Szofer Jacksona winny?
Jak donoszą amerykańskie media, kierowca Michaela Jacksona spowodował stłuczkę i uszkodził karetką pogotowia.
Do zdarzenia doszło w środę (22 kwietnia), kiedy to szofer Jacksona, spiesząc się do szpitala Cedars Sinai Medical Center, skąd miał odebrać gwiazdora, zahaczył o ambulans. Nie przejmując się incydentem kierowca terenowego wozu wyskoczył z samochodu, by pomóc Jacksonowi wejść do auta. Później winny kolizji szofer piosenkarza szybko odjechał z miejsca zdarzenia.
Policja z Beverly Hills potwierdziła incydent z udziałem "ciemnego samochodu terenowego", który podczas stłuczki "śledzony był przez grupę paparazzi".
Według amerykańskich mediów, Jamin Mauro - kierowca potrąconej karetki pogotowia - został lekko poszkodowany w wypadku. Mężczyzna odniósł niegroźne obrażenia głowy i łokcia.
Przedstawiciel prasowy Michaela Jacksona w specjalnym oświadczeniu podkreślił, że artysta nie jest winny zdarzenia:
"Wszystko z nim w porządku. A stłuczka nie była aż tak poważna" - stwierdził rzecznik, bagatelizując zdarzenia rozdmuchane przez media.