Reklama

"Timbaland to dzisiejszy Mozart"

Tomekk to pochodzący z Krakowa DJ, który obecnie mieszka w Berlinie. Artysta na swoim koncie bardzo dużo przebojów, któż z nas nie zna takich kawałków jak "Ich Lebe Für Hip Hop" czy "1,2,3... Rhymes Galore". Współpracował z takimi gwiazdami hip hopu, jak Kurtis Blow, Run DMC, Wu-Tang Clan, LL Cool J, KRS One, Grandmaster Flash, Ice-T, Gangstarr, Xzibit czy Lil' Kim. Z DJ-em Tomkkiem rozmawiał Michał "Miku" Kubacki.

Jak trafiłeś do Niemiec?

Przyjechałem na Simsonie S-51. Pociągiem z Krakowa do Wrocławia, a z Wrocławia na motorynce, bo mi się nudziło w pociągu. Jechałem Simsonem 12 godzin non stop na autostradzie. Jak ciężarówka za mną jechała i zatrąbiła, to za każdym razem dostawałem zawału serca... Po dojechaniu leżałem 2 dni w łóżku i śniło mi się, że cały czas jadę skulony na motorynce wśród samochodów.

Muzyka towarzyszyła twojej rodzinie właściwie od zawsze. Twoja mama była wykształconą artystką, twój tata grał koncerty na pianinie. Dlaczego wybrałeś hip hop, a nie właśnie tą "wysoką" kulturę?

Reklama

Bo hip hop wcale nie jest taką niską kulturą. Timbaland albo Darkchild to dzisiejszy Mozart czy Schumann. Hip hop jest nowy, to jest po prostu ten czas. Myślę, że gdy muzyka klasyczna była nowa, to jej funkcją była zabawa. Dzisiejsze czasy - dzisiejsza kultura...

Twój ojciec zmarł, gdy miałeś 15 lat. Wpłynęło to na twoją przyszłość, twój sposób postrzegania świata?

Tak, dlatego od razu zostałem DJ-em. Miałem wybór: albo kraść i sprzedawać narkotyki na ulicach Berlina albo wybić się muzą. Jak postanowiłem zostać DJ-em to wiedziałem, że niekoniecznie stanę się bogaty. Myślałem: "No tak, może będę mieszkał w bardzo małym mieszkaniu i nie miał co jeść, ale na dach nad głową zawsze wystarczy". Tym sposobem nie musiałem skończyć w więzieniu...

W między czasie mieszkałem na Kudamie, Penthouse, miałem samochody. Jednak przeprowadziłem się z powrotem do studia, bo tylko wtedy mam inspirację, kiedy czuję ten ból. Moje wartości są bardziej intelektualne niż materialne. Lubię "ghetto lifestyle" i czerpię z niego siłę... Ghetto to jest chyba moja muza (śmiech).

Jak wyobrażasz sobie swoje życie, gdybyś pozostał w Polsce? Czy udałoby ci się zrobić taką karierę jak w Niemczech?

Moim marzeniem było zostać DJ-em od czasu jak miałem 7 lat. Już w Polsce kręciłem. W Krakowie był taki klub "Pod Jaszczurami". Pierwszy DJ, którego poznałem, to był Witold Wieloch. Tak jakby mój pierwszy mecenas.

W Polsce za komuny aby zostać DJ-em trzeba było zrobić studia i test przed komisją państwową. Rezultatem było to, że Witold Wieloch był moim zdaniem tak samo dobry - jeśli nie lepszy - od słynnych międzynarodowych DJ-ów. Paul Oakenfeld, Frankie Knuckels, Grandmaster Flash, Lees Humpries. Jakość taka sama, sława mniejsza. Może gdybym został w Polsce, to miałoby to bardziej pozytywny wpływ na moje życie, chociaż kto wie... Tego nikt nigdy nie będzie wiedział, ale myślę że też zostałbym DJ-em.

A czy orientujesz się, co się dzieje na polskiej scenie?

Mam antenę satelitarną i oglądam polską TV. Lubię bardziej od niemieckiej Vivy. Hip hop jest jeszcze w trochę dziecinnych butach, nie lubię tego, że MC's czasem się prezentują jak pajace i chcą być mili. Po co? Hip hop to nie cyrk.

To, co mi się podoba to to, że granica między hip hopem a r'n'b w Polsce jest bardziej zamazana. Jak zacząłem grać w Berlinie hip hop i r'n'b, to ludzie myśleli, że jestem "sell out"... Niemcy są narodem bardziej z głowy, a Polacy z serca. Dlatego myślę, że polska muza jest bardziej otwarta i bardziej żywa. Planuję album po polsku.

Kto jest twoim idolem producenckim? Czyje bity cię najbardziej jarają?

Zdecydowanie Pete Rock.

Z kim chciałbyś rozpocząć współpracę? Są jeszcze tacy raperzy, czy wszystkie wymarzone featy masz już za sobą?

Chciałbym współpracować z Lauryn Hill, Eminemem, Boobą Sparxxxem...

A kto jest twoim ulubionym raperem z Niemiec i dlaczego?

Sentino - dlatego, że jest Polakiem i najwięcej wódy mu wchodzi. Umie pić. A Niemcy padają po trzecim piwie. Jak idziemy na imprezę to Sentino i ja pijemy po 3-4 flaszki wódy, a inni już po flaszce są trupami... Dlatego tylko z Polakami łażę na imprezy.

Jeżeli chodzi o biznes, to widzę to profesjonalnie: każdy MC, który pracował ze mną, zrobił ze mną swoje największe hity. Moja statystyka: 100%. Więc mogę pracować z kimkolwiek, bo moja praca polega na tym, żeby robić hity. Z Sentino jest najweselej, bo dobrze pracuje i dobrze się bawi, bardziej niż Sido. Negocjuje z Sentino deal, żeby trafił do mojej firmy Boogie Down Berlin. Zaproponowałem mu 500 tysięcy euro, ale Universal chce mu chyba dać 900 tysięcy euro i własny label.

Czy audycja Boogie Down Berlin na antenie Kiss FM jeszcze istnieje? Jak wyglądała praca w tym radiu?

W roku 2003 miałem prawie cały rok występy, codziennie. Wtedy musiałem z audycją zrobić sobie przerwę. To był chyba pierwszy hiphopowy mixshow w niemieckim radiu. Boogie Down Berlin na Stacji Kiss FM, która zaczęła jako pirat w roku 1991.

Robiłem to prawie dziesięć lat, co tydzień 5 godzin, każdą sobotę, parę lat również w piątek... Fajnie było, zawsze miałem dużą frajdę... Antena niemiecka się trochę zmieniła, dzisiaj DJ-om mówi się co mają grać - ja się tak nie bawię. U mnie jest tak, że albo coś uważam za ok, albo w ogóle tego nie będzie. Myślę, że DJ, który sobie daje dyktować co gra, traci całą frajdę swojej pracy. A ja negocjuję w tym momencie z radiostacją w Szwajcarii.

Powiedz mi o twoich najbliższych planach...

Plan na jutro: buduję nowe studio, bo mieszkam znowu w studio. Po 2 latach abstynencji musiałem się przeprowadzić z powrotem do laboratorium, bo mi brakowało kreatywności. Dlatego spotykam się z kuzynem Tomkiem, który ma tutaj firmę budowlaną i o 8. zaczynamy stawiać ściany.

Jeżeli chodzi o nowe płyty, to dopiero wypuściłem mixtape'a "The Nexxt Generation". Nowi Underground MC's z Niemiec. Sentino zrobił dwa kawałki, Gregpipe który jest aktualnie najbardziej gorącym MC, Bushido, który w tym momencie jest dla Niemiec jak Jay-Z, Pain, która akurat nagrywa u mnie longplay'a, SMO, Memonic, Jakkuza... itd. Chcę zrobić polskiego mixtape'a. MC's, którzy chcą się na nim znaleźć, napiszcie do mnie na MySpace.

Nowy mixtape "The Nexxt Generation" ma za zadanie przedstawić nową generację, nowe pokolenie hip hopu w Niemczech. Czy twoim zdaniem to oni właśnie będą rządzić hip hopem w Niemczech za parę lat? Czy widzisz już jakąś "gwiazdę" tego albumu?

Ale jaja, właśnie pomyślałem o tym samym, a ty o to zapytałeś. Respekt. Chyba podobnie myślimy... Czy oni będą rządzić? Bushido teraz rządzi. I cieszę się, że dostałem jedyny jakikolwiek feat, który zrobił "outside of his camp". Za darmo. A jak Arab ma respekt przed Polakiem to znaczy, że robimy coś tak jak trzeba, gdyż Arabowie mają dobre instynkty, jeżeli chodzi o biznes.

Myślę, że gwiazdą jest: Gregpipe, posłuchaj jego freestyle'u... - niewiarygodne. Ten gość jest tym, o którym wszyscy na scenie teraz mówią. Koleś, który nie nagrał płyty i "tylko" freestyle'uje, ma oferty za 100 tysięcy euro. Jeżeli ma mocny charakter to będzie z niego duża gwiazda... Bo żeby zostać gwiazdą trzeba mieć talent i dyscyplinę... Kurczę, jakbym ja miał więcej dyscypliny to też już bym parę płyt więcej sprzedał... No cóż, cieszę się, że już nie mam problemów z narkotykami, to było wystarczająco trudne...

Czyżby 5 elementem hip hopu stał się internet? Jak sam mówiłeś, większość osób na tym albumie poznałeś dzięki MySpace. Coraz więcej kawałków jest wypuszczanych za darmo w sieć, coraz więcej osób ściąga nielegalnie płyty wykonawców, coraz więcej "hejtingu". Twoim zdaniem internet wspiera czy niszczy hip hop?

"Hejting" a internet to dwie różne sprawy. Przez internet jest bardzo dużo muzyki. Dużo gówna, ale nowi artyści mają szansę się wybić. Mobb Inc.poznałem poprzez MySpace. I zrobili jeden z moich ulubionych kawałków na "Nexxt Generation". Internet wymusza od artysty robienie dwóch, trzech albumów rocznie. Wymusza szybszą pracę. Ja lubię internet, bo mi otwiera możliwość komunikowania się z laskami i artystami w tym samym czasie...

Czego więcej potrzeba mi w życiu? A "hejting"? "Hejtingu" jest tyle dlatego, że każdy chce tworzyć nowe wiadomości. Przez "hejting" można dostać 15 minut sławy. Ja mam taką tezę, że "hejting" się szybko odwraca i idzie przeciwko nadawcy... "15 minut fame" a potem? Trzeba też uważać kogo się "hejtuje". Szybko może się stać, że przed drzwiami stoją kolesie z pistoletami i chcą kasę...

Ostatnio nagrałeś kawałek z Bushido i Chakuzą na swój nowy mixtape, tymczasem twój ostatni album "Numma Eyns" promował singel Flera "Jump, Jump". Mamy traktować to jako "zmianę frontu" czy po prostu stoisz ponad podziałami? Co w ogóle sądzisz na temat beefów?

Osobiście nie lubię Flera. Nasza praca była biznesem, zrobiłem dla niego hita, największego hita w jego karierze i pomogłem mu się wypromować. Było ok, wykonałem swoje zadanie. Ale jakoś sympatii między nami nie ma i nigdy nie było.

Bushido: respektuję gościa. Jest jednym z niewielu w Niemczech, którzy mają naprawdę coś do powiedzenia na ulicy. Bo show biznes to jedna strona. Ale role na ulicy są jeszcze inne, a tam jest prawdziwa kasa, a gdzie jest kasa, są interesy, gdzie są interesy, tam są prawdziwi gangsterzy, a gdzie prawdziwi gangsterzy to i pistolety, itd... Bushido to jedyny z tych raperów, którzy znają się na regułach ulicy i dlatego go respektuję. Bo jedną sprawą jest rapować, a inną sprawą jest być szefem dużej organizacji. Jeżeli chodzi o mnie jako DJ-a/producenta, to jestem jak Kofi Anan. Z wszystkimi robię biznes i ten biznes ma funkcjonować... Owocować w nowych utworach. Lubię dawać z każdym raperem 150 procent talentu. To taki mój sport.

