"Muzyczna podróż pełna potępienia"

- Z jednej strony staromodnie - melancholijnie wściekły, zaś z drugiej - niebanalnie nowoczesny - tak w rozmowie z Bartoszem Donarskim o albumie "Condemnation" mówi Cezar, grający na gitarze wokalista, a zarazem lider legendarnej polskiej formacji blackmetalowej Christ Agony.

Cezar (Christ Agony)
Cezar (Christ Agony)Michał Badura

Płyta wydana pod koniec 2008 to również pierwszy duży album Christ Agony pod tym właśnie szyldem od blisko 10 lat. Longplay, pełen wściekłości, ale i charakterystycznej dla zespołu melancholii, a także podniosłości i wszechobecnego mroku utwierdza w przekonaniu, że legenda ta trwa nadal...

A jednak uporałeś się z kwestią praw do nazwy Christ Agony, czego pierwszym dowodem była EP-ka "Demonology", wydana w 2007 roku, a dziś jest nim nowy album "Condemnation". Jak udało ci się rozwiązać ten, wydawało się, trudny problem?

Najważniejszą sprawą dla mnie teraz jest to, że zespół Christ Agony działa nadal. W sumie jeżeli chodzi o nazwę - to nie był nawet jakiś wielki problem. Po prostu nie chcieliśmy jako zespół mieć jakichkolwiek kłopotów, które jeszcze bardziej wprowadziłyby zamęt wśród fanów...

Jak już niejednokrotnie wspominałem album Union "Christ Agony" - tak na prawdę miał być kolejnym etapem w karierze Christ Agony... i dla mnie osobiście takowym jest... Mini-album "Demonology" miał tylko potwierdzić nasz powrót na scenę i zapowiadać duży album - jak sam widzisz spełnił moje oczekiwania. Po pierwsze praktycznie cały nakład został wyprzedany, a po drugie - duży album w postaci "Condemnation" jest już na rynku.

Wracając jeszcze do albumu Union to wszystkie utwory pisałem tak jak na kolejną płytę Christ Agony, i powiem szczerze wraz z Polandem - realizatorem tego albumu wycisnęliśmy wszystko, co można było zrobić w jego domowym studio. Materiał jest bardzo energetyczny, i oddaje piekielny nastrój jaki chcieliśmy osiągnąć.

Dla mnie jest to kolejna płyta Christ Agony - a to, że akurat wtedy mieliśmy problem z nazwaniem tego materiału - nie przeszkadza mi tak o tym materiale myśleć. Prawdę mówiąc zdecydowaliśmy się właśnie na taki krok - aby nie mieć żadnych problemów. Dla mnie jest to siódmy duży album w historii grupy, być może trochę niedoceniony, ale jak wiesz to już nie leży w mojej kwestii. Ósmy duży album Christ Agony, "Condemnation", jest już dostępny.

Kiedy rozmawialiśmy po wydaniu "Christ Agony", mówiłeś, że materiał na nową płytę jest praktycznie gotowy. Od tamtej pory trochę czasu jednak minęło, zatem, czy to właśnie ten materiał, o którym wspominałeś?

W głównej mierze tak. Przez wydarzenia poprzedzające sesję nagraniową skomponowałem dwa utwory, które są jakby zwieńczeniem całości. Chodzi mi tutaj o "The Levithan'Suite" - który napisałem w dniu śmierci osoby mi najbliższej i "Psalm Ov Livia Khao'tsu" - skomponowany w dniu urodzin córki naszego grafika Kaosa (gitarzysta Revelation Of Doom, eks-Hate). Wydarzenia te, z jednej strony obejmujące śmierć, a zarazem narodziny nowego życia na tyle mnie zainspirowały, że postanowiłem dać ślad tych wydarzeń na albumie "Condemnation" - kosztem dwóch innych wcześniej skomponowanych songów.

Sama realizacja albumu przesunęła się w czasie z prozaicznych powodów - pieniędzy, gdyż wszystko zrealizowaliśmy z własnych środków finansowych - i tym bardziej cieszy mnie fakt, że praktycznie trzy miesiące po ukończeniu nagrań album pokazał się na półkach sklepowych.


Poprzedni album, jeszcze pod szyldem Union, powstawał dość długo, bodaj pięć lat. Z "Condamnation" było chyba inaczej, racja? Myślisz, że sposób pracy nad tą, aktualną płytą miał wpływ na jej zawartość?

Utwory na płytę Union "Christ Agony" rzeczywiście powstawały prawie pięć lat, niektóre z nich są efektem emocji jednej chwili - tak jak w przypadku "Evil Curse", który napisałem jednego dnia podczas podróży na próbę Christ Agony - z Olsztyna do Zielonej Góry.

Wszystkie utwory na ten album pisałem z myślą o kolejnej płycie Christ Agony i ci, którzy znają moje podejście do tematu tego zespołu, na pewno wychwycili ten przekaz. W tym momencie mniejsza o nazwę, pod którą ten album się ukazał. Tak jak powiedziałem już wcześniej - dla mnie osobiście, jak i ludzi z którymi ten album nagrywałem - jest to kolejna odsłona Christ Agony...

Mówiąc o "Condemnation" to proces twórczy rozpocząłem zaraz po zarejestrowaniu Union, czyli w połowie 2005 roku. Pierwszymi utworami, które powstały z myślą o tym przedsięwzięciu jest tytułowy "Condemnation part I", "Cult Domination" i "Purgatory Beast". Inne songi powstały już poza granicami kraju, kiedy to mieszkałem w Irlandii. Jestem pewien, że wytrwali fani zespołu wyczują ten osobliwy klimat wyobcowania.

Muzyka Christ Agony, nieważne pod jakim szyldem, ma zawsze jedną wspaniałą cechę - jest charakterystyczna. Twoje wokale robią swoje, ale tu nawet nie o głos chodzi, a o muzykę. Czy w jakimś stopniu masz "z tyłu głowy" ten rdzeń stylu Christ Agony, który po prostu musi pozostać nienaruszony?

Diabli wiedzą, chodzi ci zapewne o jakąś moją konkretną wrażliwość muzyczną. Mnie cieszy komponowanie i sam proces powstawania nowych utworów, cały ten nowy świat, który buduję dźwiękami okraszając je lirykami. Tak właśnie to widzę i tak właśnie tworzę.

Nie wiem sam, gdzie jest recepta na właśnie takie, a nie inne tworzenie materiału, gdyż praktycznie wszystko co mnie otacza ma wpływ na komponowane przeze mnie dźwięki, jak i sam klimat efektu końcowego, który zawarty jest już na nagranych płytach. Osobiście wokal traktuję jako kolejny instrument w zespole, instrument bardzo ważny - na tyle ważny, że wykorzystuję coraz to nowe jego barwy w kolejnych materiałach.

Przyznam, że "Condemnation" to album, który wymaga skupienia. Warto się w niego wgryźć, bo dopiero wówczas smakuje najlepiej. Zgodzisz się?

Zdecydowanie musze się z tobą zgodzić. "Condemnation" - jako całość i poszczególne utwory z osobna - zawiera jakby drugie dno, które można ujrzeć dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty. Taki był mój zamiar od początku, czyli od momentu, w którym pojawiła się koncepcja albumu i pierwsze literackie szkice.

Ciekawostką jest to, że całość liryk, które napisałem na "Condemnation" na samym początku - po prostu spaliłem - tak aby ponownie móc je napisać na innym zupełnie gruncie. Efekt opłacił się znakomicie. Odosobnienie w Irlandii pozwoliło mi przemyśleć wszystko raz jeszcze.


Cały materiał wydaje się bardzo epicki, monumentalny. Odnajduje w nim też - nazwijmy to - pewien melancholijny klimat, podany, rzecz jasna, we właściwej dla stylu, mrocznej, niekiedy wręcz wściekłej ekspresji. Jak to postrzegasz?

"Condemnation" dla mnie samego to muzyczna podróż pełna potępienia. Osobiście zawarłem na tym albumie potępienie własne - jako człowieka skazanego na nienawiść i miłość w ludzkich oczach, potępienie zespołu, który wraca uskrzydlony po latach niebytu w czeluściach medialnych i potępienie całej ludzkości - z jej głównymi dylematami dotyczącymi kresu drogi, wiary, religii, z całym tym smutkiem, rozżaleniem i obsesyjnym poszukiwaniem szczęścia - czy to w ramionach grzechu czy też śmierci... Być może stąd ten melancholijny ton uwieczniony na płycie, a zarazem wściekłość buntownika wyzwolonego z piętna krzyża.

To prawda, że pierwotnie cały ten materiał stanowił jedną, niepodzielną całość?

Tak. Przed rozpoczęciem prac nad albumem powstała najpierw koncepcja samego albumu. Album dojrzewał wraz ze mną i miejscami, w których mieszkałem. Utwory, które powstały w Irlandii mają trochę inny charakter niż te napisane w kraju przed wyjazdem, tak jak i te, które skomponowałem zaraz po przyjeździe.

Kto wyśledzi ten klimat zauważy doskonale, o czym teraz mówię i zrozumie. Moim celem nie jest przekonywanie do tego materiału. Kto będzie chciał sięgnąć po tą płytę - nie będzie żałował. Ładunek emocjonalny, który jest w nim zawarty jest adekwatny ze stanem, w którym powstawał.

Na "Condemnation" znalazło się sporo czystych wokali, które kapitalnie urozmaicają ten album. W takim, dajmy na to, "Psalm Ov Livia Khao'tsu" wypadają wprost rewelacyjnie i ożywczo. Dobrze odgaduję, że jest ich więcej niż wcześniej?

Chyba tak. Nie chciałem jednak przesadzić z czystymi wokalami. Na każdym albumie Christ Agony starałem się dodać kilka dźwięków więcej niż te typowo "metalowe", lecz zawsze starałem się wyważyć te proporcje, aby nie zanudzić samego siebie. Myślę, że jest też tak w przypadku "Condemnation"; czyste wokale nadają osobliwy klimat, ale nie są podane w jakiś przesadzony sposób.

Album został całkowicie zrealizowany i zmiksowany w olsztyńskim "Studio X", pod czujnym okiem Szymona Czecha. Z tego wniosek, że to brzmienie, wygenerowane w studiu mocno oddalonym od twojego miejsca zamieszkania, wygrało z "logistyczną wygodą", którą kierowałeś się przy wyborze miejsca nagrań "Christ Agony". Opłaciło się?

Tak naprawdę Olsztyn położony jest tylko 48 kilometrów od mojego rodzinnego miasta Morąg, w którym obecnie mieszkam. Moje wojaże nie tylko po kraju właśnie dobiegły na jakiś czas końca, wraz z bardzo przykrym dla mnie momentem - śmiercią osoby mi najbliższej.


Jeżeli chodzi zaś o samo studio - próbkę możliwości zasmakowałem realizując tam poprzedni materiał - "Demonology". Komfort pracy, jak i znajomość osób ze studia wręcz zobligowały mnie do powrotu w to miejsce - dla mnie magiczne i inspirujące. Wiem, że moja ekscytacja tym miejscem może być źle zrozumiana, ale nie dbam o to. Mogę jedynie powiedzieć, ze życzę każdemu pracy w takich warunkach - pełnych profesjonalizmu i zrozumienia wizji zespołu. Pomijam już sam fakt, iż ludzie ze "Studia X" to moi znajomi, a Szymon Czech, który jest tam realizatorem był także producentem albumu "Condemnation".

Już od dłuższego czasu w składzie zespołu figuruje Reyash. Z tego wniosek, że współpraca między wami układa się bardzo dobrze...

Z Reyashem znamy się już kilkanaście lat, od momentu kiedy odwiedził Christ Agony podczas nagrań "Daemoonseth" w 1994 roku w gdyńskim "Modern Sound". Zawsze wiedziałem gdzieś podświadomie, że jest to człowiek, z którym chcę współpracować - tylko aż do 2000 roku nie było ku temu możliwości.

Z Icanrazem poznałem się przez przypadek - będąc jeszcze w Irlandii - pisałem wtedy dla Devilish Impressions lirykę do jednego z utworów na ich album. Gdy spotkałem się z nim w Olsztynie podczas nagrania wokali do tego utworu, po porostu wszystko się zaczęło, i tego spotkania żaden z nas nie zapomni chyba do końca życia (śmiech) A dlaczego? Bo było to spotkanie nad wyraz kontrowersyjne...

Nową postacią jest za to wspomniany Icanraz. Przez ostatnie lata na pozycji perkusisty grał z tobą Młody z Dissenter i niejaki Alex. Czy Icanraz ma szanse pozostania na tej pozycji dłużej niż jeden, dwa sezony?

Oczywiście, że tak. Wspomniałem o tym już wcześniej, pewien rodzaj muzycznej więzi silnie nas ze sobą związał. Pomimo tego, że na początku Icanraz miał tylko pomóc Christ Agony w zarejestrowaniu "Condemnation". Ale jak sam widzisz - gramy razem już ponad rok i nie zamierzam tego teraz zmieniać. Christ Agony w tym składzie jest na tyle silne, że każde spotkanie - czy to na próbach, czy też na koncertach - wzmaga w nas wiele pozytywnych wibracji. Po prostu jest zajebiście i nie mam zamiaru tego ukrywać.

Młody z Dissenter zarejestrował tylko ślady perkusji na płycie Union "Christ Agony" - niestety dalsza współpraca nie była możliwa w tamtym czasie, gdyż mieszkał on wtedy w Londynie. Z Aleksem zagraliśmy tylko trzy koncerty, o których nawet nie warto wspominać.

Na "Condemnation" pojawiło się również kilku gości, w tym długo niesłyszany Jurek z nieodżałowanego Lux Occulta. Jak doszło do tej współpracy, również z pozostałymi muzykami, którzy mieli swój wkład w tę płytę?

Z Jurkiem jak i Rav'em współpracowałem już podczas nagrań "Demonology". Z Jurkiem znamy się od wielu lat i cieszy mnie fakt, że w końcu mogliśmy muzycznie coś razem zrobić. Poznaliśmy się dość dawno na granych wspólnie z Lux Occulta koncertach i tych kilkanaście lat ewolucji muzycznej nie przeszkodziło we współpracy - tym bardziej jestem zadowolony z jego podejścia do danego tematu.


Skomponowane przez niego te krótkie fragmenty, które wykorzystałem jako intra do utworów Christ Agony zaskoczyły mnie totalnie, gdyż nie narzucałem klimatu ani koncepcji komponowanych dźwięków. Przede wszystkim wpasowały się w ogólną koncepcję Christ Agony tak na mini-albumie "Demonology", jak i na pełnym materiale "Condemnation".

Z Rav'em z Viaov poznałem się jeszcze za nieodżałowanych czasów pisania listów. Ta korespondencja przerodziła się w Braterstwo Krwi. Jego wkład w "Demonology", jak i "Condemnation" inspiruje mnie nadal. Tworzone przez niego dźwięki i ich magiczna siła oddziałują w bardzo intrygujący sposób. I dlatego też postanowiłem współpracować. Połączenie tych wszystkich elementów wprowadza muzykę Christ Agony w nowy etap, z jednej strony staromodnie - melancholijnie wściekły, zaś z drugiej - niebanalnie nowoczesny.

Odbyliście niedawno trasę po Polsce. Jak po tym kilkunastodniowym rekonesansie oceniasz stan zmobilizowania rodzimej metalowej braci?

Och, było zajebiście. Cały wyjazd uważam za wyśmienity. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie, w szczególności, że na pierwszych trzech koncertach wspomagał Christ Agony na perkusji Hellrizer (eks-Hate ). Miasta, kluby i fani nie zawiedli.

Nie wspomnę już o zespołach, z którymi mieliśmy możliwość zagrania na jednych dechach. Ekipy Hell United, Feto In Fetus, Soul Snatcher, Hetzer - to naprawdę mocna strona tej październikowej trasy. Niesamowite koncerty, przeżycia, wspólnie wychylony alkohol - to wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że koniecznie musimy to powtórzyć w przyszłym roku.

"Condemnation" ukazał się w barwach Razor Productions. Skąd taki właśnie wybór, niejako na własną rękę?

Od dłuższego już czasu rozmawialiśmy wspólnie o planach wydawniczych. Zdecydowaliśmy się na taki krok zaraz po nagraniach mini-albumu "Demonology". Reyash prowadzi Razor już ponad trzy lata, i wspólnie doszliśmy do wniosku, że pociśniemy to razem. Ja zawsze chciałem uczestniczyć niejako bezpośrednio w całym tym cyklu wydawniczym - tym bardziej jestem zadowolony jak wiem, że mamy w tym momencie potężnego sprzymierzeńca w Mystic Production, który zajmuje się dystrybucją płyty w kraju. Dla mnie osobiście jest to najlepsza dystrybucja płyty w historii zespołu, gdyż jak zapewne wiesz, wcześniej bywało z tym różnie.

Jakiś czas temu powiedziałeś, że nawet jeżeli byłby to ostatni album jaki nagrasz w swoim życiu - to nie masz czego żałować, i że "Condemnation" przewyższa wszystko to, co do tej pory zrobiłeś. Mam nadzieję, że nie jest to zawoalowana zapowiedź przejścia na muzyczną emeryturę. Za wcześnie!

Nie jestem w stanie przewidzieć, co się stanie. Mogę jedynie zaplanować pewne rzeczy. Chciałbym działać w tym składzie jeszcze czas jakiś i nagrać jeszcze wspólnie choć jeden materiał. Współpraca jest na tyle wyśmienita, że nie spoczywam w miejscu. Na dzień dzisiejszy mam już przygotowany zarys nowej płyty Christ Agony, jest koncepcja na album i trzy nowe utwory już skomponowane. Ale czas pokaże kiedy będziemy mogli to razem zrealizować.


Ja z mojej strony będę starał się rejestrować to na bieżąco, aby emocje były szczerze przekazane, bo szczerość w muzyce i oddanie własnego siebie w komponowanych dźwiękach jest najważniejsze.

Sam wiesz, że każdy z nas zajmuje się jeszcze innymi sprawami, także ciężko będzie zgrać to wszystko w czasie. Ale damy radę. A wiesz dlaczego? Bo k**** kochamy metal!

Dzięki za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas