Ania Wyszkoni: "Bałam się podejść do Maryli Rodowicz"
Piosenkarka Ania Wyszkoni szczerze o przełamywaniu chorobliwej nieśmiałości.
W rozmowie z serwisem PAP Life wokalistka Ania Wyszkoni wyznała, że przez wiele lat miała trudność z nawiązywaniem kontaktów.
"Musiałam się nauczyć otwierać się na innych ludzi, bo dawniej byłam bardzo zamknięta w sobie i miałam problem z nawiązywaniem kontaktów. Wynikało to w dużej mierze z nieśmiałości. To się zmieniło, ale po sporej wewnętrznej walce" - powiedziała.
Ania Wyszkoni przyznała, że w czasach występowania w grupie Łzy przechodziła "okres buntu" i dlatego nie potrafiła łatwo nawiązywać kontaktów.
"Na szczęście wyrosłam z tego i poznałam ludzi, którzy pomogli mi to zmienić. Na dobre, chyba dwa-trzy lata temu. Wcześniej naprawdę miałam problem z nawiązywaniem kontaktów" - mówi piosenkarka.
"Pamiętam na przykład taki moment, kiedy kilka lat temu podczas festiwalu w Opolu stałam niedaleko pani Maryli Rodowicz, a bałam się do niej podejść i przywitać, bo brakowało mi pewności siebie. Teraz nie mam już z tym problemu. Jeśli chcę kogoś bardzo poznać, to podchodzę i inicjuję tę znajomość. Myślę jednak, że wielu ludzi, tak jak ja, musi się tego nauczyć" - deklaruje.
Duży wpływ na przemianę Ani Wyszkoni ma jej obecny partner i jednocześnie menedżer - Maciej Durczak oraz macierzyństwo.
"Największa w tym jego zasługa. On mnie zawsze mobilizował. Sam jest człowiekiem bardzo otwartym, więc trochę mnie tym zaraził. Duży wpływ na moją przemianę miało też urodzenie dwójki dzieci. Dzięki temu zmienił się sposób, w jaki postrzegam świat. Nabrałam dystansu do wielu spraw, pozmieniały mi się priorytety. Dzięki temu z dużą radością potrafię podchodzić do życia" - przyznała piosenkarka.