Reklama

Tylko legendarny rockman nie dał jej kosza. Wkrótce piosenkę Kate Bush nucił cały świat

Gdyby się nie uparła, to kto wie, jak wyglądałaby jej kariera. Nastolatka, która w latach 70. dyskutowała z szefami wytwórni płytowych i stawiała warunki? To na pewno nie było powszechne zjawisko. Ci szefowie musieli się wkrótce nieźle zdziwić, bo okazało się, że krnąbrna dziewczyna miała rację. Dzięki singlowi "Wuthering Heights" o Kate Bush usłyszał cały świat.

Gdyby się nie uparła, to kto wie, jak wyglądałaby jej kariera. Nastolatka, która w latach 70. dyskutowała z szefami wytwórni płytowych i stawiała warunki? To na pewno nie było powszechne zjawisko. Ci szefowie musieli się wkrótce nieźle zdziwić, bo okazało się, że krnąbrna dziewczyna miała rację. Dzięki singlowi "Wuthering Heights" o Kate Bush usłyszał cały świat.
Kate Bush zaczynała karierę jako nastolatka. Od początku stawiała się przedstawicielom wytwórni /Chris Walter /Getty Images

Ponad 50 - tyle utworów znalazło się na taśmie demo artystki, kiedy ta była jeszcze w podstawówce. Kate Bush bardzo szybko zrozumiała, że chce się zająć muzyką i nie zamierzała tracić czasu. Rodzice wokalistki, chociaż pracowali w opiece zdrowotnej, po godzinach zajmowali się grą na pianinie oraz tradycyjnym tańcem irlandzkim. Również bracia nastolatki mieli sporo wspólnego ze sztuką, bo pisali wiersze i budowali instrumenty muzyczne. Nikogo więc nie dziwiło, że Bush szybko nauczyła się grać na pianinie i skrzypcach, a potem wykorzystała te umiejętności przy tworzeniu piosenek. 

Reklama

Matka i ojciec wspierali ambitną artystkę, ale firmy płytowe jakoś nie dostrzegały jej potencjału. Można w ciemno obstawiać, że niewiele osób było w stanie przesłuchać materiał Kate w całości, bo był on zdecydowanie za długi. Poza tym raczej wiek wokalistki nie działał na jej korzyść. Pamiętajmy, że były to lata 70., kiedy nie istniały dziesiątki programów telewizyjnych ze śpiewającymi dzieciakami, a wyjątkowo młode osoby, które robiły karierę, były raczej wyjątkami, a nie regułą.

Usłyszał to, czego nie zauważyli inni

Zapytajcie któregokolwiek znanego muzyka o przepis na sukces w tej branży. Najczęściej usłyszycie, że liczy się talent, do tego sporo ciężkiej pracy, ale nawet z tym zestawem trudno coś osiągnąć, jeśli zabraknie szczęścia. Na początku swojej muzycznej działalności Kate zdecydowanie miała szczęście, nosiło ono nawet znajome imię i nazwisko: David Gilmour. Muzyk Pink Floyd i rodzina Bushów mieli wspólnych przyjaciół, dzięki temu amatorska taśma wokalistki trafiła do gitarzysty. Artysta posłuchał piosenek i na początek stwierdził: "Za dużo". Muzyk zwrócił też uwagę na kiepską jakość techniczną materiału, przez którą kolejne firmy mówiły nastolatce: "Dziękujemy, odezwiemy się". 

"Trzeba było dobrych uszu, żeby usłyszeć w tym potencjał, a nie sądzę, żeby wiele osób z takimi zdolnościami pracowało wtedy w firmach płytowych. Ja jednak od początku byłem przekonany, że ta dziewczyna ma niesamowity talent" - powiedział Gilmour w rozmowie z "NewStatesman". David postanowił pomóc młodej koleżance po fachu i zaprosił ją do studia na nagranie profesjonalnej kasety demo, za które zresztą zapłacił. Kate musiała być niepocieszona, kiedy muzyk wybrał tylko trzy utwory z jej - nieco zbyt bogatej - kolekcji, ale jeśli ktoś z dorobkiem oferuje radę i pomoc, nie dyskutuje się z taką osobą, tym bardziej kiedy nie ma się nic do stracenia. 

W fotelu producenta siedział wtedy Andrew Powell, przyjaciel gitarzysty. Bush nie miała pojęcia, że jeszcze wiele razy się spotkają, bo to właśnie Powell pracował później przy dwóch albumach wokalistki. W każdym razie gotowe demo, już świetnie brzmiące, trafiło do wytwórni płytowej. Materiału posłuchał jeden z menedżerów, Terry Slater, który zresztą miał na koncie podpisanie kontraktu z Sex Pistols, więc było wiadomo, że jest otwarty na "niestandardowych" artystów. Hasło rzucone przez Gilmoura - "Posłuchaj, warto" - na pewno nie wystarczyłoby do podpisania kontraktu, ale przynajmniej zachęciło Slatera do sięgnięcia po taśmę. Terry włączył te trzy piosenki, posłuchał ich i był w szoku. Przez ręce pracownika wytwórni każdego tygodnia przewijało się sporo takich kaset, ale Slater wiedział, że ma do czynienia z wyjątkowym talentem, tym bardziej że Bush miała wtedy zaledwie 16 lat. Menedżer zrobił więc to, co na jego miejscu zrobiłby każdy rozsądny człowiek w tej branży: podpisał kontrakt z piosenkarką. W ten sposób Kate, jeszcze zanim skończyła szkołę, miała otwarte drzwi do kariery.

Bush chciała jak najszybciej wydać swoją muzykę, ale jedną z pierwszych rzeczy, jakich w show-biznesie musiała się nauczyć artystka, okazała się cierpliwość. Slater nie wątpił w młodą wokalistkę, doskonale wiedział, że ma talent, ale miał też świadomość, co branża muzyczna może zrobić z młodymi osobami. Tym bardziej w sytuacji, gdyby coś poszło nie tak. Terry zdecydował się więc na dość oryginalne rozwiązanie. Menedżer postanowił zainwestować firmowe pieniądze w rozwój młodej gwiazdy. Kate przez niemal trzy lata chodziła na lekcje tańca, zresztą do nauczyciela Davida Bowiego, a do tego szkoliła głos i ćwiczyła pisanie piosenek. Spora zaliczka z wytwórni pozwoliła artystce spędzać nawet więcej czasu na nauce niż faktycznej pracy, ale firma nigdy nie żałowała tej decyzji. Kiedy Bush mogła wreszcie zacząć przygotowania do wydania płyty, nie była już tylko młodą-zdolną dziewczyną. Była wokalistką, która miała konkretny pomysł na siebie.

Nie mogła się opanować

Między zajęciami śpiewu, lekcjami tańca a szkołą, artystka nie mogła się powstrzymać i założyła własny zespół. KT Bush Band występował głównie w pubach i kawiarniach. Nie były to może jakieś prestiżowe koncerty, ale na pewno pomogły wokalistce oswoić się ze sceną, tym bardziej z publicznością, która nie przychodziła specjalnie na jej występy i którą trzeba było zainteresować piosenkami. No właśnie, Bush nie traciła czasu również w tej kwestii i ciągle pisała nowe rzeczy. Kiedy nastolatka zjawiła się na spotkaniu w sprawie płyty, miała już pod ręką kilkaset pomysłów na utwory. 

Przyszła gwiazda wiedziała, że w show-biznesie przyjdzie jej często walczyć o swoje, więc wcale się nie zdziwiła, kiedy firma przedstawiła jej profesjonalnych muzyków, z którymi miała nagrać album. Artystka zamierzała pracować z KT Bush Band, jednak sprawa okazała się skomplikowana. Skończyło się tym, że piosenkarka miała w zanadrzu muzyków sesyjnych, a do tego udało jej się wywalczyć współpracę ze swoimi dobrymi znajomymi, a nawet bratem, który grał na mandolinie i harmonijce. Prawdziwą bitwę artystka musiała jednak stoczyć o piosenkę. "'Wuthering Heights' singlem? Zapomnij!" - po takich słowach było wiadomo, że nie pójdzie jak z płatka.

Wszyscy menedżerowie i specjaliści byli przekonani, że pierwszym singlem Kate Bush powinien zostać utwór "James and the Cold Gun". To nieskomplikowana, jak na tę artystkę, przebojowa piosenka, więc po co szukać dalej? Tu wokalistka zaskoczyła jednak wytwórnię: odmową, a jeszcze bardziej - własną propozycją. Piosenkarka stwierdziła, że chce wydać "Wuthering Heights". Wiele utworów, nad którymi pracowała przy okazji płyty Bush, powstało już kilka lat wcześniej. Ta piosenka była za to świeża, bo przyszła gwiazda napisała ją w marcu 1977 roku.

"Była pełnia księżyca, okna były odsłonięte i za każdym razem, kiedy szukałam w głowie pomysłów, spoglądałam na księżyc. Właściwie łatwo mi to wszystko przyszło. [...] Pamiętam, jak mój brat John opowiedział mi historię książki, ale nie potrafiłam się do niej odnieść. Wypożyczyłam więc całą powieść, przerzuciłam kilka stron i wybrałam parę linijek. Tak się złożyło, że napisałam utwór, zanim przeczytałam całość" - wspominała artystka w newsletterze dla swoich fanów. Tą książką były oczywiście "Wichrowe wzgórza" Emily Brontë, powieść o burzliwej i nieszczęśliwej miłości. Później okazało się, że Kate oraz Emily łączy nie tylko tytuł ich dzieł. Obie mają urodziny tego samego dnia, 30 lipca, pisarka przyszła na świat 140 lat wcześniej niż wokalistka.

Odpuścić? Nie ma mowy!

Nagrywanie "Wuthering Heights" poszło równie sprawnie jak napisanie utworu. Andrew Powell, ten sam, który kilka lat wcześniej wyprodukował demo młodej artystki, był w szoku, kiedy Kate zaśpiewała całość przy pierwszej próbie i nie trzeba było robić żadnych powtórek. Zostało tylko zmiksowanie piosenki, co czasem może trwać wiele godzin, a nawet dni. Bush została w studiu, prace rozpoczęły się około północy i po piątej nad ranem... singel był gotowy.

Teraz pewnie zastanawiacie się, jak to się stało, że wytwórnia jednak uległa i zgodziła się na ten nieoczywisty utwór. Zadziałał chyba element zaskoczenia. Kate była tak pewna "Wuthering Heights", że postanowiła za wszelką cenę walczyć o wydanie właśnie tej piosenki. Menedżerowie nie spodziewali się z kolei, że młoda debiutantka w wielkiej firmie będzie tak stanowcza i pewna swego. Ostatecznie odpuścili, a gdyby utwór okazał się porażką, zawsze mogliby powiedzieć: "A nie mówiliśmy?". Nie mieli okazji, chociaż trzeba przyznać, że Bush przy tej premierze jeszcze raz się uparła i - tu spoiler - znowu miała rację. Singel miał się ukazać jesienią 1977 roku, jednak wokalistce nie spodobało się jej zdjęcie wybrane na okładkę. Współpracownicy nie byli zachwyceni, ale przełożyli premierę piosenki. To był łut szczęścia, bo triumfy na listach zaczęła święcić grupa Wings z "Mull of Kintyre". Utwór Paula McCartneya i spółki stał się wielkim przebojem, więc w takich warunkach komuś innemu trudno byłoby zaistnieć. Kate swój singel wydała pod koniec stycznia 1978 roku i opóźnienie okazało się prezentem od losu.

"Wuthering Heights" zadebiutowało na brytyjskiej liście najchętniej kupowanych singli na 42. miejscu. Nie był to może imponujący wynik, ale wystarczył występ Bush w programie telewizyjnym, a potem emisja utworu w radiu, żeby piosenka stała się najpopularniejszym kawałkiem w Wielkiej Brytanii. Poza tym, pokonanie ABBY z "Take a Chance on Me" to naprawdę spory wyczyn. Kate dokonała czegoś jeszcze. "Wuthering Heights" okazało się pierwszym utworem, napisanym i wykonywanym przez kobietę, jaki trafił na szczyt brytyjskiej listy.

Płyta "The Kick Inside", która ukazała się akurat w momencie wielkiej popularności "Wuthering Heights", osiągnęła spory sukces. Oryginalny głos, styl, a przede wszystkim nieoczywiste piosenki sprawiły, że słuchacze pokochali młodą debiutantkę. Kate Bush jeszcze wiele razy miała okazję upierać się, dyskutować, stawiać na swoim i udowadniać, że nietypowe pomysły potrafią dać świetne efekty. Swoją drogą, wiecie, że to właśnie Bush zaczęła występować ze specjalnym mikrofonem przymocowanym do głowy, żeby móc tańczyć podczas śpiewania? Artystka zrobiła to na długo przed wielkimi popowymi gwiazdami. Kto by pomyślał, że Kate będzie kiedyś inspiracją choćby dla Britney Spears?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kate Bush
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy