"Mamy to we krwi"

Napalm Death - esencja muzyki ekstremalnej, protoplasta grindcore'a, obrońca uciśnionych i niewyczerpane źródło inspiracji dla setek grupa na całym świecie. O nowych zagrożeniach wykrzyczanych na wyjątkowo dobrej, nowej płycie "The Code Is Red... Long Live the Code" opowiedział Bartoszowi Donarskiemu, głos ludu, wokalista Mark "Barney" Greenway.

article cover
INTERIA.PL

Bardzo przypadły mi do gustu dwa ostanie albumy Napalm Death, ale "The Code Is Red..." przebija je na całej linii. Całkowity brak litości i intensywność tej płyty już dawno nie robiły takiego wrażenie.

I ja w podobny sposób odbieram ten materiał. Z pewnością taki był nasz cel przy tworzeniu nowego albumu, przekaz miał być bardzo dosadny. Wiesz, praktycznie za każdym razem staramy się uderzyć z podobną siłą. Można powiedzieć, że mamy to już we krwi i próbujemy grać tak intensywnie, jak tylko jesteśmy w stanie.

Myślę też, że w tym przypadku słowa uznania należą się Russowi - naszemu producentowi To także dzięki niemu ta płyta wybija się spośród innych naszych wydawnictw. Nadał jej mocy.

Macie jakąś własną receptę na utrzymywanie się na szczycie ekstremalnego granie przez ponad 20 lat? Wciąż dajecie z siebie maksimum.

Cały czas staramy się robić to najlepiej, jak potrafimy. Sam fakt bycie tyle lat na scenie jest dla nas po prostu frajdą. Nie myślimy zbyt wiele o tym, aby się utrzymać. Takie kwestie nie zaprzątają nam głowy. Najważniejsze jest dostarczanie coraz lepszych albumów, samo mierzenie się z własnymi ograniczeniami i parcie naprzód.

Nie jesteśmy zespołem z wielkim ego, który za wszelką cenę musi być najlepszy. Nie mówimy sobie, że jesteśmy wspaniałym Napalm Death i musimy się pokazać. Kreatywność jest o wiele większa, gdy zwyczajnie robisz to, co do ciebie należy, bez patrzenia na boki i odpierania zewnętrznej presji.

Macie z góry ustalony plan, pomysł, na to, jak będzie wyglądał album, jeszcze przez rozpoczęciem pisania muzyki, czy wejściem do studia?

Cały proces rozpoczyna się od tego, że Shane i Mitch przynoszą własne kompozycje, które później rozpracowujemy na próbach. Można powiedzieć, że dopiero wtedy powstaje właściwa muzyka. Do głosu dochodzi wówczas również Danny, konfrontując powstające utwory z jego pomysłami na pracę perkusji. Tak wygląda ten plan, jeśli chodzi o muzykę.

Jak już mówiłem, zawsze staramy się grać tak intensywnie, jak to tylko możliwe, przy jednoczesnym utrzymaniu rdzenia naszego stylu oraz zaznaczaniu pewnych nowych rzeczy, które mogą być uznane za inne, lub jak wolisz eksperymentalne. Nigdy jednak nie próbujemy zboczyć z dawno obranej drogi.

Jak na tak bezlitosną muzykę "The Code Is Red?" jest albumem bardzo długim, ponad 50-minutowym. Nie baliście się, że dla przeciętnego słuchacza może się to okazać dość trudne do wytrzymania? W końcu to nie jest britpop, tylko konkretna dewastacja zmysłów.

(Śmiech) Najdziwniejsze w tym jest to, że albumy Napalm Death zawsze zamykały się w granicach 37-42 minut. To właściwie ogólnie przyjęta norma, bez względu na to, czy jest to ekstremalna płyta, czy jakakolwiek inna.

Ten album jest dłuższy głownie z powodu utworu "Morale", który pojawia się na końcu. To całkiem długi kawałek, a że w pewnym sensie różni się od reszty, zdecydowaliśmy się go jeszcze trochę przeciągnąć.


Wiązało się to również z tym, że zamykający płytę utwór "Our Pain Is Their Power" jest całkowicie odmienny i zrobiony wyłącznie przy użyciu techniki studyjnej. Ta kompozycja nawet nie istniała zanim weszliśmy do studia. Stwierdziliśmy, że jakość pozostałych utworów mówi sama za siebie i pozwoliliśmy sobie na zagospodarowanie dodatkowego czasu właśnie w ten sposób.

Właśnie, wspomniane przez ciebie utwory znacznie odbiegają od reszty materiału.

"Morale" to kompozycja inspirowana takimi zespołami, jak Swans, które nie są częścią metalu czy hardcore'a, ale w inny sposób dają wyraz ekstremalności. I taki też był pomysł na ten utwór.

Już wcześniej podejmowaliśmy podobne działania, choć tym razem wpływy Swans są znacznie wyraźniejsze. To zdecydowanie udane przedsięwzięcie. A gdy mieliśmy już gotowy "Morale", stwierdziliśmy, że trzeba to jakoś zakończyć. Tak powstał "Our Pain Is Their Power".

Tytułowy czerwony kod to zapewne nawiązanie do międzynarodowego systemu ostrzegania przed zagrożeniami.

Tak, czerwony kolor to oczywiście najwyższy alarm. Chciałem przez to powiedzieć, że w tym ciągłym stanie paranoi i strachu żyjemy już od kilku lat. To kolejna metoda na podporządkowanie sobie ludzi. Jeśli rząd nadal będzie się w ten sposób zachowywał, to już niebawem każdy z nas może trafić do więzienia bez żadnego większego powodu.

Wystarczy, że dojdą do wniosku, że miałeś coś wspólnego z atakiem terrorystycznym, który może mieć miejsce w przyszłości. To kompletne gówno. Czy to jest naprawdę to do czego zmierzamy? Ludzie muszą na to zareagować. Takie zachowanie rządu jest w jakimś sensie działaniem terrorystycznym. Ciągłe restrykcje ograniczające prawa człowieka nie mają sensu. Dla mnie prawa człowieka są ponad wszystkim.

Poza Jello Biafrą z Dead Kennedys i Jamey'em Jastą z Hatebreed, na "The Code Is Red..." pojawił się także Jeff Walker, niegdysiejszy frontman Caracass. Nie wiesz może, czy Jeff zamierza w najbliższej przyszłości zrobić coś ze swoim talentem? Od pewnego czasu wydaje się być bardziej aktywny.

Zgadza się. Prawdę mówiąc, jest obecnie zaangażowany w kilka przedsięwzięć. Wziął m.in. udział w powstaniu albumu fińskiego To Separate The Flesh From The Bones, pracuje także nad płytą w stylu country/rock (śmiech)

Z tego, co widziałem ma ochotę na powrót do ekstremalnej sceny. Bardzo się z tego cieszę, bo Jeff to bardzo utalentowany człowiek. Oczywiście bardzo fajnie byłoby, gdyby Carcass mógł znów się zejść, ale - znając całą sytuację - mogę ci powiedzieć, że tak się nie stanie.

Oni chcieliby to zrobić z Kenem, ale, jak wiadomo nie jest to możliwe ze względu na jego stan zdrowia. Ken nie jest niepełnosprawny w normalnym znaczeniu tego słowa, ale nie jest też w stanie grać na perkusji w takim stopniu, jak to robił kiedyś. A wracając do Jeffa. W tej chwili ma wiele pomysłów na to, co zrobić i do wszystkiego podchodzi bardzo entuzjastycznie.

Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas