Śmierć byłego basisty Morbid Angel!
Jared Anderson, były basista i wokalista m.in. Morbid Angel i Hate Eternal nie żyje! Amerykański muzyk, znany również z własnych deathmetalowych projektów Internecine, a ostatnio As One... zmarł w niedzielę, 14 października, w Ohio. Miał 30 lat. Przyczyna śmierci nie została jeszcze ujawniona.
Anderson zapisał się w pamięci fanów metalu gównie dzięki współpracy z florydzkimi grupami Morbid Angel i Hate Eternal. Po odejściu ze składu Morbid Angel śpiewającego basisty Steve'a Tuckera, w latach 2001-2002 Jared stał się frontmanem legendarnych deathmetalowców, pomagając twórcom "Covenant" na trasach koncertowych (m.in. u boku Motörhead). Formacja z Tampy promowała wówczas, wydany w 2000 roku, album "Gateways To Annihilation".
Pomimo propozycji zostania w Morbid Angel, walczący od dłuższego czasu z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu Jared Anderson nie zdecydował się na stałą posadę za mikrofonem.
Muzyk był również członkiem zespołu Hate Eternal, założonego i prowadzonego do dziś przez Erika Rutana, byłego gitarzystę Morbid Angel i Ripping Corpse. Można go usłyszeć na dwóch pierwszych płytach Hate Eternal: "Conquering The Throne" (1999) i "King Of All Kings" (2002).
W 1997 roku Anderson powołał do życia swój własny zespół Internecine, którego jedyną płytę "The Book Of Lambs" wydała w 2002 roku holenderska Karmageddon Media. W szeregach grupy pojawili się m.in. Tony Laureano (perkusja, eks-Nile, Angelcorpse, God Dethroned, Malevolent Creation) i Derek Roddy (perkusja, m.in. eks-Nile, Hate Eternal). Na albumie gościnne wystąpił też Erik Rutan.
Ostatnio Jared Anderson pracował nad nowym projektem As One..., w którym kontynuował muzyczny kierunek obrany w Internecine - wysoce techniczny, mroczny i agresywny death metal.
W lutym 2006 roku świat metalu obiegła również informacja o wspólnym muzyczny przedsięwzięciu Andersona i Steve'a Tuckera. Szczegółów tego projektu pewnie nigdy już nie poznamy.
