Reklama

"Chcemy pracować z Rossem Robinsonem"

Duńską grupę Raunchy poznaliśmy blisko dwa lata temu. Wtedy właśnie, niedługo po podpisaniu kontraktu z niemiecką wytwórnią Nuclear Blast, ukazał się jej debiutancki album "Velvet Noise", który spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem zarówno fanów, jak i ludzi z branży muzycznej. Raunchy wprawdzie nie zagrał długiej trasy koncertowej, ale pojawił się między innymi na renomowanym festiwalu Wacken Open Air. Niedługo po wydaniu debiutu muzycy zabrali się do pracy na drugą płytą. Znowu spotkali się w studiu z Jacobem Hansenem, muzykiem grupy Invocator i cenionym producentem. Drugim efektem tej współpracy jest album "Confusion Bay", który ukazał się na początku 2004 roku. Niestety, kiedy album był już gotowy z Raunchy rozstał się jego wokalista Lars Vognstrup. Pozostali muzycy dość szybko znaleźli jego następcę, którym został Kasper Thomsen. Między innymi ta zmiana w składzie była przedmiotem rozmowy Lesława Dutkowskiego z Jeppem Christensenem, klawiszowcem Raunchy.

Jeppe, chyba się domyślasz jakie będzie moje pierwsze pytanie. Dziś właśnie dowiedziałem się, że Lars postanowił opuścić zespół. Powiedz mi krótko, co się stało?

No tak, nie jest dla mnie niespodzianką, że o to zapytałeś. Ale, jak to napisano w oświadczeniu, Lars nie miał już za bardzo do tego serca. Kontynuowanie działalności z nim nie było możliwe. Właściwie to nie była dla nas wielka niespodzianka, ponieważ on już od dość dawana mówił o opuszczeniu zespołu. Lars ma własny zespół, który gra zupełnie inny rodzaj muzyki. Bardziej popowy, coś w stylu Depeche Mode. Oczywiście było nam smutno, że odchodzi, bo uważamy, iż jest on znakomitym wokalistą i zrobił dla nas wiele dobrego na nowej płycie.

Reklama

Czytałem do oświadczenie i wiem, że znaleźliście nowego wokalistę, którym jest Kasper Thomsen. Co możesz mi powiedzieć o jego muzycznej przeszłości i jak jego głos ma się do głosu Larsa?

Mieliśmy z nim dopiero kilka prób. Mogę ci powiedzieć, że wcześniej śpiewał w duńskim zespole Tribus, który gra trochę w stylu Deftones. Ale nie jest to muzyka jakoś bardzo odległa od naszego stylu. Kilka tygodni temu przesłuchaliśmy go po raz pierwszy i uznaliśmy, że świetnie może sobie dać radę.

Kasper lubi rzeczy typu nowy Lost Prophets. Raczej nowsze klimaty. Dość dobrze to pasuje do naszych zainteresowań. My lubimy podobne rzeczy. Ale poza wszystkim, to jest bardzo fajny gość. Dziś zresztą przyjedzie do nas na próbę. Mieszka niestety jakieś 200 kilometrów od nas. To będzie pierwsza próba odkąd Kasper został oficjalnym członkiem zespołu. Wydaje mi się, iż jest on doskonałym następcą Larsa.

Jeśli zaś miałbym porównać go do Larsa pod względem głosu, Kasper chyba jest troszeczkę brutalniejszy. Naprawdę nieźle potrafi wściekle krzyknąć. Potrafi jednak również zaśpiewać melodyjnie.

Czyli nie będziecie musieli zmieniać swojego stylu.

Nie. To zresztą był ważny punkt przy poszukiwaniu następcy. Musiał to być ktoś, kto potrafi zrobić wszystko to, co robił Lars. Śpiewać czystym głosem oraz brutalnie.

Dobra. Wystarczy już tej rozmowy o zmianach w składzie. Przed wydaniem "Velvet Noise" miałem okazję porozmawiać z waszym gitarzystą Larsem. On powiedział mi wówczas, że tytuł debiutu odnosi się do stylu muzyki, który wykonujecie. Powiedz mi w takim razie, do czego odnosi się tytuł "Confusion Bay"? Czy to miejsce, które rzeczywiście istnieje, czy też istnieje tylko w waszej wyobraźni?

To jest najnudniejsze wytłumaczenie, jakie może być. A brzmi ono tak, że jest to po prostu jeden z utworów na płycie. (śmiech) Ale można oczywiście iść nieco dalej, ponieważ tytuł może odnosić się do krytyki, która spadła na nas i wprawiła w nas w konfuzję. Prawda jest jednak bardziej prozaiczna i "Confusion Bay" był po prostu pierwszym utworem, który napisaliśmy na tę płytę. A brzmiał on przede wszystkim świetnie i stąd jego wybór na tytuł.

Powiedz mi czy utwór "Bleeding #2" to kontynuacja historii z kawałka "Bleeding" z pierwszej płyty?

Oczywiście jest to kontynuacja, której można się doszukać studiując tekst tego kawałka. Jeśli chodzi i muzykę raczej nie można mówić o kontynuacji. Pierwszy utwór "Bleeding" opowiada o stanach emocjonalnych Larsa, który był autorem wszystkich tekstów. W części drugiej kontynuuje on opowieść o swoich doświadczeniach.

Znów nagrywaliście z Jacobem Hansenem w jego studiu. Jednak tym razem we wszystkich piosenkach jest znacznie więcej dynamiki. Czy tego twoim zdaniem brakowało utworom z waszego debiutu?

Tak mi się wydaje. Ale złożyło się na to też kilka innych przyczyn. Jacob ma teraz swoje własne studio. To z kolei oznacza, że my mamy więcej czasu na nagrania. Jednego dnia nagrywaliśmy podstawowe ścieżki perkusji, a w nocy, kiedy Jacob wracał do domu, do swojej rodziny, nagrywaliśmy na przykład ścieżki basu. Następnego dnia zaś rejestrowaliśmy gitary, a jeszcze następnego klawisze.

Mieliśmy tyle czasu, ile potrzebowaliśmy, aby być usatysfakcjonowanymi z rezultatu. Nie brałem udziału w nagrywaniu "Velvet Noise", ale z tego, co chłopaki mi mówili, to nie mieli wystarczająco dużo czasu. Tym razem mieliśmy go o wiele więcej. Mogliśmy zrobić płytę tak, jak chcieliśmy. I o to nam chodziło.

Lars powiedział mi blisko dwa lata temu, że kiedy płyta "Velvet Noise" była już gotowa, zespół zaczął pisać kawałki na następną, czyli "Confusion Bay". Na albumie jest 11 utworów, wiem, że wersja skandynawska jest bogatsza o jedną piosenkę. Ile właściwie napisaliście materiału na nową płytę?

(śmiech) To zabawne, bo my zawsze powtarzamy sobie, że chcemy napisać tak wiele piosenek, jak to możliwe, aby po wejściu do studia wybrać te, które naszym zdaniem są najsłabsze i zostawić tylko te najmocniejsze. Ale w przypadku "Confusion Bay" te 11 kawałków, które są na płycie, to wszystko co napisaliśmy. Od tamtej pory pracujemy już nad nowymi piosenkami na kolejną płytę i do tej pory mamy jakieś 4-5 kawałków. Znaczy wiemy, jak mają one wyglądać.

Ten bonus na Skandynawię, o którym wspomniałem, to cover Faith No More "From Out Of Nowhere". Czy jest szansa, że wasi fani z innych części Europy będą mieli okazję go usłyszeć?

Mam taką nadzieję. Na razie wygląda na to, że nie będzie go nigdzie poza skandynawską wersją. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Chyba goście z naszej wytwórni coś pochrzanili. Najwyraźniej ktoś, gdzieś stwierdził, że nie będzie on pasował do płyty. I w sumie mogę się z tym zgodzić. Na razie jednak nie ma żadnej decyzji Nuclear Blast odnośnie tego kawałka. Być może pojawi się na stronie internetowej.

Jeszcze jedno pytanie dotyczące piosenek. Wiem, że nagraliście przeróbkę Wham "Last Christmas" i utwór "Decemberklar". Nietrudno się domyślić, że zrobiliście to z okazji świąt. Niestety, nie słyszałem żadnej z nich, aczkolwiek wiem, że duńskie stacje radiowe grały je bardzo często. Planujecie ich wydanie albo chociaż zamieszczenie na waszej stronie internetowej?

"Last Christmas" chyba już powinien być na naszej stronie internetowej. Ta druga piosenka też na pewno znajdzie się na naszej stronie, bo to jest bardzo zabawny kawałek. Swego rodzaju żart. Wydaje mi się, że gdybyśmy to wydali, zrujnowalibyśmy doszczętnie nasz wizerunek. (śmiech) Nie bierz tego kawałka zbyt poważnie. Duńskie radio zaproponowało nam nagranie czegoś takiego i dało nam na to pieniądze. Zrobiliśmy to więc.

Jak mi wiadomo, utwór "Never Be" z pierwszej płyty został wzięty z waszej trzeciej demówki. A co z kawałkami z pierwszych dwóch demówek? Są szanse na to, że nagracie ponownie te kawałki w innych aranżacjach?

(śmiech) Jak "Garage Days" Metalliki? Na razie takich planów nie mamy. Większość tych kawałków jest już bardzo stara. Napisane zostały w czasach, kiedy członkowie Raunchy wiedzieli, że trzeba iść do przodu i coś zmienić w muzyce zespołu. Nie sądzę, żebyśmy kiedyś wydali te kawałki. Może kiedyś udostępnimy je w Sieci albo coś w tym stylu.

Na waszej stronie jest informacja, że Ross Robinson skontaktował się z wami i wyraził chęć spotkania. Czy doszło do niego?

Nie, jeszcze nie. To smutna historia. Tak, jak powiedziałeś, on skontaktował się z nami i chciał się spotkać. Baliśmy się oczywiście, bo to przecież Ross Robinson. Jeśli masz na płycie nazwisko kogoś takiego, sprzedajesz od razu kilka tysięcy kopii więcej. Były jednak jakieś problemy związane z umowami między jego wytwórnią a Nuclear Blast. Nie chciał z nami pracować, dopóki nie będziemy nagrywać dla jego wytwórni. Tak więc na razie do żadnej współpracy między nami nie doszło. My jednak jesteśmy czymś takim zainteresowani i mamy nadzieję, że któregoś dnia będziemy mogli coś zrobić.

"Confusion Bay" wyprodukował Jacob i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co zrobił. Nie sądzę, aby ta płyta brzmiała tak, jak brzmi, gdyby produkował ją Ross Robinson. Może brzmiałaby lepiej, ale tego nie można być pewnym.

Mnie odpowiada brzmienie "Confusion Bay". Moim zdaniem zrobiliście pewien postęp, a dynamika utworów bardzo mi odpowiada.

Mogę powiedzieć dokładnie to samo. Staliśmy się nieco lepsi jako muzycy, a mam nadzieję, że będziemy w przyszłości znacznie lepszymi kompozytorami.

Między wydaniem "Velvet Noise" a początkiem sesji nagraniowej "Confusion Bay" była dość długa przerwa. Co w tym czasie działo się z Raunchy? Wiem, że między innymi zagraliście na Wacken Open Air 2003. Była jakaś trasa koncertowa?

Na początku "Velvet Noise" ukazał się tylko w Skandynawii, a Nuclear Blast zabrało trochę czasu wydanie tej płyty w innych krajach, ujmując rzecz skrótowo. Minął chyba rok. Dopiero potem coś się zaczęło wokół nas dziać. Później zagraliśmy na Wacken, wcześniej na festiwalu Summer Breeze w Niemczech. I to właściwie tyle, jeśli chodzi o koncertowanie. Graliśmy trochę koncertów w Danii, ale poza naszą ojczyzną tylko w Niemczech. Nie było okazji pojechania na trasę koncertową. Mam nadzieję, że po wydaniu "Confusion Bay" zagramy jakąś przyzwoitą trasę.

Wspomniałeś Wacken. Wspaniale było tam zagrać. To miejsce jest jak instytucja w heavy metalu. Był to dla nas wielki zaszczyt i mam nadzieję, że będzie okazja jeszcze kiedyś tam zagrać. W końcu nie wyglądamy, jak typowi muzycy z zespołów grających na Wacken. Raczej jak sześciu gejów. Mimo wszystko wspaniale było tam zagrać.

Wiem, że nie jesteś autorem tekstów, ale na "Confusion Bay" jest kawałek "9-5". Czy odnosi się on do pracy od dziewiątej do piątej?

Dokładnie.

Domyślam się, że nie cierpisz takiej pracy?

Nienawidzę. Wprawdzie napisał to Lars, ale myślę, że odnosi się to równie dobrze do reszty zespołu. On to napisał, ponieważ szczerze nie cierpi takiej pracy od dziewiątej do piątej. Lars jest raczej typem lekkoducha. Woli siedzieć w domu i tworzyć muzykę.

Rozumiem, że ty też lubisz spędzać czas oglądając "Simpsonów" i filmy dla dorosłych?

Tak. Ale najbardziej lubię nic nie robić. (śmiech)

Ale przerwach między nicnierobieniem bądź oglądaniem "Simpsonów" napiszcie jakąś muzykę.

W porządku. Coś tam naskrobiemy. (śmiech)

Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: Ross | muzycy | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy