30 lat MTV. Jaką funkcję pełnią dziś teledyski?
1 sierpnia 1981 roku o godzinie 12:01 wystartowała kultowa stacja MTV, na której wychowywały się kolejne pokolenia młodzieży. To wtedy zaczęła się moda na teledyski, która trwa do dziś, choć w zupełnie innej formie.
"Panie i panowie, rock and roll" - tymi słowami MTV przywitało się ze światem, by po chwili wyemitować teledysk o znaczącym tytule "Video Killed The Radio Star" grupy The Buggles.
Ci, którzy dojrzewali w latach 90., z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy po szkole można było obejrzeć, jeden po drugim, teledyski Guns N' Roses, Nirvany, Michaela Jacksona i Tupaca. Nie było nic dziwnego w tym, że gangsta rap koegzystował na szklanym ekranie z wielkimi gwiazdami hard rocka, popu, z grunge'ową rewolucją, z triphopowym przełomem.
To dzięki MTV alternatywny rock - Radiohead, R.E.M., Rage Against The Machine, Nine Inch Nails - wszedł do głównego nurtu. Dziś trudno sobie wyobrazić takie stężenie nie-popowych wykonawców w otwartej telewizji.
Brzmi rozkosznie, prawda? Mało kto pamięta, że w pierwszych latach istnienia MTV było mocno krytykowane za... psucie muzycznego rynku.
Rage Against The Machine w otwartej telewizji? Z dzisiejszej perspektywy - kosmos:
MTV, wynoś się z anteny
Stacji zarzucano skomercjalizowanie - teledyski służyły wytwórniom do promowania singli i albumów (dziś brzmi to jak "oczywista oczywistość", wtedy widać budziło emocje). Krytykom nie podobało się również sprowadzanie muzyki do roli atrakcyjnego wizualnie "gadżetu". Przekonywano, że pokazując pojedyncze piosenki, obniża się rangę wybitnych albumów, których należy słuchać jako całość.
Jednym z przejawów niezadowolenia z działalności MTV była piosenka "MTV, Get Off The Air" grupy Dead Kennedys.
Na pewno wizerunek MTV poprawiła znakomita seria koncertów "bez prądu" ("MTV Unplugged"). Złotymi głoskami zapisały się w historii akustyczne występy Nirvany czy Erica Claptona.
Zobacz "Laylę" Erica Claptona "bez prądu":
Koniec z muzyką
Dziś MTV to już zupełnie inna telewizja. Na początku XXI wieku zaczęła się ostra redukcja liczby emitowanych teledysków w ciągu doby (niegdyś puszczane były na okrągło). "Grajcie więcej tych cholernych klipów" - mówił w 2007 roku Justin Timberlake podczas gali rozdania nagród Video Music Awards, czołowej imprezy organizowanej przez MTV.
Apele nie pomogły, a teledyski niemal całkowicie przegoniono z anteny.
Z czysto biznesowych powodów zdecydowano się zmienić profil stacji. Wideoklipy zostały zastąpione przez nierzadko skandalizujące reality shows: "Jackass", "Exposed", "Pimp My Ride", "Dismissed" i wiele innych. Wyniki finansowe tego posunięcia okazały się znakomite.
Z punktu widzenia rodziców i pierwszych pokoleń MTV emitowane programy, które zastąpiły teledyski, to bezdennie głupia i szkodliwa rozrywka. Z punktu widzenia oglądających - propozycje równie kultowe jak kiedyś teledyski Michaela Jacksona. Kultowe, bo integrujące i definiujące pokolenie.
Ostatnie koncerty z serii "Unplugged" - Adele, Paramore, Katy Perry - nie zmieściły się już na antenie między jednym reality show a drugim. Wyemitowano je w całości na stronie internetowej stacji.
Ostatecznym przypieczętowaniem tych zmian było oficjalne zerwanie z nazwą "Music Television". W 2010 roku władze MTV zadecydowały, że zostanie samo "MTV"; z logo i oficjalnych materiałów zniknęło rozwinięcie skrótu (coś w stylu przebrandowania Naszej Klasy na NK).
Zobacz Paramore podczas koncertu z serii "MTV Unplugged":
Teledyski mają się świetnie
Wydawałoby się, że wyrugowanie teledysków z ich macierzy będzie końcem tej dziedziny sztuki, bo tak chyba można już nazywać wideoklipy. Gdzie tam! Teledyski na dobre stały się integralną częścią internetu. Najpopularniejsze z nich notują po kilkaset milionów odtworzeń. O takiej oglądalności MTV nawet w najlepszych latach nie miała co marzyć. Kiedy czytacie ten artykuł, klip Beyonce do "Best Thing I Never Had" zdążyło obejrzeć kilkanaście tysięcy osób. W ciągu całego dnia ta liczba przekroczy pół miliona.
Teledyski stają się podstawowym produktem muzyki. Premiera albumu nie wywołuje żadnych emocji, nie ustawiają się kilometrowe kolejki, jak do niedawna po Harry'ego Pottera. Pojawienie się singla na iTunes? Może w Stanach wywołuje to jakieś zamieszanie. W innych krajach ten rynek dopiero raczkuje.
Natomiast premiera klipu w sieci bez wątpienia jest dziś wydarzeniem pod każdą szerokością geograficzną. Reżyserzy specjalizujący się w teledyskach to już prawdziwi artyści (choćby Joseph Kahn), nie brakuje też nowych pomysłów i znanych aktorów. Gdy jakiś klip chwyci, fani muzyki masowo dzielą się nim na Facebooku, komentują - zarówno samą piosenkę, jak i poszczególne sceny. Obraz i muzyka zlewają się w jedno spójne dzieło, a głosy, że wideo spłyca utwory, przestały się pojawiać.
"Love The Way You Lie" w reżyserii Josepha Kahna:
To YouTube, a nie MTV, przeformatował nasze postrzeganie muzyki. Dziś piosenek słuchamy już nie tylko uszami, ale i oczami. A zasłużone MTV ten proces uruchomiło.
Michał Michalak