"Radość finiszującego maratończyka"
Wydana w 2002 roku płyta "Muzyka klasyczna" duetu Pezet-Noon została uznana za jedną z najlepszych produkcji hiphopowych w Polsce. Noon urodził się w 1979 roku w Warszawie jako Mikołaj Bugajak. Pracuje jako realizator dźwięku w telewizji, a ponadto jest jednym z najbardziej cenionych polskich producentów hiphopowych. Pezet, wymieniany jako pierwszoligowy rodzimy raper, wywodzi się z ursynowskiej grupy Płomień 81, z którą wydał dwie znakomicie przyjęte płyty, zapraszany był także do nagrań albumów wielu znanych grup: Stare Miasto, Lari Fari, Eis, Red, OST oraz do filmów Sylwestra Latkowskiego: "Blokersi" i "Gwiazdor".W kwietniu 2004 roku duet wydał kolejny krążek, zatytułowany tym razem "Muzyka poważna". Z tej okazji z duetem Pezet-Noon rozmawiał Emis (mhh.pl).
Czy planujesz cokolwiek w stylu Bleak Output?
Noon: Powoli zabieram się za mocno autorską produkcję instrumentalną. Trudno mi powiedzieć coś więcej, bo na razie pracuję nad tym projektem wyłącznie ideologicznie. Myślę nad oprawą graficzną, tytułem, klimatem. Rozpisuję to sobie. Czeka mnie około roku pracy, gdyż projekt zapowiada się na spore przedsięwzięcie.
Gdy np. na "Grach studyjnych" używasz sampla z "300 mil do nieba", to czym się kierujesz? Tylko jego brzmieniem? Jak ogólnie tworzysz takie kombinacje? Robisz jeden na raz, czy zaczynasz kilka projektów i dokładasz coś w miarę rozwoju pracy?
Noon: Zaczynając od płyty Grammatika - nigdy nie oparłem utworu o loopa. W dwóch, może trzech przypadkach, jak np. w "Slangu", ingerencja w bazową pętle była nieznaczna, choć faktycznie była. Tworzenie muzyki w oparciu o pętle zawsze wydawało mi się po prostu nudne i mało twórcze. Jeśli chodzi o "Gry studyjne", to przede wszystkim określiłem sobie rodzaj płyt, na których będę szukał brzmień. Pracowałem nad kilkoma kawałkami równocześnie. Cały materiał powstał poza komputerem, więc nie było to takie łatwe.
Sampli szukasz tak jak DJ Shadow, godzinami przesłuchujesz w piwnicy stare winyle?
Noon: Niestety, nie mogę sobie pozwolić na taki luksus. Po części coraz krótsze cięcia sampli i ilość analogowej elektroniki na nowym albumie jest spowodowana trudnościami w dostępie do winyli. W Warszawie jest jeden liczący się sklep, który Shadow z Cut Chemistem ogarnęliby w dwa miesiące. Ja korzystam z niego od ładnych paru lat.
Praca przy którym projekcie sprawiła ci najwięcej przyjemności i dlaczego?
Noon: Praca nad jakimkolwiek projektem nie kojarzy mi się specjalnie z przyjemnością. To dla mnie zawsze dużo pracy, wyrzeczeń i funkcjonowania na trochę innych zasadach. Kiedy kończę płytę, odczuwam radość finiszującego maratończyka.
Czy możemy liczyć na cokolwiek więcej w stylu "Vision"?
Noon: Numer telefonu do Twistera mam cały czas.
Czy nastąpi ciąg dalszy projektów w klimacie ?Muzyki klasycznej? i ?Muzyki poważnej?? A może album producencki?
Noon: Być może zrobię coś, co chciałem zrobić od dawna, a mianowicie sam wydam klasyczny singel hiphopowy na winylu. Przez klasyczny rozumiem: utwór, instrumental, a capella na każdej stronie. Do współpracy chciałbym zaprosić jakichś dwóch młodych raperów. Na pewno nic większego, jeśli chodzi o hip hop, a ten pomysł to dalej tylko plan.
Jakie jest wasze zdanie na temat komercjalizacji całego hip hopu? Kiedyś była jedna nocna audycja hiphopowa w radiu "Kolor", teraz są tysiące od - Eski po Bis. Czy to sprzyja rozwojowi?
Noon: Uważam, że muzyka hip hop nie przyjęła się w Polsce. Najpierw zrobiono z tego jakieś zjawisko socjologiczne, ku uciesze niektórych wykonawców, bo wiadomo, że bunt zawsze się w mediach jakoś opchnie, a obecnie robi się z tego komercję pełną gębą i wszyscy możemy być pewni, że gdy tylko słupki telemetryczne, np. w Esce, pójdą w dół, to Eska wy**bie przez okno cały ten hip hop.
Jakoś niewiele osób rozumie, że hip hop to przede wszystkim muzyka, a prawda jest taka, że statystyczni polscy hiphopowcy nie wychowali się na Herbie Hancocku, tylko na Roxette. Mimo wszystko uważam, że nadchodzą dobre czasy dla tej muzyki w Polsce, bo za dwa lata skupi ona jedynie pasjonatów i będziemy mieli po prostu normalną scenę podziemną z małymi labelami.
Jak jest u was z kasą? Pono mówi, że nie daje rady z tego wyżyć. Wy macie dwa - trzy koncerty w miesiącu, wydajecie płyty i co? Jak to wygląda?
Noon: Czasami się da, czasami zupełnie nie. Ogólnie są to z dupy pieniądze, biorąc pod uwagę zachodnie standardy. Na przykład moja działalność jest związana z ciągłymi inwestycjami i pochłania ona jakieś 70 procent tego, co zarabiam. Poza tym życie w Warszawie jest dosyć drogie. Generalnie nie jest to zajęcie, które daje ci jakikolwiek spokój finansowy na przyszłość, nawet w perspektywie kilku miesięcy.
Powiedz, jaki masz stosunek do różnorodności w polskim hip hopie? Patrz 18L, Mezo itp. Dlaczego są tak nielubiani? Co oni robią, czego wy nie robicie?
Noon: Na pewno nie lubią ich dlatego, że to utalentowani ludzie, którzy napotykają na mur polskiej zawiści... Problem polega na tym, że całe to zamieszanie wokół polskiego hip hopu z dnia na dzień coraz bardziej mnie od niego odrzuca. To trochę tak, jakbyś był skrzypkiem w filharmonii i nagle wymieniono by ci połowę orkiestry na chałturników z syntezatorami Casio, a repertuar zmieniono na piosenkę biesiadną. Jesteśmy w trakcie jakiegoś idiotycznego bałaganu.
Pezet, nie czujesz się ograniczany przez Noona? Jeden producent, jeden typ beatów?
Pezet: Nie za bardzo. Myślę, że to raczej mi pomaga, a nie przeszkadza. Dzięki temu powstaje coś spójnego. Moje teksty na płycie mogą być jakąś całością, podobnie jak beaty Noona. Z drugiej strony jestem dosyć wszechstronnym raperem i myślę, że mógłbym polecieć do wielu beatów, ale tak jak mówię, nie byłoby wtedy takiego efektu. Pojedynczo te kawałki pewnie byłyby dobre, ale całość mogłaby się okazać zbyt eklektyczna.
Płyta jest moim zdaniem bardzo osobista. Czy mam rację?
Pezet: Płyta jest jak najbardziej osobista. Myślę, że słuchając jej da się wyczuć moje emocjonalne zaangażowanie. Jest tam mnóstwo wątków autobiograficznych.
Klimaty beatów coraz bardziej odchodzą od standardów. Czy Neon wzoruje się na jakimś gatunku? Jeśli tak to na jakim?
Noon: Etap "wzorowania się" myślę, że mam już za sobą. W przypadku tej płyty możemy mówić o jakichś odniesieniach. Myślę, że poza hip hopem najbliżej tej płycie do emocjonalnej, analogowej elektroniki.
Jak wyglądała droga od Płomienia 81 do Pezet/Noona na "Muzyce poważnej"? Co się w tobie najbardziej zmieniło?
Pezet: Żeby ci odpowiedzieć na to pierwsze, musiałbym chyba napisać książkę... Co do drugiej części pytania to najbardziej zmienił się mój styl ubierania się. No i oczywiście podejście do życia.
Nowa płyta to chyba nowy etap w życiu. Rozwinąłeś się na tym albumie?
Pezet: Rozumiem, że chodzi tu o technikę? Zrezygnowałem z czegoś, co kiedyś uważałem za technikę. Postawiłem na flow i treść. Myślę, że się rozwinąłem.
"Muzyka klasyczna", a teraz "Muzyka poważna". Co łączy te dwie płyty?
Pezet: Kawałek "To samo", nawiązujący tytuł oraz Noon i ja.
Współpraca z zagranicą. Masz doświadczenia z tym związane?
Noon: Można powiedzieć, że debiutowałem zagranicą, ale ogólnie jest tak, że standardy zaczynają być podobne. Największa różnica jest taka, że u nas płyty sprzedają się nawet i 10-krotnie gorzej. Jest to główna przyczyna większości problemów tej branży w Polsce.
Powiedzcie, jaki macie stosunek do pirackich płyt?
Noon: Uważam, że trzeba być megacieciem, żeby nie kupić oryginału za 20 czy 25 złotych, o ile oczywiście chce się posiadać nagrania danego wykonawcy. Jeśli płyty będą tańsze, to będzie to po prostu niemoralne.
Pezet: Pirackie płyty to gó*no! Jeśli ktoś słucha piratów jest idiotą! To tak jakby oglądał filmy w wersji zgranej na VHS podczas seansu kinowego.
Jakie plany na przyszłość? Pezet, jakiś solowy album?
Pezet: Jak na razie same duety - ostatnia płyta z Noonem, niebawem Płomień. Solówki raczej teraz nie planuję. Chciałbym coś kiedyś nagrać z bratem.
Noon: Lot w kosmos z dwiema butelkami Jima Beama.
Pozdrowienia?
Pezet: Pozdrowienia!
Noon: Wszyscy zdrowi.
Dziękuję za rozmowę.