"Zaakceptowałem siebie"
W październiku 2001 roku do fanów australijskiej grupy Savage Garden dotarła informacja, że jej członkowie po czterech latach działalności zdecydowali się rozwiązać zespół. Daniel Jones miał już dość bycia osobą publiczną i zrezygnował z kariery muzycznej, a jego partner Darren Hayes rozpoczął działalność na własną rękę. W ciągu zaledwie kilku miesięcy przygotował materiał na swój debiutancki solowy album z nadzieją, że jego własne kompozycje powtórzą sukces przebojów Savage Garden, takich jak "Truly Madly Deeply" czy "To The Moon And Back". Przy okazji premiery płyty "Spin", o komponowaniu, śpiewaniu coverów i życiu 30-latka, z Darrenem Hayesem rozmawiał Marcin Jędrych (RMF FM).
W jaki sposób powstają twoje piosenki?
Podczas tworzenia muzyki muszę być bardzo zdyscyplinowany. Jestem kreatywnym człowiekiem, trudno mi usiedzieć w jednym miejscu. Pisanie piosenek muszę więc traktować jak zwykłą pracę. Zazwyczaj pracuję z kimś, kto gra na jakimś instrumencie, bo sam komponuję wyłącznie używając głosu. Kiedy mam w głowie jakąś melodię, muszę z kimś usiąść, pokazać mu akordy albo linię basu, abyśmy mogli zagrać to wspólnie. Zwykle najpierw powstaje podkład muzyczny, a właściwą melodię i słowa układam później sam. Wiele tekstów przychodzi mi do głowy o jedenastej, dwunastej w nocy. Siadam wtedy, słucham nagranych taśm i próbuję coś do tego dopasować. To zajmuje sporo czasu. Napisanie trzydziestu utworów na płytę „Spin” zajęło mi sześć miesięcy.
Czy w twojej duszy cały czas gra muzyka?
Myślę, że tak. Zawsze chodzi mi po głowie jakaś melodia.
Wykorzystujesz wszystkie te melodie?
Jeżeli coś naprawdę mnie prześladuje i nie daje mi spokoju, dzwonię do domu i nagrywam się na automatyczną sekretarkę, żeby tego nie zapomnieć.
Skąd czerpiesz inspiracje do pisania muzyki?
Po prostu z życia. W przypadku tej płyty stanąłem trochę z boku, spojrzałem na siebie z przymrużeniem oka. Bardzo lubiłem dwie pierwsze płyty Savage Garden, bo były one bardzo dosłowne, te teksty pochodziły prosto z mojego pamiętnika. W przypadku nowej płyty połowa tekstów jest dosłowna, a druga połowa to fikcja. Dzięki temu mogłem się lepiej bawić, mogłem się uwolnić od własnych opnii.
Czy myślałeś o tym, aby wykonywać piosenki innych artystów?
Na koncertach, czemu nie?
A na płytach?
Raczej nie. Jestem kompozytorem, chcę się tym zajmować przez resztę życia.
Więc nigdy nie staniesz się tylko i wyłącznie wykonawcą?
Mam taką nadzieję. W ciągu całej kariery staram się tworzyć coś nowego, choć oczywiście jestem wielkim fanem innych artystów. Na koncertach uwielbiam wykonywać jedną lub dwie cudze piosenki. Podczas najbliższej trasy koncertowej wykorzystam prawdopodobnie coś Marvina Gaye’a lub Prince’a – ci artyści naprawdę mnie inspirują. Więc pewnie usłyszycie jakieś covery.
Czy mógłbyś wytłumaczyć znaczenie tytułu płyty „Spin”?
To słowo przewija się we wszystkich moich piosenkach. Kiedy piszę tekst, musi się tam znaleźć słowo „spin” lub „spinning around”. Kiedy to zauważyłem, pomyślałem sobie: „To interesujące”. Tytułowy utwór na nową płytę nazwałem więc właśnie „Spin”. Myślałem o obracającej się płycie winylowej i o tym, że muzyka jest czymś co może jednoczyć, inspirować lub pomóc zapomnieć o problemach. Jest to ważne szczególnie po 11 września. Dużo zastanawiałem się nad tym, jak dużą rolę odgrywa muzyka. Teoretycznie można bez niej żyć, ale z pewnością jest czymś co może jednoczyć ludzi, może sprawić, abyś zaczął lepiej traktować swojego sąsiada, abyś osiągał wspaniałe rzeczy.
Jaki jest twój ulubiony numer na tej płycie?
To się zmienia cały czas. Wykonywanie tych piosenek na żywo zmienia moją opinię o nich. Zawsze uwielbiałem utwory „Crush” i „Strange Relationship” ale na koncertach najbardziej lubię śpiewać „Good Enough”. Brzmi niesamowicie w tej aranżacji gospel, to zupełnie inna wersja niż na płycie. To świetnie, że piosenki cały czas się rozwijają, nawet jeśli są już nagrane. Czasami na koncertach brzmią lepiej niż na płytach. To bardzo interesujące.
Wspomniałeś, że napisałeś 30 piosenek, a na płycie znalazło się ich tylko 12. Co w takim razie z resztą?
Wkrótce je usłyszycie. Wiele z nich znajdzie się na stronach B singli. Trzy utwory można sobie ściągnąć z mojej strony internetowej. Wierzę, że ludzie którzy naprawdę lubią moją muzykę, będą zainteresowani posłuchaniem tego, co nie zmieściło się na płycie. Niektóre z tych piosenek są nieskończone, ale mimo to chcę, aby moi fani je usłyszeli, więc prędzej czy później wszystko się ukaże.
Wkrótce stuknie ci trzydziestka. To dla wielu mężczyzn bardzo ważny moment w życiu. Jak ty to traktujesz?
Przywitam ten fakt z radością, już się nie mogę doczekać. Przez ostatnie dwa lata bardzo się zmieniłem, zacząłem zastanawiać się nad moimi motywacjami, nad tym co robię w życiu, co toleruję a czego nie, co mnie uszczęśliwia, co jest dla mnie ważne. Zaakceptowałem siebie, czuję się bardziej naturalnie – przestałem farbować włosy, zainteresowałem się jogą. Akceptuję wszystko, co dostałem od Boga. Myślę, że jest mi z tym wszystkim wygodnie.
Co daje ci joga?
Przede wszystkim chodzi o koncentrację. Pomaga mi się skoncentrować, zrelaksować, oddać medytacji. To forma ćwiczeń, których celem nie jest osiągnięcie fizycznej doskonałości, tak jak w przypadku zachodnich ćwiczeń, które mają wyrabiać silne mięśnie. W przypadku jogi przez pierwszych sześć miesięcy nie zauważasz żadnych fizycznych oznak, czujesz natomiast jej działanie w swoim sercu. Zauważasz to, kiedy przestajesz ćwiczyć. Wczoraj miałem bardzo nerwowy dzień - dziś rano uprawiałem jogę i zupełnie oczyściłem swój umysł, skoncentrowałem się. To chyba jedyny sposób, który pozwala naprawdę się zrelaksować.
Wyobrażasz sobie życie bez muzyki?
Nie. Nie wyobrażam sobie nawet, że mógłbym robić coś innego. Kiedy byłem małym chłopcem zdawało mi się, że każdy chce robić to samo.
Czy to twoje przeznaczenie?
To moja miłość i pasja.
Podobno szlifujesz również talenty kulinarne – mógłbyś opowiedzieć o swoim ulubionym daniu?
Kupiłem sobie grilla – przyjaciel uczy mnie, jak się nim posługiwać. Jedną z moim ulubioncyh potraw jest kurczak, ryba lub wołowina, które marynuję, używając hawajskich przypraw. To bardzo relaksujące zajęcie. Do tego robię jakąś sałatkę i to wszystko.
Co sądzisz o rozprowadzaniu muzyki przez Interent w formacie mp3 – czy jest to jakieś zagrożenie dla artystów takich jak ty?
Nie, musimy jedynie znaleźć sposób płacenia za to. To wspaniała rzecz, z dużą sympatią odnoszę się do moich internetowych fanów. Trzeba jednak za to płacić. Ja osobiście sprzedałem już 20 milionów płyt i zarobiłem wystarczająco dużo pieniędzy, martwię się jednak o młodych artystów. W dłuższej perspektywie, im mniej płyt sprzeda wytwórnia, tym mniej pieniędzy przeznaczy na poszukiwanie młodych talentów. Poza tym, nawet mnie ciężko jest przekonać wytwórnię, aby zorganizowała mi koncert np. w Polsce. Wysyłają mnie tam, gdzie można zarobić. Tak więc myślę, że w przyszłości powinniśmy wykorzystywać technologię, ale jednocześnie stworzyć system płacenia za muzykę – to byłoby fair.
Czy ciężko jest być gwiazdą pop w obecnych czasach?
Myślę, że jest to wyczerpujące fizycznie, a czasem też emocjonalnie. To wszystko wygląda dość surrealistycznie – wczoraj wieczorem przyleciałem do Warszawy, a już po południu ją opuszczam. Nigdy wcześniej nie byłem w tym kraju, a wiem, że jest piękny. Wszystko zmienia się błyskawicznie, wkrótce będę w zupełnie innym mieście. To jest jak film. Próbuję zachować równowagę prowadząc bardzo proste życie poza pracą. Mam małą, ale zaufaną grupę przyjaciół, żyję skromnie, nie prowadzę hollywoodzkiego trybu życia. Niewielu sławnych ludzi znam osobiście, wykonuję po prostu swoją robotę. To mój sposób na przetrwanie w tym biznesie.
Czy są jacyś nowi artyści lub piosenki, które zrobiły na tobie wielkie wrażenie?
Jedną z płyt, która wciąż zwala mnie z nóg jest album „Rooty” grupy Basement Jaxx. Dużo ciekawych rzeczy dzieje się we Francji –Rinôçérôse nagrali nowy album pod tytułem „Music Kills Me”, który faktycznie mnie zabija, jest niesamowity. Poza tym bardzo lubię Spiritualized, z popowych rzeczy podoba mi się też nowa płyta Pink – jest ciężka, odważna, zuchwała.
Jakie plany na ten rok? Masz zamiar jeździć z koncertami po całym świecie?
Tylko po Europie. Planujemy coś na wrzesień, październik i listopad. Bardzo chciałbym przyjechać też tutaj, chciałbym jechać wszędzie: do Australii, Japonii, Azji, Europy. Amerykę zostawiamy na przyszły rok, zobaczymy jak poradzi sobie tam moja płyta. W tym roku koncentrujemy się na Europie.
Będziesz śpiewał tylko utwory firmowane nazwiskiem Darren Hayes?
Nie, śpiewam wszystko, również piosenki Savage Garden. Na tym etapie nie mam jeszcze wystarczającego repertuaru solowego - nagrałem tylko jedną płytę. Poza tym osobiście byłbym rozczarowany, gdybym na przykład poszedł na koncert Annie Lennox, a ona nie zaśpiewałaby ani jednej piosenki Eurythmics. Również George Michael zawsze śpiewa parę piosenek z repertuaru Wham.
Dziękuję za rozmowę