Skoro jesteśmy przy bitwach. Dawno temu głośno było o twoim konflikcie z DJ Desue. Mógłbyś przybliżyć tą sprawę? Czy została ona już rozwiązana?

Tak, od tego czasu nie robiłem biznesu z Arabami. Manager Desue chciał go wypromować przez piosenkę "Fuck Tomekk". No, ale stało się tak, że uciekł razem z tą kasą, którą Desue miał dostać za ten album... W pierwszym momencie byłem przerażony jak to się mogło stać, że mój ziom Desue chce się wybić na moich plecach. Czas rozwiązał sytuację, ja zacząłem walczyć, żeby rozbić nos temu menadżerowi, no ale on uciekł do Ameryki, wziął kasę ze sobą.

Myślę, że Desue nauczył się, że nie ze wszystkimi robi się biznes, mnie to zaszkodziło, bo straciłem fanów, którzy myśleli, że jestem nieszczery. W ostateczności wszyscy przegrali. Beef jest jak konflikt, na końcu nie daje żadnej ze stron sukcesu... Desue przeprosił, Sammy Deluxe przeprosił... Czasem się widzimy w klubie, przyjaciółmi chyba już nie będziemy tak jak dawniej... No i myślę, że jest "cool", tak jak trzeba...

Swego czasu, bodajże 2003 roku, dość głośno w polskim środowisku hiphopowym było o rzekomej kradzieży sampla zespołowi Intoksynator, który podobno wykorzystałeś do kawałka z KRS Onem. Masz teraz okazję potwierdzić lub zdementować te plotki.

Tak? Nawet nie wiedziałem. Chyba znowu jakieś buce chcą sobie "fame" wybudować na mojej pracy. Fuck you! Dick riders, get your own shit! To są chyba ci, którzy mi wchodzili latami w dupę, żebym ich wziął na imprezę do Szwajcarii i wisieli mojej małej siostrze też kasę parę lat. Wygląda na to, że ktoś chce się trochę wypromować.

Podobne to do ludzi, którzy szukają do mnie dostępu przez moją młodszą siostrę, a później wiszą jej kasę... To jest to, co jest trudne w mojej pozycji, każdy kretyn, który potrzebuje "fame" może przyjść i twierdzić: "Tomekk mi coś ukradł, albo jakaś dziewczyna: on coś ode mnie chciał, albo coś ze mną miał"... To jest chyba cena, którą się płaci za sławę...

Wraz z Sentino nagrałeś kawałek "Go DJ". Czy jesteś jego oficjalnym DJ-em?

Jego DJ nazywa się Devin jakiś tam... Zapomniałem, no ale od czasu do czasu też razem gramy...

A jak wspominasz koncerty w Polsce?

Trzy razy grałem, było ekstra, imprezy bomba. Problem był z tym, że dwa razy wracałem z powrotem bez kasy. Dobra, jak rodacy mnie wyruchają to się mogę śmiać, ale głupio, bo samemu musiałem zapłacić moim ludziom. Od tego czasu jak mówię, że jedziemy do Polski, to moi ludzie mówią: "Jedź sam!".

Czy masz w planach koncert wraz z Sentino w Polsce?

Jeszcze nie, ale jak chcecie nas zaprosić to chętnie...

"Programy typu Final Scratch są nagrodą dla DJ-i, którzy latami nosili stertę ciężkich winyli". Zgadzasz się z tą tezą? Czy "winyl" to jednak "winyl"?

15 lat nosiłem 6 kufrów z płytami. Plecy sobie zepsułem. Teraz mam Serato. Nie wygląda tak fajnie jak winyl, ale mam dużo więcej muzyki ze sobą. Robię inne turntable tricki: kombinuję winyl z Serato. Wszyscy, których znam grają na komputerze: Cut Killer, Tony Touch, Funk Flex... Dziwne, ale sensowne...

