"Słuchamy swojego sumienia"

- Lubimy to, co nietypowe, niesztampowe - mówi o zespole Pustki Radek Łukasiewicz, gitarzysta i wokalista tej formacji. Płyta "Koniec kryzysu" to doskonałe potwierdzenie tych słów - pokazuje, że polska scena alternatywna nie musi się wstydzić.

Pustki
Pustki 

Przed nagraniem "Końca kryzysu" w Pustkach zaszły spore zmiany w efekcie czego pierwszym głosem w zespole została grająca w nim na klawiszach Basia Wrońska. To właśnie ona wraz z Radkiem Łukasiewiczem odpowiedziała na pytania Michała Boronia.

No nieźle. W tytule deklarujecie, że koniec kryzysu, choć muzycznie w waszym przypadku o kryzysie nie może być mowy. Nie ukrywam, że płyta to jeden z moich osobistych faworytów w podsumowaniu kończącego się roku. Powiedzcie, czy do nagrania tak udanego albumu potrzebny było zamieszanie personalne w składzie?

Radek: Nie sądzę, że zmiany w składzie były niezbędne. Na pewno ustawiły nas na nowym torze. Ale przecież nigdy nie dowiemy się jaki album nagralibyśmy w składzie znanym z "Do Mi No". Po prostu: tak odnaleźliśmy się w nowych warunkach personalnych. Podjęliśmy spore ryzyko, a teraz widzimy że się opłaciło.

Te zmiany sprawiły, że głos Basi stał się dominujący, ale z tego co wiem, i tak planowaliście, że miał być on wysunięty na pierwszy plan. Faktycznie tak było?

Radek: Tak. Taki był plan. Tuz po nagraniu "Do Mi No" stwierdziliśmy, że fajnie byłoby nagrać album na głos żeński. Żeby inaczej podejść do komponowania, pisania tekstów.

Jesteśmy zespołem, który szuka. Wiemy, że taka postawa oznacza większe ryzyko, trudniej wtedy przyzwyczaić do siebie fanów, ale my nie chcemy się nudzić. Chcemy żeby nas słuchali ci, którzy chcę słuchać muzyki po prostu, a nie tylko ci, którzy są fanami jakiegoś stylu.

Jak te zmiany wpłynęły na waszą twórczość? Mówiliście o rozstaniu przyjaciół. Jakie największe zmiany widzicie w porównaniu z "Do Mi No"?

Basia: Zmienił się przede wszystkim system pracy. Dawniej piosenki powstawały w kwintecie, były połączeniem pomysłów, tematów każdego z osobna. Tutaj na samej kompozycji skupiałam się głównie we dwoje z Radkiem. Potem szkice były przynoszone na próbę i wspólnie z Grześkiem i Szymonem były aranżowane.

Radek: Poza tym artystycznie się bardziej wyluzowaliśmy. "Do Mi No" nagrywaliśmy w super studiu S4, chcieliśmy to wykorzystać i nagrać wypasioną pod względem brzmieniowym płytę. Tym razem chcieliśmy trochę bardziej zazgrzytać, przyprószyć brzmienie patyną. Myślę że z płyty na płytę jesteśmy odważniejsi.

Nie zmieniło się to, że od pierwszych dźwięków słychać, że to wciąż Pustki. To chyba ta słynna "muzyka ściany wschodniej"?

Basia: Tak. Pustki wytworzyły swój własny styl. Trochę przez brzmienie, trochę przez charakterystyczne podejście do aranżu.

Radek: Zawsze staramy się być bardzo krytyczni wobec naszych poczynań i dużo pracujemy nad kawałkami. Czasami piosenka ma 2 lub 3 wersje demo, zanim wejdzie na płytę. Ale są też utwory, że od pierwszego zagrania na próbie wiadomo, ze tak będzie wyglądał. W każdym razie lubimy to, co nietypowe, niesztampowe.


Tytuł "Koniec kryzysu" wziął się od tak zatytułowanej piosenki, którą przygotowaliście na składankę w hołdzie Joy Division. Czy ten zespół to jeden z waszych ulubionych?

Radek: To bardzo ważny zespół. Mimo, iż nie byli wirtuozami mieli w sobie taką klasę i charakter, jaką brakuje 90% współczesnych wykonawców. Nasz perkusista Grzesiek kocha Joy Division. Ja ich bardzo lubię i cenię.

W książeczce do płyty doczytałem się, że niektóre utwory budzą u was skojarzenia z Gorillaz i Blur. To pewnie Damon Albarn, który stoi na czele tych formacji, jest dość wysoko na liście waszych faworytów?

Basia: Ja uwielbiam Damona. Przede wszystkim za jego niezwykłą muzykalność. Dla mnie jest mistrzem melodii.

Niektórzy takie gitarowe, alternatywne granie określają niezbyt przychylnie muzyką dla krytyków, że pewnych zespołów to słuchają przede wszystkim właśnie krytycy. Czujecie, że waszymi odbiorcami są głównie recenzenci muzyczni?

Radek: To byłaby jakaś okrutna rzeczywistość - grać tylko dla krytyków. Nie narzekamy na brak laurek, ale przyjemniejsze jest uznanie fanów. Wolimy rozmawiać po koncertach z naszymi słuchaczami, którzy w domu posłuchali płyty, przyszli na koncert i chcą pogadać, podzielić się wrażeniami. To jest nasza najważniejsza publiczność.

Właśnie dostaliście nominację do prestiżowych Paszportów "Polityki", obok Marii Peszek i L.U.C.-a. Co powiecie o tych nominowanych i jak widzicie swoje szanse na to wyróżnienie?

Radek: Na pewno konkurencja jest silna - zarówno L.U.C. jak i Maria Peszek to uznani artyści z dorobkiem. Dla nas już sama nominacja jest dużym wyróżnieniem.

Radek mi mówił, że ta nominacja to dla was sygnał, że idziecie w dobrym kierunku. Czy to oznacza, że kierujecie się opiniami innych, że po pochwalnych recenzjach uznajecie, że warto iść właśnie w taką stronę - na zasadzie "to się podobało, to zróbmy coś podobnego"?

Basia: My raczej słuchamy swojego sumienia. Każda płyta była przychylnie komentowana przez krytyków, a w sumie każda jest inna.

Za sprawą głosu Basi pojawiły mi się nieodparte skojarzenia z solową twórczością Nosowskiej, z etapu albumu "UniSexBlues". Nie mówię tu o naśladownictwie, ale o zbliżonych klimatach. Waszym zdaniem jest coś na rzeczy?

Radek: Nam obojgu się ta płyta podobała - pokazała artystkę w trochę innym wymiarze. artystkę po przejściach i po długiej ewolucji. Duże uznanie jej się należy za drogę jaką przeszła jako wokalistka od płyty "Fire" do ostatniej. My również jesteśmy otwarci na ewolucję, może to nas z nią właśnie łączy...

Z Nosowską moim zdaniem wiąże was jeszcze waga tekstu i podobne przywiązanie do zabawy słowem, nietypowych skojarzeń.

Radek: Bo to jest właśnie bardzo w języku ciekawe. Zabawa. Chcemy robić atut z karkołomności języka polskiego. Rzeczywiście czasem tekstu Pustek są trudne do zaśpiewania, Basia powiedziała mi kiedyś, że niektóre frazy są niczym ćwiczenia logopedyczne. To było zabawne... (śmiech)


Niemal równolegle z płytą Pustek ukazał się album sióstr Wrońskich. Pytanie do Basi, czym się kierowałaś wybierając utwory na poszczególne płyty? Są jakieś numery Pustkowe, które chciałaś nagrać z siostrą lub na odwrót?

Basia: Nie. Zespół Ballady i Romanse to oddzielny pomysł. Materiał na płytę powstawał bardzo szybko i jednym tchem. Nie miałam tak naprawdę czasu na wybieranie i zamiany. Ale gdzieś zawsze w Pustkach będzie słychać trochę ballady i na odwrót.

Podczas sesji do "Końca kryzysu" powstało podobno dużo utworów, czy planujecie się nimi zająć w przyszłości? Czy definitywnie trafiły do szuflady?

Radek: Rzeczywiście pierwszy raz mieliśmy wybór, bo zamknęliśmy ponad 20 piosenek i wybieraliśmy te, które nam pasowały klimatem. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z kawałków bardzo mrocznych, albo ostrych, bo takie były - ale było ich za mało żeby stworzyć spójny album.

Jest też sporo nierozwiniętych kawałków. Przy pracy nad "Końcem kryzysu" mieliśmy bardzo płodny okres. Myślę że będzie można jeszcze te numery usłyszeć...

Do Radka: Piszesz we wkładce, że to ścieżka dźwiękowa rewolucji, która toczyła się w twoim życiu równolegle z nagrywaniem albumu. Możesz ujawnić co się działo?

Radek: To, co się działo w zespole miało duży wpływ na moje życie. Fakt, że przestajesz grać w zespole z kumplem, którego znasz od podstawówki nie jest łatwy. Zaszły poza tym duże zmiany w moim życiu osobistym.

Specjalnie celowaliście, żeby wydać płytę właśnie w porze jesienno-zimowej? Klimat panujący za oknem mocno się zbiega z nostalgią i smutkiem przebijającym z płyty...

Radek: To wyszło trochę przypadkiem - nie planowaliśmy tego. Ale złożyło się świetnie, bo album rzeczywiście pasuje do tej pory roku.

A potraficie sobie wyobrazić optymistyczny kawałek Pustek?

Basia: Tak. Utwór "Jesień" jest np. moim zdaniem bardzo optymistyczny.Melodia jak z musicalu.

Radek: Miło mi to słyszeć, bo niektórzy nam zarzucają, że potrafimy grać tylko na smutno. Chcieliśmy napisać bardzo pozytywny utwór - miał to być "Niezdrowy rozsądek". Wyszedł jednak melancholijny.

Takie mamy osobowości, ciężko to przezwyciężyć. Łatwiej pisać o strachu, że będzie źle. Trudno jest napisać fajny tekst o czymś bardzo pozytywnym żeby nie zabrzmiało to banalnie, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda.

W sumie to byłoby duże wyzwanie nagrać płytę od początku do końca pozytywną, która nie będzie naiwna ani banalna. Kto wie...

Trzymam zatem kciuki. Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas