Mocno przeżył śmierć przyjaciela
Po tragicznej śmierci przyjaciela, rapera Proofa, w 2006 roku, Eminem pogrążył się w narkotykach i w konsekwencji wpadł w depresję.
Przypomnijmy, że Proof, naprawdę DeShaun Holton, współtworzył z Eminemem skład D12. Raper został zastrzelony w Detroit po sprowokowanej przez siebie sprzeczce w barze. Artysta miał 32 lata.
Po tym tragicznym zdarzeniu Eminem, naprawdę Marshall Mathers III, przez wiele miesięcy nie mógł pogodzić się ze stratą przyjaciela. Dopiero niedawno raper zaczął w wywiadach opowiadać o śmierci Proofa.
"Każdy odczuwa jego stratę. Jego dzieci, żona, przyjaciele. Ale z jakiegoś powodu przeżywam jego śmierć tak, jakby dotyczyła tylko mnie" - stwierdził Eminem w rozmowie z magazynem "XXL".
"Być może moje zachowanie było samolubne, ale jego śmierć naprawdę mnie dotknęła. Zaślepiła mnie. Znalazłem się w mrocznym miejscu, sam z narkotykami i swoimi smutnymi myślami" - ujawnił raper.
"Im więcej narkotyków brałem, tym głębsza stawała się moja depresja" - to słowa Eminema.
"Dopiero teraz jestem w stanie o tym spokojnie mówić. Wreszcie nie płaczę, kiedy myślę o tym. Proof był wszystkim dla D12. Nie tylko dla zespołu. Dla mnie był wszystkim" - wzniośle zakończył Eminem.
Na stronach INTERIA.PL możecie oglądać najnowszy teledysk Eminema do utworu "We Made You".