Reklama

"Jestem wolny"

Ten włoski piosenkarz i autor tekstów powrócił pod koniec 2000 roku do aktywnej działalności po prawie czteroletniej przerwie. Po sukcesie poprzedniej studyjnej płyty "Dove c'e musica", która sprzedała się na całym świecie w 7 milionach egzemplarzy, Eros postanowił nagrać swój nowy album w Europie i w USA. Płytę "Stilelibero" wyprodukowali wieloletni przyjaciele Ramazzottiego - Claudia Guidetti i Celso Valli oraz dwóch cenionych producentów - Trevor Horn i Rick Nowels. Z Erosem Ramazzottim o jego charakterystycznym stylu, przyczynach śpiewania tylko po włosku i pracy z kilkoma producentami, rozmawiał Piotr Metz (RMF FM).

Jak się czułeś się przed premierą nowej płyty?

Póki co dobrze, choć praca nad tą płytą kosztowała mnie trochę sił. Skończyłem jakiś rozdział w moim życiu. Miałem mało czasu i musiałem się spieszyć. Wykonałem jednak pewną pracę i teraz przyszedł czas, aby zebrać żniwo. Na razie nie jestem w stanie powiedzieć, czy ta płyta jest dobra, to wyjdzie z czasem, ocenią to moi fani.

Jesteś osobą, która lubi mieć pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w studio. Czy teraz, kiedy masz już status gwiazdy, jest to dla ciebie łatwiejsze, wytwórnia ma do ciebie większe zaufanie?

Reklama

Podpisałem kontrakt z BMG w 1995 roku i przez ten czas nasza współpraca się rozwijała. Zdecydowałem się wziąć cały proces nagrywania i produkcji na siebie i tylko w niektórych momentach wspierać się firmą. Wcześniej zdarzało się, że inne osoby mną kierowały, ale teraz całkowicie decyduję sam o tym, co robię.

Co zadecydowało o tym, że nad nowym albumem pracowało kilku producentów?

Spodobał mi się pomysł, aby moje piosenki były produkowane przez kilka osób. Dzięki temu można było uzyskać pewną różnorodność. To zresztą słychać na tej płycie. Wymieszanych zostało kilka stylów, co wymagało większej ilości czasu przy nagrywaniu tego albumu. Jestem jednak bardzo zadowolony z końcowego efektu. Ta stylistyczna różnorodność bardzo dobrze ze sobą współgra.

To jednak niesie ze sobą pewne ryzyko. Przy tylu producentach traci się kontrolę nad tym końcowym efektem. Czy bałeś się tego?

Ja pracowałem z Claudio Guidettim. Pojechaliśmy wspólnie do Stanów Zjednoczonych, gdzie wciąż patrzyliśmy na ręce innym producentom. Dlatego praca nad płytą trwała tak długo. Cały czas miałem nad wszystkim kontrolę.

Czy to, że teraz jesteś panem własnego losu, masz własne studio, nie powoduje, że czasami odkładasz coś na później, stajesz się leniwy?

To, co jest dla mnie najważniejsze, to fakt, że mam pomysł na płytę. Nie uznaję żadnych limitów czasowych. Robienie czegoś na siłę, tylko dlatego, że zbliża się wyznaczony termin, jest niedobre. Każdy artysta stara się tego unikać, ja także.

Czy to, że w części sam produkujesz swe albumy i pisałeś już piosenki dla innych artystów może oznaczać, że kiedyś wyprodukujesz i napiszesz w całości album dla kogoś innego?

Miałem już takie doświadczenie. Razem z Claudio Guidettim pracowałem przy albumie Gianniego Morandy, który jest bardzo znany we Włoszech. Było to dla nas wszystkich wspaniałe przeżycie i mogę z całą pewnością powiedzieć, że w przyszłości będę chciał jeszcze je powtórzyć.

Uparłeś się przy śpiewaniu po włosku. Pomimo tego udało ci się odnieść niesamowity sukces, nawet w USA. Czy czujesz się ambasadorem włoskiej piosenki na świecie?

Pierwszą i podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że nie mówię zbyt dobrze po angielsku, a śpiewając chcę dobrze wczuć się w tekst. Poza tym włoskie piosenki mają swój specyficzny charakter i nadawanie im angielskiego tekstu niszczyłoby ich urok. Być może zdecyduję się zaśpiewać kilka piosenek po angielsku, ale muszę się nad tym bardzo poważnie zastanowić.

Pomimo pracy z kilkoma producentami, cały czas utrzymujesz swój własny styl. Nie robisz takich skoków stylistycznych, jak na przykład Madonna. Na czym polega ten twój własny styl?

To, co stanowi podstawę mojego stylu, to przede wszystkim moje pochodzenie. Utrzymuję ten styl, bo wiem, że podoba się on ludziom. Chciałbym jednak się dowiedzieć, czy fanom podoba się mój głos, czy może chodzi tu o aranżacje. Będę nieco eksperymentował, aż okaże się, w czym tkwi tak naprawdę siła Erosa Ramazottiego. To też jest jednak sprawa do przemyślenia.

Dziękuję za rozmowę

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: nowy album | USA | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy