Bracia Figo Fagot: Jazda po bandzie z przymrużeniem oka
Mika Aleksander
"Świruj świnio, tańcz, świruj jak poj...na / Pójdziemy do WC, jak już będziesz pijana". "Wóda zryje banie, uderzymy w taniec / Potem do kabiny, takie życie świni". Świnia to w terminologii Braci Figo Fagot dziewczyna. Czy takie piosenki mogą się podobać? Zdziwilibyście się, ilu i wśród kogo znajdują amatorów.
Bartosz Walaszek i Piotr Połać, czyli Bracia Figo Fagot, discopolowe melodie pożenili z wulgarnymi tekstami opisującymi polskiego "buraka". Duet go nie oszczędza, więcej: bez pardonu się z niego nabija.
Wydawałoby się, że twórczości autorów "Hot-doga" mogą słuchać co najwyżej osoby co do zasady lubiące rzeczy z obszaru ordynarnego obciachu. Ewentualnie sami jej bohaterowie - zakładając, że "burak" to aż taki prostak, że nie zorientuje się, kiedy o nim mowa. Choć drugiej sytuacji wykluczyć nie sposób, raczej trudno ją sobie wyobrazić.
Tymczasem muzyka zespołu zasięg ma szeroki. Pierwszy album grupy "Na bogatości" dotarł do 7. miejsca polskiej listy bestsellerów płytowych (OLIS). Druga płyta, "Eleganckie chłopaki" (premiera 5 października), od razu zadebiutowała na 6. pozycji tej listy.
Do kogo zatem trafiają Walaszek i Połać?
Dobrze ilustrują to koncerty. Nie królują na nich robiący na parkiecie "węgorza", a studenci, młodzież pracująca, a nawet klasa średnia. Sporo zwolenników Braci wywodzi się ze środowiska sympatyków rocka i metalu (!). Mówimy więc o odbiorcy, którego uważać można za wyedukowanego i kulturalnego, a jako takiego przaśność powinna go brzydzić. Jak to możliwe, że discopolowy, do tego ordynarny zespół wita z otwartymi ramionami?
Ukrycie piosenki chodnikowej pod płaszczykiem pastiszu zdejmuje z niej stygmat obciachu. Wprowadzenie elementów karykatury sprawia, że nie można formacji klasyfikować jako typowego remizowego bandu. Owszem, jej twórczość jest prostolinijna i przeładowana żartami z seksistowską konotacją, ale dlatego, że ma satyryczny charakter. Przedrzeźnia "buraka", musi więc używać jego języka. Fani grupy konwencję rozumieją i ją akceptują.
Formacja, co prawda, często jedzie po bandzie, jednak sposób bycia muzyków (jajcarskie wywiady, kiczowata charakteryzacja) jasno dowodzi, że to co robią, robią z przymrużeniem oka.
Analizujący fenomen popularności Braci idą dalej - pojawiły się głosy, że lubimy ich nie tylko dlatego, że odkryliśmy znaczenie słów pastisz czy karykatura, ale jako społeczeństwo (zwłaszcza młode pokolenia), nauczyliśmy się z siebie samych śmiać.
Polska rzeczywistość od czasu, gdy miasta i wsie (choć raczej głównie wsie) zaludniał "burak" mocno się zmieniła. Wzrosła liczba wyedukowanych obywateli. Naśmiewanie się z "buraka" ich nie irytuje, bo albo się go wyzbyli, albo nauczyli się go w sobie kontrolować.
Nadal zdarza się, że pracownik korporacji upije się na wyjeździe integracyjnym, lub weselu, i zachowa jak "burak". Tak samo jak ten, o którym w niewybredny sposób śpiewają Bracia. Z pewnością takich sytuacji klasa aspirująca powinna się wstydzić, tymczasem kpiny duetu nie kłują jej w oczy. Pragmatycznie nastawieni, wolni od nadęcia młodzi ludzie, nawet jeśli zdarzy im się wygłupić, starają się sytuację obśmiać. Przestali też wstydzić się swojego pochodzenia, mogą więc pozwolić sobie na dystans do siebie samych. Pokazuje to choćby włączenie klasycznego disco polo do repertuaru tanecznych imprez tematycznych (obok muzyki PRL czy lat 80.).
Tezę potwierdzają także sukcesy kabaretów (koncerty Braci Figo Fagot to w pewnym sensie także kabaret), czy rosnąca popularność w Polsce "stand-up comedy".
Z drugiej strony, jako społeczeństwo, nadal miewamy problem z odczytywaniem konwencji - skrajnie różne oceny "ukraińskiego" żartu Wojewódzkiego i Figurskiego są tutaj dobrym przykładem. "Wesele" Smarzowskiego, którego przekaz wydaje się czytelny, także budził kontrowersje. Część widzów doskonale rozumiała intencje twórcy, ale zdarzały się przypadki pomstowania na reżysera, że wyolbrzymił negatywne cechy i zwyczajnie nabija się z naszych narodowych tradycji.
Bracia Figo Fagot także nie uniknęli oskarżeń - w stosunku do duetu pojawiły się zarzuty, że w piosence "Bożenka" podżega do nienawiści rasowej wobec Romów.
Żart nie musi być wyrafinowany, może być rubaszny, przede wszystkim jednak ma mieć właściwości oczyszczające. Zabawa przy muzyce Braci pozwala doświadczyć tego rodzaju katharsis sporej cześć naszego społeczeństwa. Ich sukces świadczy o tym, iż coraz lepiej rozumiemy, że śmiech jest nam po prostu potrzebny.
Mistrzowie żartów na swój temat - Czesi - lubią powtarzać, że "śmiech obraża idiotów, a mądrych leczy". Czy zatem fakt, że nucimy "A gdybym zgolił wąs" - paradoksalnie - świadczy o tym, że staliśmy się mądrzejszym narodem?