Eminem na topie, Disney w odwrocie

Kto najbardziej poprawił swoje notowania, a kto najwięcej stracił? Kto urzekł tłumy, a komu "ostał się jeno sznur"? Przedstawiamy najgłośniejsze wzloty i upadki w światowej muzyce w 2010 roku!

Król rapu i gwiazdka Disneya. Eminem i Miley Cyrus. Lepiej wiodło się Eminemowi
Król rapu i gwiazdka Disneya. Eminem i Miley Cyrus. Lepiej wiodło się EminemowiGetty Images/Flash Press Media

Globalna sprzedaż płyt, zwłaszcza w krajach anglosaskich, według pierwszych szacunków spadła w tym roku o kilkanaście procent - to stały trend już od kilku lat. Dlatego sporządzając poniższą listę, braliśmy pod uwagę dokonującą się na naszych oczach zmianę akcentów na muzycznym rynku. Dziś coraz mniej liczy się, kto ile sprzedał płyt, a coraz większe znaczenie ma to, kto rządzi w iTunes czy Muzodajni, kto kręci lepsze teledyski i kto ma większą, efektowniejszą, droższą trasę koncertową. Tyle tytułem wstępu - pora przejść do rzeczy!

Postanowiliśmy spośród kilkudziesięciu kandydatów wyselekcjonować po pięciu światowych artystów, którzy "wzlecieli" i upadli. Wkrótce zaprezentujemy wam również drugą część zestawienia, z polskimi wykonawcami.

Wzloty

1. Eminem - Marshall Mathers udowodnił, że jest obecnie niekwestionowanym królem rapu. Duet z Rihanną w utworze "Love The Way You Lie" to jeden z największych przebojów roku, a płyta "Recovery" sprzedała się w wielomilionowym nakładzie i jest największym wydawniczym sukcesem 2010 roku. Eminem to gwiazda międzynarodowa, a wręcz międzykulturowa - ogromną popularnością cieszy się w Rosji, Japonii, Brazylii, Nowej Zelandii, Danii, Australii, Kanadzie czy Grecji.

2. Hurts - Najgłośniejszy debiut roku. O manchesterskim duecie mówiło się na długo zanim wydali debiutancki album "Happiness". Choć z początku wydawało się, że namieszają w kręgach miłośników alternatywy, to okazało się, że z impetem wtargnęli do głównego nurtu. Utwór "Wonderful Life" stał się konikiem komercyjnych rozgłośni radiowych. Bilety na ich europejską trasę koncertową sprzedają się w mig. W styczniu zagrają na trzech koncertach w Polsce.

Zobacz klip do "Wonderful Life":


3. Ryan Murphy - twórca popularnego serialu "Glee" ma powody do dumy. Mało kto wierzył, że serial w konwencji musicalu zdobędzie tak wielką widownię - każdego tygodnia przed telewizorami zasiada 13 milionów Amerykanów! Piosenki w wykonaniu obsady "Glee" wyprzedziły w tym roku samych Beatlesów w ilości numerów jeden na prestiżowej liście przebojów "Billboard Hot 100". Lada moment "łykną" również Elvisa i staną się najpopularniejszym wykonawcą w kilkudziesięcioletniej historii notowania. To naprawdę duża rzecz. W Polsce serial pojawi się dopiero w przyszłym roku.

Zobacz "Forget You" z Gwyneth Paltrow:


4. Kanye West - znów udowodnił, że jest nie tylko bufonem i skandalistą, ale też wyjątkowo ambitnym twórcą. Album "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" został przez krytyków uznany za arcydzieło, a w najgorszym wypadku - za płytę bardzo dobrą. Kanye nie zawahał się wpompować w tworzenie nowych utworów milionów dolarów. Rozmach, z jakim podchodzi do hip hopu, jest imponujący.

5. Lena - radosna, 19-letnia Niemka wygrała Eurowizję bez najmniejszych problemów. Singel "Satellite" stał się jednym z najpopularniejszych utworów w historii niemieckiego rynku muzycznego. Co więcej, Lenie udało się zdobyć po-eurowizyjną popularność prawie w całej Europie. Album "My Cassette Player" świetnie sprzedawał się nie tylko w Niemczech, ale też w Austrii, Grecji, Szwecji i Szwajcarii. No i najważniejsze - Lena nie jest tak kiczowata, jak większość bohaterów Eurowizji. Do jej triumfu w Oslo nie trzeba było pirotechnicznych sztuczek, ludycznych motywów, barokowej kreacji czy epatowania seksualnością.

Upadki

1. Wytwórnia Disneya - nastoletnie gwiazdki ze stajni Disneya już nie nadawały tonu, tak jak w 2009 i 2008 roku. Wielu młodych konsumentów muzyki przejął Justin Bieber, niezwiązany z Disneyem. Jonas Brothers, Demi Lovato, Selena Gomez i Miley Cyrus wciąż są lubiani i potrafią zapełnić kilkunastotysięczne hale, ale nie robią już takiego zamieszania na listach przebojów i w umysłach odbiorców jak wcześniej. Ciekawe, czy wytwórnia będzie próbowała reanimować te nazwiska, zmienić im image i repertuar (patrz: Miley Cyrus w roli wampa), czy może postawi na nowe talenty...

2. Timbaland - do niedawna najbardziej rozchwytywany producent na rynku, stał się jednym z wielu. Po źle przyjętym albumie "Shock Value II" Timbo nie wyprodukował w tym roku żadnego wielkiego przeboju. W pewnym momencie stracił wenę i zaczął się powtarzać - swoje piosenki opierał wciąż na tym samych, ogranych patentach. To już nie te czasy, gdy dyktował trendy w muzycznym show-biznesie. Obecnie Timbaland pracuje nad trzecią częścią "Shock Value". Podniesie się?

3. Axl Rose - wydawało się, że po ukazaniu się w 2008 roku tworzonego przez kilkanaście lat albumu "Chinese Democracy", Axl znów będzie czołową gwiazdą rocka, a Guns N' Roses, choć bez Slasha czy Duffa McKagana, ponownie staną się jednym z najważniejszych zespołów na rynku. Tymczasem rudowłosy wokalista notorycznie spóźnia się na koncerty, wdaje w bójki, obraża wszystkich wokół, nie chce kręcić teledysków ani w jakikolwiek inny sposób promować swoich nagrań. Efekt był z góry łatwy do przewidzenia - fani powoli odwracają się od niego i tego, co zostało z Gunsów.

4. Interpol - nowojorska grupa przez lata otoczona było aurą jednego z najzdolniejszych alternatywnych zespołów. Uznawano ich za godnych spadkobierców Joy Division. Po wydaniu albumu zatytułowanego po prostu "Interpol" i odejściu basisty Carlosa Denglera, czar jednak prysł. "Dopisujemy Interpol do listy wykonawców, którzy po genialnym debiucie, nie potrafili wznieść się wyżej wyznaczonego na samym początku poziomu" - napisaliśmy w naszej recenzji.

5. Christina Aguilera - wokalistka wypadła z grona czołowych popowych księżniczek. Jej nowy album "Bionic" sprzedał się zawstydzająco słabo i nie wylansował żadnego przeboju. Kilka lat temu prasa pasjonowała się rywalizacją Aguilery, Britney Spears i Madonny - i choć Christina bije koleżanki na głowę, jeśli chodzi o umiejętności wokalne, to już nie jest w stanie zagrozić ich pozycji, ani tym bardziej pozycji Lady GaGi czy Rihanny.

Zobacz Christinę Aguilerę w singli "Not Myself Tonight":


Rok 2011 nie tylko przyniesie odpowiedź na pytanie, czy "upadli" podniosą się, a bohaterowie nadal pozostaną wielcy. Przypomnijmy, że na scenę w blasku reflektorów z nowymi piosenkami wrócą m.in. Coldplay, Red Hot Chili Peppers, Avril Lavigne, The Killers, U2, być może również Metallica. Oj, będzie się działo!

Michał Michalak

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas