Opole rusza w cieniu skandali
Miał być wielki jubileusz i święto polskiej piosenki, tymczasem o festiwalu w Opolu głośno jest przede wszystkim w związku z coraz liczniejszymi kontrowersjami.
Zaczęło się od Edyty Górniak - pod koniec maja jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek oznajmiła, że nie wystąpi na festiwalu. Powodem odmowy był brak zgody Górniak na wykonanie utworu Anny German. Tabloidy próbowały podkręcić informację donosząc a to o wygórowanych żądaniach finansowych wokalistki, a to o urażonych ambicjach (Górniak miała śpiewać przed Marylą Rodowicz).
"Bez względu na okoliczności - NIE GODZĘ SIĘ na pracę kreatywną w atmosferze kłamstwa i skandalu" - skomentowała Edyta Górniak "czarny PR" jednego z tabloidów.
Kolejnym kłopotem dla organizatorów była rezygnacja Patrycji Markowskiej, która miała wystąpić w konkursie SuperPremiery. Wokalistka wybrała wcześniej zakontraktowane koncerty w Wiśle i Iwnie koło Ścinawy. Przy okazji wyszło, że nie chciała też naginać się do festiwalowego regulaminu.
"Nie wiem, czy skrócenie piosenki 'Dzień za dniem' do czasu określonego w regulaminie dobrze by jej zrobiło. Są piosenki, w których tekst odgrywa ważną rolę i skracanie odbiera im wagę" - napisała Patrycja Markowska.
Organizatorzy zafundowali sobie też strzał w stopę, wycofując z konkursu SuperJedynki kategorię SuperAlbum w trakcie trwania plebiscytu. Dość dziwnie zabrzmiało tłumaczenie o "przyczynach niezależnych od TVP", skoro miejsce na festiwalu dla nominowanych Ani Dąbrowskiej i Artura Andrusa się znalazło.
Tuż przed rozpoczęciem festiwalu mocny ostrzał w jubileuszowy koncert przypuścili pominięci muzycy, których piosenki zabrzmią w amfiteatrze w Opolu. Z pretensjami zgłosiły się grupy Brathanki, Łzy i Lombard. Na scenie bowiem pojawią się byłe wokalistki tych zespołów, odpowiednio Halina Mlynkova, Ania Wyszkoni i Małgorzata Ostrowska.
"Postawa organizatorów względem artystów, którzy tę historię tworzyli, nas zdumiewa! Te same twarze dobierane kluczem znajomości i układów, kompletny brak szacunku do autorów i twórców, hołubienie jednych artystów kosztem drugich, kompletny brak kultury w kulturze" - grzmi Grzegorz Stróżniak, lider i kompozytor Lombardu.
"W zasadzie mógłbym powtórzyć wszystko to, co pojawiło się w oświadczeniach zespołu Łzy, Brathanki i co pojawia się w opiniach wielu innych pominiętych artystów, którzy nie mogą i nie mają odwagi o tym otwarcie mówić, nie chcąc być posądzonym o zawiść, zazdrość czy odbieranie komuś czegokolwiek! Szkoda, że Telewizja Polska nie ma szacunku do ludzi, którzy przez lata pracowali na sukces Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu!" - ostro komentuje lider Lombardu.
Nie sposób nie przyznać racji większości zarzutów pominiętych muzyków, choć z drugiej strony ich oświadczenia wyglądają na desperackie próby przypomnienia o swoim istnieniu. Ręka w górę, kto zna nazwiska obecnych wokalistek wyżej wymienionych zespołów? Dla wielu przeciętnych słuchaczy i telewidzów nazwiska Mlynkovej, Wyszkoni i Ostrowskiej jednoznacznie wciąż kojarzą się z Brathankami, Łzami i Lombardem, bez względu na to, jak głośne będą protesty i głosy oburzenia ich byłych kolegów.