Manngard: Thrashowy wpływ piwa
Jak przekonują muzycy norweskiej grupy Manngard, na bardziej thrashowe brzmienie ich drugiego albumu "European Cowards", miały wpływ hektolitry wypitego w studiu piwa. Czy nie nawarzyli go za dużo przekonamy się 27 sierpnia.
Równie ekstremalna, co intrygująca muzycznie formacja z cieszącego się złą sławą Bergen, dała się szerzej poznać w 2006 roku za sprawą wznowionego przez rodzimą firmę Nocturnal Art / Candlelight Records, debiutanckiego albumu "Circling Buzzards".
Manngard, pochodzący z kolebki norweskiego black metalu i mający w swoich szeregach muzyków m.in. Gorgoroth, nie ma jednak nic wspólnego z surowością skandynawskiego brzmienia. Co więcej, głos wokalisty Ovala Iversena (znanego też z doomowego Sahg) można z łatwością pomylić z wokalem Toma Arayii (Slayer).
"European Cowards" - 10 utworów - zarejestrowano w studiu "Lydriket".
"Sesja była bardzo udana. Wszystko powstało w ciągu trzech dni. Nagrywaliśmy całość na żywo, żeby uchwycić energię Manngard znaną z koncertów" - poinformował zespół.
"Album okazał się być bardziej thrashmetalowy niż się tego spodziewaliśmy. Zapewne miała na to wpływ duża ilość piwa wypitego podczas sesji. Albo może to właśnie thrashowość tych numerów zainicjowała to pijaństwo? Co do tego nie jesteśmy pewni. Tak czy inaczej to thrashmetalowy potwór, choć oczywiście z charakterystycznymi wypaczeniami Manngard" - wyjaśnili.
Ciekawie brzmi także sam konfrontacyjny tytuł drugiej płyty Norwegów. O czym opowiadają "Europejscy tchórze", na razie nie wiadomo. Należy się jednak spodziewać, że teksty będą równie ciekawe, co te które znalazły się na "Circling Buzzards". Przypomnijmy, że w tej materii debiut mógłby być doskonałym scenariuszem do horroru z gatunku slasher.
Co ciekawe, na koncepcie "Circling Buzzards", gitarzysta Oval Kristiseter oparł dwój debiut w roli powieściopisarza. Jego książka "Blodlenka" (ang. "Bloodchain") miała niedawno swą premierę w księgarniach.