Decapitated: Pięć lat bez Vitka

Dziś (w piątek, 2 listopada) mija piąta rocznica tragicznej śmierci Witolda "Vitka" Kiełtyki, perkusisty krośnieńskiego Decapitated.

Witold "Vitek" Kiełtyka (Decapitated) miał zaledwie 23 lata
Witold "Vitek" Kiełtyka (Decapitated) miał zaledwie 23 lata 

Witold "Vitek" Kiełtyka (1984-2007)

2 listopada 2007 roku na skutek obrażeń poniesionych w wypadku samochodowym zmarł Witold "Vitek" Kiełtyka, perkusista deathmetalowej grupy Decapitated. Pochodzący z Krosna muzyk miał 23 lata.

Vitek z bratem Voggiem 
Oficjalna strona zespołu
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
13-letni Vitek podczas pierwszego koncertu Decapitated 

Przypomnijmy, że do tragicznego w skutkach wypadku drogowego doszło 29 października 2007 roku w pobliżu granicy białorusko-rosyjskiej. Bus, którym podróżowali Decapitated i muzycy krakowskiego Crionics w ramach trasy po Europie Wschodniej, zderzył się z ciężarówką wiozącą drewno. W wyniku wypadku Witold Kiełtyka zmarł dwa dni później w szpitalu w Rosji, a ciężkich obrażeń doznał wokalista Adrian "Covan" Kowanek, który do dziś walczy o powrót do zdrowia.

- To musiała być późna, zimna jesień 1997, dziesięć cholernych lat temu, kiedy graliśmy z Lux Occulta koncert w Krośnie, promując album 'Dionysos'. Jednym z supportów był młody, miejscowy zespół o nazwie Decapitated. Boże, oni byli na serio MŁODZI!" - wspomina pierwsze spotkanie z Vitkiem Jarek Szubrycht, wokalista Lux Occulta.

- 15-letnie dzieciaki z 13-letnim perkusistą! Nasz bębniarz pozwolił mu zagrać na naszym zestawie, ale w tamtym czasie Vitek był tak chudy i niski, że gdy chciał użyć talerzy, musiał wstawać z krzesełka, co znaczyło, że na chwilę przerywał swój atak na podwójnej stopie. To było naprawdę wesołe... Ale już wtedy wiedzieliśmy, że staną się wielcy, nawet jeśli wówczas byli jeszcze tak młodzi i niedoświadczeni. W mgnieniu oka Decapitated stał się wielki, tak samo i Vitek. Na przestrzeni kilku lat z niewielkiego chłopaka zrobił się z niego jeden z najlepszych perkusistów w świecie death metalu - potwierdza powszechnie znaną opinię Jaro.Slav.

Zobacz jak początki Decapitated wspominali w 2002 roku Vitek wraz z bratem Wackiem:


Szlifowanie diamentu

Witek od zawsze interesował się muzyką, i podobnie jak jego brat Wacław oraz Martin i Sauron, uczęszczał do szkoły muzycznej, aby w końcu stać się jej absolwentem I i II stopnia w klasie fortepianu (Wacek akordeonu, a Marcin dodatkowo w klasie gitary klasycznej). Vogg, czyli Wacław Kiełtyka ukończył też Akademię Muzyczną w Krakowie, a Wojciech Wąsowicz kończy muzykologię na UJ. To jednak Witek wraz z bratem, a zarazem niesamowitym gitarzystą, od początku w największym stopniu stanowili o muzycznym kształcie Decapitated, wspólnie konstruowali przepięknie brutalne dzieła sztuki.

"Muzyka towarzyszyła mu przez całe życie, była jego wielką miłością i pasją; z jednakowym uwielbieniem grał Bacha, jak i muzykę metalową. Nie jest prawdą, że wykonywał muzykę tylko metalową; dawał również koncerty muzyki poważnej" - napisali jego nauczyciele z Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie.

Często to właśnie w głowie Vitka rodziły się pierwsze pomysły na utwory, ich ogólny zarys, fundament, dynamikę. Z biegiem lat coraz bardziej rozwijał swoje umiejętności, jego gra nabierała wielowymiarowości, coraz bardziej zdumiewała. W ekstremalną grę wplatał zaawansowane technicznie i rzadko spotykane w metalu podziały, egzekwował deathmetalowe rytmy z iście jazzowym feelingiem. Był następcą Docenta, naszym Flo Mounierem, polskim Tomasem Haake.

"Był wybitnym muzykiem, aktywnie zaangażowanym w zespół i scenę - udzielał się także w projektach Dies Irae i Panzer X. Zawsze serdeczny, otwarty, niezastąpiony... Precyzja i szybkość, z jaką grał na perkusji, zbudowały fundament pozycji Decapitated na metalowej scenie, w kraju i za granicą. Metalowy świat bez niego nigdy nie będzie już taki sam..." - napisali po śmierci Vitka jego przyjaciele z zespołu.

Zobacz teledysk "Day 69" (2007 r.) z atomową grą Vitka:

"Był wielką inspiracją"

W tamtych smutnych dniach wielu muzyków wspominało jego wspaniałą grę.

"Vitek był bez wątpienia jednym z najbardziej utalentowanych i pracowitych, ekstremalnych perkusistów metalowych, jakich mieliśmy. Był dla mnie wielką inspiracją, za perkusją biła od niego niesamowita siła. Śmierć w tak młodym wieku i w tak tragicznych okolicznościach jest straszna. Będzie nam go dotkliwie brakować" - napisał Dirk Verbeuren, perkusista szwedzkiego Soilwork.

"Poznałem go na trasie z Nile, gdzie zajmowałem się nagłośnieniem Hypocrisy, a Decapitated dzielili z nami busa. Vitek był bardzo sympatycznym i zdrowo myślącym człowiekiem. Brak mi słów, żeby opisać to, co się stało" - powiedział Jean-Francois Dagenais, producent, gitarzysta i lider kanadyjskiego Kataklysm.

"Jesteśmy w szoku i ogarnięci smutkiem. Dziś zagramy dla niego" - informowali Norwegowie z Dimmu Borgir, którzy w dniu śmierci Vitka zadedykowali mu swój koncert w Finlandii. Podobnie uczynili również muzycy Behemoth, przebywający wówczas na tournee w Ameryce. Grupa Nergala zagrała dla Vitka w Denver. "Tracimy nie tylko przyjaciela, ale i wielki talent" - pisał Nergal.

Niemal w tych samych słowach wyraża się o Witku Kiełtyce Tomas Haake, perkusista szwedzkich wizjonerów z Meshuggah.

"Metalowa społeczność straciła jednego z najbardziej utalentowanych i najsprawniejszych perkusistów naszych czasów! Pamiętam, gdy pierwszy raz usłyszałem 'Organic Hallucinosis' Decapitated, który kompletnie mnie rozwalił. Co za zespół, co za perkusista! Perkusyjny geniusz, prawdziwy talent" - powiedział Haake.

Osobiste wspomnienia i wyrazy współczucia przesyłali wszyscy, i ci mniej znani, i ci najwięksi, jak choćby Gene Hoglan, perkusyjny guru, ikona metalu, bez której płyty Dark Angel, Death, Testament czy Strapping Young Lad, nigdy nie brzmiałyby tak jak brzmią.

"Wspominając utratę Chucka i Dime'a, a teraz odejście naszego młodego brata Vitka, świąteczna radość nie wydaje się być na miejscu" - pisał Hoglan.

"Wiele razy miałem przyjemność dzielenia sceny z Vitkiem i resztą chłopaków z Decapitated. Jego umiejętności mówiły same za siebie. Był niesamowicie utalentowany. Dziś możemy tylko zgadywać, jak wspaniałe rzeczy i dokonania mogły na niego czekać. Ze smutkiem przyjmuję wieść o jego śmierci, choć w Polsce ludzie muszą się czuć jeszcze gorzej, bo oni są naprawdę dumą swojego kraju" - trafnie zauważał Raymond Herrera, maszyna w ludzkiej skórze, były perkusista amerykańskiego Fear Factory.

"Witek był zawsze Ikarem"

Witold Kiełtyka był uznawany za jednego z najbardziej uzdolnionych perkusistów młodego pokolenia. Szanowali go także ci, którzy death metalu nie słuchali.

"Mam okazję słuchać wielu różnych gatunków muzycznych i nie wartościuję ich. Chociaż nie gustuję w tego typu muzyce, podoba mi się, jeśli jest dobrze wykonana. Uważam, że oni to robili bardzo dobrze" - powiedział dla portalu Krosno24.pl Daniel Jakubowicz z Oratorium Twój Dom w Krośnie, który często nagłaśniał koncerty Decapitated.

"Zapamiętamy Go jako człowieka wrażliwego, pogodnego, życzliwego dla innych, kochającego życie i ludzi" - napisali nauczyciele Witka.

W podręczniku znalezionym niedawno przez nauczycielkę z Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie, w rogu książki Witek zapisał kiedyś temat wypracowania: "Jak można zostać Ikarem? Czym jest Ikar dla mnie? Może świat muzyki? Jak uniknąć upadku? Czy warto być Ikarem?".

"W kontekście całej tragedii słowa napisane przez niego wstrząsnęły mną wyjątkowo. Witek był zawsze Ikarem" - mówiła Ewa Gorczyca-Kwilosz dla krośnieńskiego portalu.

Witold "Vitek" Kiełtyka miał 23 lata. Zostawił żonę i córkę.