Reklama

Po pierwszej edycji festiwalu Dying Art

W maleńkiej miejscowości Rusocin, koło Pruszcza Gdańskiego, odbyła się w dniach 24 - 26 sierpnia pierwsza edycja festiwalu Dying Art Open Air. Debiut imprezy można uznać za udany, chociaż słaba frekwencja każe wątpić, czy organizatorzy zdecydują się w przyszłym roku na kontynuację przedsięwzięcia.

Ponad 30 grup, wykonujących najrozmaitsze odmiany metalu - od klasycznego heavy, po ekstremalny death i black - oklaskiwała licząca niewiele ponad 500 osób publiczność. Być może stało się tak, bo tradycja uczęszczania na letnie festiwale właściwie w Polsce nie istnieje, być może zaważyła sprawa zmiany lokalizacji festiwalu (jeszcze tydzień wcześniej informowano, że odbędzie się on w Chłapowie). Tak czy inaczej, biletów sprzedano zdecydowanie za mało, by pokryć koszta związane z organizacją imprezy, co stawia pod znakiem zapytania przyszłoroczną edycję Dying Art Open Air.

Reklama

Na szczęście trudno jest mieć zastrzeżenia do artystycznej strony festiwalu. Na scenie w Rusocinie zaprezentowały się zarówno zespoły znane i poważane, m.in. Domain, Trauma (najlepszy koncert pierwszego dnia), Ghost, Damnation (niestety bez gitarzysty Lesa, który przebywa za granicą), Krabathor, Hate (debiut sceniczny gitarzysty Kaosa), Devilyn (z nowym, bardzo oryginalnym materiałem), Misteria, Esqarial i Witchmaster, jak i grupy, do których może należeć przyszłość polskiej sceny metalowej - Immemorial, Unnamed (który wykonał świetną wersję "Śpisz jak kamień", z gościnnym udziałem Romana Kostrzewskiego), Luna Ad Noctum, Non Opus Dei, Atropos, Sonheillon i Azarath (deathmetalowa grupa muzyków związanych m.in. z Damnation i Behemoth, wkrótce debiutancki album w Pagan Records).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: impreza | minimal | festiwal | debiut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama