Zrezygnował przez pogróżki
Ali Haider, gwiazdor muzyki z Pakistanu, ze względu na telefoniczne groźby musiał odrzucić rolę w bollywoodzkim filmie "Osama".
Film opowiada historię małego chłopca, który podróżuje do Afganistanu, a potem trafia do nowojorskiego World Trade Center podczas zamachu z 11 września 2001 roku. Według zapowiedzi to "miłosna historia rozgrywająca się od Kaszmiru, przez Afganistan, do World Trade Center". Szczegóły produkcji trzymane są w ścisłej tajemnicy.
Wygląda na to, że sporo osób źle zrozumiało, że "Osama" przedstawia szefa Al-Kaidy, odpowiedzialnego za zamach.
Haider przekonuje, że rezygnacja z roli kosztowała go 160 tysięcy dolarów.
"Chciałem pokazać światu drugą stronę medalu. Czułem, że to mój obowiązek jako muzułmanina" - mówi o swoim udziale w "Osamie".
"Ale skoro tak ważna osoba jak Benazir Bhutto [była premier Pakistanu, zginęła w zamachu bombowym pod koniec 2007 roku - przyp. red.] nie może mieć odpowiedniej ochrony, to co by się stało z kimś takim jak ja" - Ali Haider wprost przyznaje, że obawia się o swoje bezpieczeństwo.
Producenci "Osamy" zapewniają, że w filmie pojawią się utwory wykonywane przez Haidera.
Autorem filmu jest kontrowersyjny hinduski reżyser Faisal Saif (m.in. "Jigyaasa" oparty na życiu hinduskiej bogini seksu).