Reklama

The Black Crowes z Bobem Dylanem

Amerykańska grupa The Black Crowes w najbliższych miesiącach należeć będzie do najbardziej zapracowanych wykonawców rockowych. Na początku maja ukaże się jej nowy album "Lions", a przed jego wydaniem muzycy z Atlanty po raz kolejny dostąpią zaszczytu otworzenia koncertu samego Boba Dylana.

Zespół braci Robinsonów zagra przed legendarnym muzykiem, nagrodzonym właśnie Oscarem za piosenkę "Things Have Changed" z filmu "Cudowni chłopcy", 27 kwietnia w Knoxville, w stanie Tennessee. Jak podkreśla Chris Robinson, wokalista The Black Crowes, koncert u boku Dylana jest następstwem szczęśliwego zbiegu okoliczności.

"Nie mam zielonego pojęcia, jak to było możliwe. Graliśmy już kilka razy przed Bobem i sądzę, że każdy na naszym miejscu czułby się doskonale, mając świadomość, że zagra tam, gdzie Bob Dylan" - powiedział.

Dodał, że przyczyna jest jednak zupełnie nieskomplikowana i wiąże się zwyczajnie z podobnym planem koncertowym obu wykonawców. A że akurat udało się namówić Dylana do kolejnego występu u boku The Black Crowes...

Reklama

Muzycy formacji będą mieli za kilka miesięcy sposobność otwierać koncerty innej legendy rocka - Neila Younga. Wszystko zostało już ustalone, ale Chris Robinson ma nadzieje, że jego zespołowi uda się zagrać wraz z Kanadyjczykiem osiem lub dziewięć koncertów.

"Muzyka Neila głęboko nas porusza i nie możemy się już doczekać tej trasy. Osobiście mam nadzieję, że uda nam się zagrać więcej koncertów przed Neilem. Osiem, może dziewięć" - mówi Chris.

The Black Crowes w roli supportu Younga zagrają w czerwcu. Wcześniej, bo już 11 maja, rozpoczną tournee po USA i Kanadzie, promujące album "Lions", a ich koncerty poprzedzać będą występy dwóch angielskich grup - Oasis i Spacehog.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Black Crowes | B.o.B | Guardian | nowy album | muzycy | Bob Dylan | Black
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy