Uważasz się za fana muzyki? Te fakty cię zaskoczą!
Można słuchać wielu zespołów, kolekcjonować płyty, znać na wyrywki życiorysy ulubionych artystów, a i tak znajdą się rzeczy, które zaskoczą nawet największych fanów muzyki. Oto fakty, które mogą was zaszokować.
Wielu muzyków nie potrafi czytać zapisów nutowych. Niektórym oczywiście nie jest to wcale potrzebne. Są jednak artyści, którzy na scenie spędzili wiele lat albo nawet stali się legendami i też nie posiedli tej umiejętności. Do tego grona należała grupa The Beatles. W wywiadzie dla programu "60 Minutes" Paul McCartney przyznał, że nikt ze słynnej Czwórki z Liverpoolu nie znał ani nie rozumiał teorii muzyki.
Czy to przeszkodziło artystom w zrobieniu wielkiej kariery? W żadnych wypadku. Tak samo nie powstrzymało to Michaela Jacksona, Elvisa Presleya ani choćby Erica Claptona, dla których nuty też były zawsze czarną magią.
Muzyka poprawia nastrój. Śpiewanie w grupie, na przykład w zespole albo chórze, uwalnia hormony szczęścia i redukuje stres, czego dowiedli naukowcy. A co, jeśli nie lubicie śpiewać? Samo słuchanie też bardzo dobrze działa na organizm. Na przykład pozwala zmaksymalizować wysiłek fizyczny. Teraz już wiadomo, dlaczego na siłownię warto przychodzić ze słuchawkami. Dzięki muzyce możemy ćwiczyć dłużej niż bez niej i jesteśmy w stanie wykonać większy wysiłek.
To nie wszystko, bo słuchanie i uczenie się o muzyce może nawet poprawić wyniki uczniów w szkole, zwiększyć ich pewność siebie i kreatywność. Co ciekawe dźwięki dobrze działają nie tylko na ludzi, bo naukowcy z Korei Południowej odkryli, że rośliny "słuchające" muzyki, rosną szybciej niż te w ciszy. Jeśli zastanawiacie się, co konkretnie serwować kwiatom, to najlepiej działa klasyka.
Żeby nie było tak różowo - sami muzycy żyją krócej od przedstawicieli innych zawodów. Udowodnili to naukowcy z Sydney, którzy zainteresowali się artystami zmarłymi między 1950 a 2014 rokiem. Badacze porównali średnią długość życia muzyka do długości życia przeciętnego obywatela i wyniki raczej nie zachęcają do grania. Okazało się, że artyści żyli średnio o 25 lat krócej niż pozostała część społeczeństwa. Oczywiście wiele przypadków śmierci muzyków w tych latach wynikało z rockandrollowego stylu życia, ale i tak różnica robi spore wrażenie.
Nie wszyscy lubią muzykę. Badacze z Barcelony przeprowadzili eksperyment, który wykazał, że pięć procent osób w żaden sposób nie reaguje na nawet najbardziej melodyjne piosenki. Słuchanie muzyki nie przynosi im radości, nie sprawia nawet najmniejszej przyjemności. Nie jest to żadne zaburzenie, ale wyniki są zdecydowanie ciekawe. Nie będzie natomiast wielkim zaskoczeniem to, że ludzie mogą nie lubić pewnych gatunków muzycznych albo mieć dość jakichś dźwięków.
Brytyjczycy na przykład używali piosenek Britney Spears do odstraszania somalijskich piratów u wschodnich wybrzeży Afryki. To nie przypadek. Okazało się, że somalijscy przestępcy nie są fanami zachodniej kultury, więc piosenki Britney idealnie nadawały się do trzymania piratów z dala od brzegu. W 2022 roku z muzycznej broni skorzystali też politycy i policjanci w Nowej Zelandii. Tłumy, które protestowały przeciwko ograniczeniom covidowym, musiały wysłuchiwać w kółko piosenek Barry'ego Manilowa i "Macareny". Muzyka miała pomóc zagłuszyć megafony protestujących i zmęczyć ludzi, ale nie na wszystkich to zadziałało. Policja obserwowała scenki, kiedy demonstranci w końcu sami śpiewali serwowane im utwory.
Artyści nagrywają płyty w różnych miejscach - w nowoczesnych studiach, starych budynkach na wsi, a nawet na terenie zabytkowych zamków. Istnieje też album nagrany w kosmosie. Astronauta Chris Hadfield zarejestrował płytę podczas swojego pobytu na orbicie okołoziemskiej. Kanadyjczyk słynie z zamiłowania do muzyki, może się też pochwalić niezłym talentem wokalnym. Hadfield nagrał w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 12 piosenek, które wydał jako album "Space Sessions: Songs for a Tin Can". Astronauta stał się internetową sensacją, kiedy udostępnił własną, kosmiczną wersję "Space Oddity" Davida Bowiego.
Największy tłum świata na darmowym koncercie zgromadził Rod Stewart. Muzyk zagrał w Sylwestra 1994 roku na słynnej plaży Copacabana w Brazylii, a występ oglądało 4 miliony 200 tysięcy widzów. Co prawda część z nich zjawiła się tylko na chwilę, żeby obejrzeć przy okazji pokaz fajerwerków, ale matematyka to matematyka. Koncert trafił nawet do Księgi Rekordów Guinnessa. Na drugim miejscu w tym rankingu znalazł się występ Jean-Michaela Jarre'a w Moskwie z 1997 roku. W tym koncercie wzięło udział trzy i pół miliona osób. Brazylijski artysta Jorge Ben Nor na rok przez Rodem Stewartem przyciągnął na plażę Copacabana trzy miliony fanów.