna... Najnowszy album Dream Theater idealnie udowadnia prawdziwość stwierdzenia "co za dużo, to niezdrowo". Muzycy co prawda odzyskują na chwilę energię w "Our New World", ale to i tak zdecydowanie za mało.

Mieliśmy otrzymać wiekopomne dzieło, a wyszło zupełnie bezpłciowo. Fani wszelkiego wyegzaltowania w muzyce zapewne będą bronić "The Astonishing". Ależ proszę bardzo: to album przede wszystkim dla was. Reszcie nie polecam.

Dream Theater, "The Astonishing", Warner Music Poland

4/10

Sprawdź tekst piosenki "The Gift of Music" w serwisie Teksciory.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dream Theater
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy