Zygmunt Konieczny: Wodecki wszystko potrafił
Wszystko potrafił, miał bardzo szerokie emploi. To było jego największym talentem, że był w stanie śpiewać nawet takie piosenki jak "Chałupy Welcome to" - powiedział PAP o zmarłym w poniedziałek Zbigniewie Wodeckim kompozytor Zygmunt Konieczny.
Zygmunt Konieczny wspomniał o trzech najważniejszych wydarzeniach z życia Zbigniewa Wodeckiego, w których i on sam uczestniczył: poznania narzeczonej Wodeckiego, świadkowania na ich ślubie i... polecenia go jednemu z dziennikarzy telewizyjnych, który - za sugestią Koniecznego - wziął muzyka do programu.
"Może nie byłem ojcem sukcesu Wodeckiego, ale może przez to w pewnym stopniu przyczyniłem się do jego kariery" - mówił Konieczny.
"Poznaliśmy się z Wodeckim w zespole Ewy Demarczyk, gdzie razem graliśmy. Wodecki grał tam na skrzypcach, wspólnie wyjeżdżaliśmy za granicę" - opowiadał.
Ostatnio drogi muzyków, jak mówił kompozytor w rozmowie z PAP, nieco się rozeszły. Wodecki śpiewał co innego niż Konieczny, ale jedna rzecz się nie zmieniła. "Jego talent był do końca wspaniały. Wodecki, niezmiennie, był gwiazdą do końca" - dodał.
Wodecki w pamięci Koniecznego to przede wszystkim człowiek niezwykle sympatyczny. "Niektórzy żartowali, że jak ktoś gra na skrzypcach i śpiewa to jest jak Wodecki. Stał się indywidualnością i mimo nie tak młodego wieku (Wodecki zmarł w wieku 67 lat - PAP) miał wspaniałą kondycję" - skomentował Konieczny.
"Wciąż był gwiazdą. Znakomita była jego technika, siła fizyczna. To nie tylko o talent chodziło, ale też o siłę, by móc tak długo śpiewać. Zbyszek to miał i wciąż robił to wszystko znakomicie" - dodał Konieczny i podkreślił, że "drugą tak długowieczną gwiazdą jest jedynie Maryla Rodowicz".
Wodecki, jak mówił, był szalenie pracowity - potrafił biec z próby na próbę, z nagrania na nagranie. "Miał pół godziny, a potem gnał dalej" - mówił Konieczny. Jak dodał, oprócz tego znakomicie jeździł samochodem - "i to bez względu na pogodę: czy śnieg, czy ślisko". Jeździł sam na wszystkie imprezy, na których występował.
Zdaniem Koniecznego - pytanego o "Chałupy", które szczęśliwie lub nieszczęśliwie przylgnęły do Wodeckiego - każdy artysta chciałby mieć tak szerokie emploi i być w stanie śpiewać nawet takie piosenki. "Wodecki był niezwykle muzykalny. Wychodziły mu zarówno trudne kompozycje, jak i przeboje typu 'Chałup' albo 'Pszczółki Mai'". On wszystko potrafił, to było jego największym talentem" - powiedział Konieczny.
Zbigniew Wodecki zmarł w poniedziałek 22 maja w wieku 67 lat w warszawskim szpitalu. Trafił tam po udarze mózgu po operacji by-passów.