Czy będzie można w najbliższym czasie usłyszeć twój bit na jakiejś polskiej płycie? Może zdradź nam więcej detali na temat twojego pomysłu z polskim mixtape'm...

To jest właśnie to, o czym myślałem. Rozmawiałem dwa dni temu z Toni Touch'em. Robimy mixtape: Polska vs. Puertorico. On i jego Portorykańczycy i ja z Polakami. To może być dobre miejsce na nawiązanie kontaktów: wszyscy MC's, którzy chcą mieć coś wspólnego z tym projektem, mogą mi wysłać track, proszę o kontakt na MySpace...

Czy spotykasz się jeszcze ze stereotypem Polaka złodzieja i pijaka w Niemczech? Jak wygląda obraz Polski w oczach przeciętnego Niemca?

Spotykam się ze stereotypami. I stereotypy często się zgadzają. Przeciętny Niemiec nie ma dup, bo nie jest sexy, wszystko musi być przemyślane bardzo dokładnie, bo w przeciwieństwie do Polaka nie ma fantazji i siły improwizacji. Pije dużo piwa i myśli, że jest szefem. Polak dla niego pracuje, rucha jego żonę, je jego jedzenie, a potem go uczy jak się co robi...(śmiech)

Jak udaje ci się nawiązać współpracę z tak znanymi zagranicznymi gwiazdami, jak Xzibit czy Lil' Kim? Czy chodzi tylko o pieniądze? Jacy są zazwyczaj - kapryśni, zblazowani czy wręcz przeciwnie - zawsze chętni na nową nagrywkę?

Lil' Kim jest boska. Prototyp kobiety XXI wieku. Gangsterka z sercem. Często spotykam kogoś na imprezach, czasem czyjś management, zdarzyło się też, że Eve przyszła do studia, nagrała kawałek, a ja go potem nie użyłem, bo osobiście się z nią nie rozumiałem.

Z Xzibitem wypiłem jedną butelkę Hennessy, mam na wideo, a potem robiliśmy kawałek, wcale nie chciał dużo forsy... Różnie, to dużo też zależy od tego, czy ja kogoś czuję osobiście i muzykalnie oraz od tego, jakie ja mam wizje i vice versa oczywiście.

Osiągnąłeś już właściwie wszystko w hip hopie. Międzynarodowa kariera, szacunek i pieniądze. Twoim zdaniem, osiągnąłeś już punkt kulminacyjny swojej kariery, czy to wszystko to dopiero początek?

Bardzo dobre pytanie. 10 lat pracowałem na to, żeby spełnić swoje marzenie: zostać DJ-em numer jeden w Niemczech. Jak byłem całkiem na szczycie, to się załamałem, bo nie wiedziałem co dalej. Teraz moim marzeniem jest wypromowanie innych gwiazd. Ja już wystarczająco miałem aplauzu, chcę się cieszyć tym jak ktoś inny lśni, a ja mu mogę ustawić, że tak powiem tory, szyny...

Jestem ciągle tym, który w Niemczech gra najwięcej, ale moim marzeniem jest wyprodukowanie albumu dla kogoś innego. Nawet nie muszę zrobić całej muzyki, chcę tylko moją wiedzę przekazywać dalej.

Twoje teledyski są wysoko budżetowe... Z którego jesteś najbardziej zadowolony?

"Ganxtaville Remix (The Boogie Down Berlin Remix)". Dlatego, że jego budżet wyniósł 5 tysięcy euro, to jest bardzo mało na wideoklip. Ten klip jest moim ulubionym i świadectwem tego, że nie trzeba kasy, "all you need is love, an idea... and you re ready...".

Na koniec parę zdań od ciebie dla czytelników...

Wszystkiego najlepszego! Miłych Świąt Wielkanocnych, życzę udanego czasu. Make love not war!

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: MozArty | studia | hip hop | Down | Berlin | Biznes | internet | Mozart | timbaland | Niemiec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy