Recenzja Ania Dąbrowska "Dla naiwnych marzycieli": Oddech pełną piersią

Tomek Doksa

Na poprzedniej płycie śpiewała, że "bawi się świetnie", na tej - "że oddycha". Cztery lata po ostatnim albumie, i z pomocą nowej muzycznej energii, Ania Dąbrowska wyraźnie łapie wiatr w żagle.

Ania Dąbrowska na okładkę wrzuciła zdjęcie, które ją odmładza o przynajmniej kilka lat
Ania Dąbrowska na okładkę wrzuciła zdjęcie, które ją odmładza o przynajmniej kilka lat 

Smutno przez te lata było bez Dąbrowskiej. Niby na "Bawię się świetnie" zostawiła wystarczająco dużo fajnych melodii, które nie chcą się zestarzeć ("Jeszcze ten jeden raz"), ale na rodzimej scenie coraz bardziej zdominowanej przez skręcające w kierunku elektronicznych rejonów brzmienia, brakowało tego jej ciepłego głosu i subtelnego podejścia do muzyki popowej. Brakowało przede wszystkim jej dobrych piosenek, którymi czarowała już od czasu debiutu, nagrywanego jeszcze z Bogdanem Kondrackim.

Ponad dziesięć lat później ("Samotność po zmierzchu", rocznik 2004), Ania jest już co prawda inną osobą i jest też w innym miejscu sceny, ale jedno pozostało u niej niezmienne - wciąż ma to coś, co przyciąga. Zmieniła muzyczne otoczenie, bo produkcją albumu zajął się znany lepiej środowisku hiphopowemu Olek Kowalski, czyli Czarny, na okładkę wrzuciła zdjęcie, które ją odmładza o przynajmniej kilka lat, ale wciąż czaruje tym samym urokiem, co wcześniej.

A czarować potrafi, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że dziesięć tych nowych numerów, w których Dąbrowska bezwstydnie oddaje się popowym przyjemnościom, tak bardzo nie daje o sobie zapomnieć? A przecież teoretycznie wszystko z tej płyty gdzieś już wcześniej słyszeliśmy - melodie wpisują się w typową muzykę środka, teksty to grzeczne ujęcie relacji damsko-męskich. Mimo to jednak charakterny wokal Dąbrowskiej w połączeniu z porządnie wyprodukowanymi, chwytliwymi melodiami robi swoje i ostatecznie puszcza w niepamięć nawet te momenty, w których chciałoby się od Ani urozmaicenia śpiewanych historii, a od Czarnego więcej nieoczywistych dla samej Dąbrowskiej podkładów (jak w "Poskładaj mnie").

Biorąc go bowiem za zamkniętą całość, "Dla naiwnych marzycieli" trzeba uznać za sprawnie zmontowany, mimo że raz słodki, raz gorzki, to jednak mocno rozrywkowy, spójny i również przekonujący materiał, na którym jest też przy okazji miejsce na próbę muzycznego odświeżenia dorobku Dąbrowskiej ("Nieprawda"), no i udowodnienia, że to wciąż jedna z najważniejszych wokalistek na rodzimej scenie ("Nie patrzę"). Jej nowa płyta jest co prawda dedykowana "naiwnym marzycielom", ale równie dobrze można ją podsunąć tym, którzy chcieliby o Ani myśleć jednak inaczej.

Ania Dąbrowska "Dla naiwnych marzycieli", Sony Music

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas