Jak Rob Zombie wystraszył Universal
Film "House Of 1000 Corpses" (w wolnym tłumaczeniu - "Dom tysiąca trupów"), reżyserski debiut Roba Zombie, wyleciał z grafika firmy Universal Pictures, ze względu na zbyt ekstremalną zawartość. Nie wiadomo jeszcze, kto wyprodukuje i zajmie się dystrybucją horroru.
"Kiedy byłam w szkole średniej, pewien chłopak zaprosił mnie do kina na 'Teksańską masakrę piłą mechaniczną'. Następnej randki nie było" - wspomina Stacey Snider, pełniąca funkcję prezesa Universal Pictures.
Rob Zombie chyba wie, co czuł niedoszły chłopak pani Snider. Po miesiącach negocjacji Universal odmówił firmowania jego pełnometrażowego debiutu. W ramach ustępstw koncern pozostawił reżyserowi prawa do obrazu i zezwolił na poszukiwanie dystrybutora na własną rękę.
"Bardzo szanujemy Roba, jednak film, który nakręcił, jest zbyt szokujący. Po jego obejrzeniu stało się dla mnie jasne, że mógłby trafić do kin z adnotacją, że jest przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych. A to uniemożliwiłoby nam skuteczną dystrybucję i reklamę" - twierdzi Stacey Snider.
Decyzja wytwórni nie zaskoczyła autora filmu: "Byłoby świetnie, gdyby trafił na ekrany pod szyldem Universal Pictures, ale od początku wiedziałem, że nie będzie to łatwe. Wystarczy przypomnieć sobie historię horrorów - te najbardziej przerażające powstawały zawsze dzięki małym, niezależnym firmom, nigdy w wielkich korporacjach".
Universal zrezygnował z "House Of 1000 Corpses" po pierwszych kolaudacjach. "Jestem przekonana, że Rob przekroczył granicę. Pierwszy raz w mojej karierze miałam wątpliwości pracując na filmem" - stwierdziła Terry Curtin, szefowa promocji Universal Pictures.
"Uważam, że horrory są trochę jak muzyka heavymetalowa. Jeśli zaprezentujesz je nieodpowiednim osobom, wywołają obrzydzenie. Horrory mają być mroczne i niepokojące. To, co jednych obraża, dla innych może być świetną rozrywką. Nie mogłem wyciąć scen przemocy, bo równałoby się to zrobieniu filmu porno bez ani jednej sceny erotycznej" - odpowiedział na postawione mu zarzuty Zombie.
Mimo wszystko Rob nie traci dobrej myśli: "Mam nadzieję, że film trafi na ekrany pod koniec lata, wtedy kiedy ukaże się mój nowy album. To nie jest żaden film artystyczny. To propozycja dla ludzi, którzy pracują w supermarketach, słuchają Metalliki i uwielbiają horrory. Czy trafi do 300 czy do 3 tysięcy - ci, którzy będą chcieli go zobaczyć, dotrą do niego".