Recenzja Cavalera Conspiracy "Psychosis": O dwóch takich, co ukradli thrash metal
Kamil Downarowicz
Max Cavalera był w ostatnich latach niczym Woody Allen - musiał koniecznie w ciągu jednego roku wypuścić na rynek co najmniej jedno dzieło sygnowane swoim nazwiskiem. A, że podobnie jak w przypadku amerykańskiego reżysera ilość nie przekładała się u niego na jakość, można było poczuć w pewnym momencie przesyt marką Cavalera®. Tym razem dawny wokalista i gitarzysta Sepultury postanowił zrobić sobie dłuższą przerwę. Wyszło mu to zdecydowanie na zdrowie.
Kiedy pod koniec lat 90. Max i Iggor Cavalera pokłócili się ostro ze sobą o losy ich wspólnego zespołu Sepultura, mało kto chyba spodziewał się, że bracia pojawią się jeszcze kiedyś na jednej scenie. I rzeczywiście nic na to nie wskazywało. Musiała minąć aż pełna dekada, by panowie zaczęli ze sobą na powrót rozmawiać. Ich relacje rozwinęły się na tyle dynamicznie, że w bardzo szybkim czasie uruchomili projekt Cavalera Conspiracy, który kontynuują z powodzeniem do dzisiaj.
"Psychosis" to już ich czwarty longplay. Czwarty i zdecydowanie najlepszy. Wyprodukował go Arthur Rizk, przyjaciel zespołu i trzeba przyznać, że ze swojego zadania wywiązał się znakomicie. Najnowszy album CC jest prosty, szczery, wypełniony brutalnością i hołdujący klasycznemu thrash metalowi. Brak tu jakichkolwiek udziwnień, kombinowania czy poszukiwań niecodziennych rozwiązań. Sam ciężki gruz, który spada z całą swoją potężną siłą na słuchacza, pozostawiając go bez tchu.
Otwierający album kawałek "Insane" to muzyczny kałasznikow wymierzony w Donalda Trumpa i współczesną Amerykę. Gitary atakują wściekle i bezlitośnie, by przejść niespodziewanie w łagodniejszy ton, który otwiera drogę do kolejnego na liście utworu "Terror Tactics". A tu już czuć przede wszystkim lata 80. i Sepulturę z czasów "Beneath the Remains". Polityczny przekaz, wbijające w ziemię riffy - jesteśmy w domu.
"Impalement Execution" odsyła nas swoim brzmieniem legendarnego albumu "Chaos A.D." macierzystej kapeli rodzeństwa. Nawet solówka brzmi, jakby została wyjęta z jakiegoś odrzuconego materiału, który nie zmieścił się na płycie z 1993 roku.
"Spectlar War" i "Crom" podążają równie groźną i poszarpaną ścieżką jak "Insane", z kolei "Hellfire", z gościnnym udziałem Justina Broadricka (Godflesh, Jesu), kieruje w nas w zimne, industrialne, rejony. W "Judas Pariah" perkusja przypominająca serię z karabinu maszynowego wystawiona jest na pierwszy plan, a jej zabójczemu tempu próbują dorównać gitary. Jest w tym coś totalnie szalonego i prymitywnego. Znaczy się, jest dobrze.
Dalej mamy instrumentalny numer tytułowy, będący swoistą kontynuacją spokojnych, plemiennych brzmień z serii "Soulfy", które pojawiały się na każdym albumie zespołu o tej samej nazwie dowodzonego przez Maxa. Lonpglay zamyka pieśń "Excruciating", która jest najsłabszym ogniwem w tej muzycznej układance. Utwór jeden z wielu, nie mający w sobie zupełnie nic interesującego.
Nie zmienia to jednak mojej opinii, że "Psychosis" zawiera fantastyczną gamę gitarowych riffów i gniewnych, sugestywnych tekstów. Braciom udało się nagrać intrygujące dzieło, które ma szanse znaleźć się w podsumowaniach najlepszych metalowych albumów wydanych w 2017 roku. To powinna być dla was wystarczająca rekomendacja.
Cavalera Conspiracy "Psychosis", Mystic Production
8/10